Kwalifikacje olimpijskie siatkarek. Było tak blisko! Porażka z Turcją, Polki nie zagrają o bilet do Tokio

PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Polka Magdalena Stysiak (z prawej)
PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Polka Magdalena Stysiak (z prawej)

Biało-Czerwone prowadziły już 2:1 w meczu z Turczynkami, ale nie wykorzystały pięciu meczboli i ostatecznie przegrały w tie-breaku. Awans do finału turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich był blisko, dlatego porażka tak bardzo boli.

Z Apeldoorn Dominika Pawlik

Polskie siatkarki mają swój ulubiony repertuar. Wszystkie są fankami Męskiego Grania. Holendrzy nie mieli problemu z dołączeniem do playlisty kawałków od Biało-Czerwonych. Kiedy przed spotkaniem rozbrzmiał utwór Lao Che "Wojenka", zawodniczki wkroczyły na parkiet i wzniosły okrzyk.

Choć odniesienie tekstu piosenki do meczu siatkówki byłoby znaczną nadinterpretacją, liczy się fakt, że dziewczynom ten kawałek pomaga. Do góry wznosiły je kolejne znajome rytmy i to, jak nawzajem motywowały się, by iść do przodu.

Na Turczynki to jednak nie wystarczyło, choć finał był w zasięgu. Brakowało zaledwie jednego punktu. Z Apeldoorn nasze siatkarki wyjadą ze smutkiem, ale to kolejny turniej, który zbudował tę drużynę.

ZOBACZ WIDEO Kwalifikacje olimpijskie Tokio 2020. Jacek Nawrocki chwalił zmienniczki: Nie mieliśmy słabego punktu

Faworytkami sobotniego półfinału były Turczynki. To one wyeliminowały nasz zespół w półfinale mistrzostw Europy i miały receptę w ostatnich latach na Biało-Czerwone. Jednak w Apeldoorn nie prezentowały się nadzwyczajnie. Najpierw przegrały z Niemkami, a na sam koniec męczyły się z Belgijkami, wyszarpując awans po tie-breaku.

Polscy i tureccy kibice niemal do ostatniego miejsca wypełnili halę Omnisport w Apeldoorn. O ile w tygodniu frekwencja nie była dobra, tak w weekend fani siatkówki dopisali. Na zmianę słychać było sympatyków jednej i drugiej drużyny. Atmosfera była gorąca od samej rozgrzewki, gdy zawodniczki weszły na parkiet.

Agresywnie mecz rozpoczęły Turczynki. Polki powoli rozkręcały się, z każdą kolejną piłką były szybsze, skuteczniejsze i pewniejsze siebie. Pojedynczy blok Agnieszki Kąkolewskiej na Zehrze Gunes skutecznie uciszył tureckich kibiców. Od tej pory Biało-Czerwone zaczęły budować sobie przewagę. Długo w polu zagrywki utrzymywała się Natalia Mędrzyk. Trener Giovanni Guidetti próbował podwójnej zmiany. Nie przydała się ona absolutnie, bo wszystko rozstrzygnęła Magdalena Stysiak.

W tureckim zespole zawodziła przede wszystkim Meliha Ismailoglu. To niezwykle utalentowana przyjmująca bośniackiego pochodzenia. Dzień wcześniej zapewniała, że presja faworyta dla jej drużyny nie jest dodatkowym ciężarem. I dopiero po premierowej odsłonie ciśnienie z Turczynek nieco zeszło.

Drugiego seta rozpoczęły od prowadzenia 6:2. Trener Nawrocki poprosił o czas, Polki po dobrym fragmencie gry wyrównały i walka toczyła się punkt za punkt. Całkowitą niemoc w ataku ogarnęła Malwinę Smarzek-Godek. Turczynki bardzo jej pilnowały. Rozkręciła się Meryem Boz i nic nie udało się z tym zrobić. Stan meczu wyrównał się.

Krótka przerwa między czasami wystarczyła, by Biało-Czerwone zapomniały o tym, co się stało i wróciły na boisko z czystymi głowami. Mimo prowadzenia 16:10, pozwoliły Turczynkom na odrobienie strat i włączenie się do rywalizacji. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, obie ekipy zostawiały serce, rzuciły wszystko na szalę. Szyki pokrzyżowała zepsuta zagrywka przy setbolu dla Polek. Tym samym nasz zespół ponownie wyszedł na prowadzenie.

Na parkiet nasze siatkarki wróciły pełne nadziei. Rywalki nie chciały odpuścić, przyciskały, ryzykowały - to było ich być albo nie być. Inicjatywę trzymały po swojej stronie, ale doszło do gry na przewagi. Polki nie wykorzystały aż pięciu piłek meczowych!

Po przerwie tempo meczu spadło, obie ekipy były już bardzo zmęczone, popełniały  więcej błędów. Nie zwalniała jednak Eda Erdem Dundar, stawiając blok za blokiem. Dołożyła jeszcze swoje w polu zagrywki i została bohaterką meczu, bo to dzięki niej Turczynki odskoczyły. Koleżanki zwieńczyły dzieło.

W finale od kilku godzin czekały już Niemki, które w trzech setach odprawiły Holenderki. Walka o bilet do Tokio rozpocznie się punktualnie o godz. 17:30.

Polska - Turcja 2:3 (25:19, 18:25, 25:23, 31:33, 11:15)

Polska: Alagierska, Kąkolewska, Stysiak, Wołosz, Mędrzyk, Smarzek-Godek, Stenzel (libero) oraz Górecka, Łukasik, Kowalewska.

Turcja: Ozbay, Baladin, Ismailoglu, Boz, Erdem Dundar, Gunes, Sebnem Akoz (libero) oraz Aydemir, Karakurt, Ercan.

Czytaj też:
-> Kwalifikacje olimpijskie siatkarek. Pocztówka z Holandii: Tureckie piekiełko w Apeldoorn
-> Siatkówka. Vital Heynen: Wtedy odszedłbym z kadry

Komentarze (149)
avatar
głos z Rzeszowa 61
13.01.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
ciekawe czy ktoś pokusi się ile czasu każda Polka przebywała na parkiecie 
avatar
głos z Rzeszowa 61
13.01.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
wszyscy mądrale piszący to i tamto o Nawrockim czy Smarzek -Godek . Szkoda , ze tego nie pisaliście po wygranych z Bułgaria czy z Niderlandami no i ciekawe co byście pisali gdyby ten łut szc Czytaj całość
avatar
Stanisław Nowak
13.01.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tyle serca i potu zostawiły dziewczyny na boisku ale Nawrocki tego nie docenił i w czwartym secie wsystko spier....ł. Miały rację, że go nie chciały. Ja też nie. 
avatar
zbych22
12.01.2020
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Największym osiągnięciem Nawrockiego była obrona pudła trenera kadry.Polki dały ciała ale Nawrocki do spółki z Kasprzykiem mieli się i będą się mieć bardzo dobrze.Zaczną obaj budować nową kadrę Czytaj całość
Ewa Jankowska
12.01.2020
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Dziękujemy dziewczyny!!!!!!!!!!Zostawiły serce na boisku grały jak umiały i jak pseudo trener przygotował taktyke .Bardzo żal dziewczyn ,ponieważ z tym PANEM nie będą się dalej rozwijały. Bardz Czytaj całość