Dla Grupy Azoty Chemika Police wygrana 3:1 z Galatasarayem Stambuł jest najbardziej zaskakująca i spektakularna spośród 12 odniesionych od początku sezonu. Będzie też najcenniejsza, jeżeli da awans kosztem mocarza z Turcji do kolejnej rundy Pucharu CEV. Rewanż 17 grudnia w Stambule. Na razie policzanki zapracowały na słowa uznania, ponieważ nawet przed własną publicznością nie były faworytkami.
- W marzeniach każdej z nas ten mecz i wynik tak wyglądał. Spodziewałyśmy się, że będzie trudno i w pewnym momencie czułyśmy już, że bez tie-breaka się nie obędzie. Inicjatywa przechodziła z jednej strony na drugą, a w czwartym secie miałyśmy już kilka punktów straty. Biorąc to pod uwagę, wynik 3:1 przerósł nasze oczekiwania. Turczynki mocno chciały przynajmniej doprowadzić do piątego seta, mocno ryzykowały i grały wszystko do swojej liderki Rychliuk, mimo to wyszarpałyśmy im ostatniego seta - mówi Martyna Grajber, kapitan Chemika.
Czytaj także: Pokaz siły Grupy Azoty Chemika Police. Pokonał w hicie kolejki Grot Budowlanych Łódź
Wspominany przez przyjmującą czwarty set był najbardziej zagadkowy i nieoczywisty. Długo toczyła się walka punkt za punkt, a Chemik nie wykorzystał kilku piłek w górze, żeby odskoczyć rywalkom. To często mści się i tak też było tym razem. Galatasaray zbudował przewagę i prowadził 24:21. Miał w sumie cztery piłki setowe, mimo to nie wygrał. Chemik po widowiskowym finiszu zamknął partię i mecz w walce na przewagi.
ZOBACZ WIDEO Anita Włodarczyk z nową siłą. "Nabrałam jeszcze większej motywacji do pracy!"
- Na boisku w takich momentach nie myśli się dużo, ale fakt, że adrenalina była większa niż zwykle - wspomina Marlena Kowalewska, rozgrywająca. - Cieszę się, że zwyciężamy, będąc w takiej opresji. Cały mecz był trudny, ale niczego innego nie mogłyśmy się spodziewać. Galatasaray ma klasowe zawodniczki i nawet to, że miałyśmy je dokładnie rozpisane, nie gwarantowało ich zatrzymania. Wiedziałyśmy, że bez dobrej zagrywki i utrudnienia rywalkom przyjęcia, nie uda się pokonać ich na siatce.
Chemik wygrał po raz drugi w siódmym meczu z tureckim zespołem. Jego ostatnie występy w europejskich pucharach nie były udane. Tegoroczny przynajmniej rozpoczął się obiecująco, a wynik 3:1 pozwala wierzyć, że lider Ligi Siatkówki Kobiet nie odpadnie na pierwszej przeszkodzie.
Czytaj także: Grupa Azoty Chemik Police pokonał w hicie kolejki Grot Budowlanych Łódź
- Na rozruchu rywalki wyglądały na rozluźnione, ale już w czasie meczu widziałyśmy bezradność na ich twarzach - opowiada Paulina Maj-Erwardt, libero Chemika. - Jedna za drugą walczyła o to zwycięstwo. Kiedy jednej nie szło, mogła liczyć na pomoc. Takie końcówki jak w czwartym secie, wzmacniają nas jako drużynę i każdą z osobna. Był w tym meczu fragment, w którym przeciwnik zmienił ustawienie, zaczął mocniej zagrywać i bardziej ryzykować, ale wróciłyśmy do naszej gry i dokończyłyśmy mecz po naszej myśli.