Siatkarze Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w czternastu kolejkach przegrali zaledwie dwukrotnie, podopieczni Jakuba Bednaruka wygrali tylko cztery mecze. W tabeli oba zespoły dzieli przepaść, jednak na boisku role się odwróciły. Gospodarze prezentowali się tak, jakby to oni byli faworytem, a mistrzowie Polski ekipą skazaną na pożarcie. Podopieczni Nikola Grbić uwierzyli, że uda im się wygrać niewielkim nakładem sił i zostali za to surowo skarceni.
Już pierwsza odsłona pokazała, że niespodzianki w tym spotkaniu nie można wykluczyć. Początkowo gra toczyła się w miarę równo, jednak z biegiem czasu gospodarze zaczęli dominować. Po serii zagrywek Rafała Sobańskiego ekipa z Zagłębia Dąbrowskiego odskoczyła (12:8). Mistrzowie Polski, zaskoczeni tą sytuacją, nie wiedzieli jak odpowiedzieć. Kolejne błędy podopiecznych Nikoli Grbicia kosztowały ich startę punktów. Na prawym skrzydle szalał Rafał Sobański, na lewym kroku dotrzymywał mu David Sossenheimer. Podopieczni Jakuba Bednaruka w pewnym momencie odjechali na sześć punktów i bez większych problemów utrzymywali dystans, wprawiając kibiców w euforię, po asie serwisowym Grzegorza Pająka.
Równie zaskakujący przebieg miała druga odsłona. Miejsce Simone Parodiego zajął Piotr Łukasik, za Krzysztofa Rejno pojawił się w szóstce David Smith, ale i to nie pomogło przyjezdnym. Druga odsłona także padła łupem będzinian, choć początek przebiegał zdecydowanie po myśli mistrzów Polski. Asy serwisowe Simone Parodiego, zmusiły Jakuba Bednaruka do interwencji (2:7). Po niej miejscowi rozpoczęli powolne odrabianie strat. Doskonale spisywał się Grzegorz Pająk, korzystając z wszelkich możliwych opcji w ataku. Bardzo dobrze radził sobie Artur Ratajczak. Upór i konsekwencja graczy MKS-u opłaciły się. W końcówce seta doprowadzili bowiem do remisu 18:18. Uskrzydleni tym faktem, później poszli za ciosem. Ataki Jana Fornala i Rafała Sobańskiego zapewniły im kolejny triumf.
Siatkówka. PlusLiga: Andrzej Kowal z patentem na Asseco Resovię Rzeszów
PlusLiga. Kryzys Indykpolu AZS Olsztyn trwa. Ważna wygrana Aluronu Virtu CMC Zawiercie
Już jeden stracony punkt był sporym ciosem dla mistrzów Polski. Kędzierzynianie musieli się przebudzić, aby uratować przed blamażem. Tymczasem gra kompletnie im się nie układała. Zawodził Krzysztof Rejno, z kolei Benjamin Toniutti miał ogromne problemy z gubieniem bloku. Napędzeni gospodarze prezentowali się jak w transie i w pewnym momencie zapachniało blamażem w wykonaniu ZAKSY. Po bloku Rafała Sobańskiego MKS odskoczył na cztery punkty (19:15). W trudnej sytuacji ciężar odpowiedzialności za wynik wziął na swoje barki Kamil Semeniuk. Młody przyjmujący, z pomocą Davida Smitha, uratował mistrzów Polski z opresji.
Co się odwlecze, to nie uciecze. Podrażnieni gospodarze na czwartego seta wyszli z ogromną wiarą w pokonanie faworyta. Błędy przyjezdnych i kolejne skuteczne ataki Rafała Sobańskiego dały MKS-owi przewagę (13:8). Zagrywka była zresztą zdecydowanym atutem ekipy prowadzonej przez Jakuba Bednaruka. Po trafieniu Artura Ratajczaka, kędzierzynianie na dobre zdali sobie sprawę z faktu, że nie uda im się uniknąć trzeciej porażki w sezonie (17:10). Beniamin Toniutti starał się odmienić losy partii, uruchamiając środkowych. Łukasz Wiśniewski i David Smith nie zawodzili, ale czasu na odrobienie strat zabrakło. Po trafieniu Rafał Faryny obiekt przy Żeromskiego w Sosnowcu eksplodował z radości.
MKS Będzin - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:1 (25:17, 25:23, 28:30, 25:19)
MKS: Gunia, Ratajczak, Pająk, Sobański, Faryna, Sossenhajmer, Potera (libero) oraz Fornal, Buczek, Superlak.
ZAKSA: Parodi, Toniutti, Wiśniewski, Semeniuk, Baroti, Rejno, Zatorski (libero) oraz Łukasik, Smith, Stępień, Warda.
MVP: Grzegorz Pająk (MKS Będzin)
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: kapitalny gol w futsalu