Bunt w kadrze siatkarek: wiemy, co zawodniczki napisały w liście do PZPS-u

Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: siatkarki reprezentacji Polski
Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: siatkarki reprezentacji Polski

Napady złości, wulgarne słownictwo, brak dialogu między zespołem a selekcjonerem - z informacji, jakie udało nam się uzyskać, wynika, że w reprezentacji Polski dzieje się źle.

W tym artykule dowiesz się o:

Aż 13 reprezentantek Polski w siatkówce podpisało się pod listem skierowanym do Polskiego Związku Piłki Siatkowej. W piśmie zawodniczki zwróciły uwagę na wiele problemów w pracy z selekcjonerem - Jackiem Nawrockim. Wręcz zagroziły, że z tym szkoleniowcem nie zamierzają nadal pracować. I to na kilka tygodni przed turniejem kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich w Tokio 2020 (więcej szczegółów na temat turnieju - TUTAJ >>).

W odpowiedzi szefowie polskiej siatkówki przedłużyli umowę z Nawrockim - przynajmniej do jesieni 2022 roku. Wysłali więc jasny sygnał w kierunku zespołu, że selekcjoner ma pełne poparcie. To na pewno nie spodobało się zawodniczkom. Konflikt został zaostrzony.

Ani zawodniczki, ani PZPS nie kwapią się do upublicznienia tego listu. Jak na razie nie ma woli, aby dokładnie opowiedzieć opinii publicznej, o co właściwie chodzi. Udało nam się jednak nieoficjalnie dowiedzieć, w czym jest problem. Co się właściwie stało na linii: siatkarki - Nawrocki.

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio #8: Iga Baumgart-Witan. Baba nie do zajechania

Reprezentantki Polski uważają, że są źle traktowane przez trenera podczas treningów. Miało dochodzić nawet do ataków złości ze strony Nawrockiego i wulgarnych ataków słownych wobec podopiecznych. Dziewczyny nie chcą być tak traktowane. Siatkarkom nie podoba się też brak komunikacji. Podczas sezonu ligowego (praktycznie od października do maja) nie mają kontaktu z selekcjonerem, choć bywa on regularnie na meczach.

Sytuacja jest tak napięta, że siatkarki obawiają się rozmawiać z selekcjonerem o planach osobistych, które mogą mieć wpływ na ich dostępność w konkretnych turniejach reprezentacyjnych. Wolą tego nie robić.

Brakuje także komunikacji przy powołaniach, co wielokrotnie potwierdzały zawodniczki w rozmowach z dziennikarzami twierdząc, że były po prostu zaskoczone decyzją Nawrockiego. Nie ma również dyskusji na temat podziału ról w zespole. O wszystkim jednoosobowo decyduje szkoleniowiec.

Nikt nie potwierdził nam informacji o konflikcie pomiędzy Magdaleną Stysiak a pozostałą częścią kadry. A taki wniosek wynikał z materiału opublikowanego w "Gazecie Wyborczej".

Przypomnijmy, że Nawrocki trenerem reprezentacji Polski został w 2015 roku, zastępując na tym stanowisku Piotra Makowskiego. Z kadrą zdobył srebrny medal Igrzysk Europejskich w Baku, a później stopniowo odbudowywał pozycję kadry na świecie, przywracając ją do elity Ligi Narodów siatkarek (dawniej World Grand Prix). W ostatnim sezonie Polki otarły się o awans na igrzyska w Tokio, wystąpiły w Final Six Ligi Narodów i zajęły czwarte miejsce na mistrzostwach Europy.

Wydawało się, że z kadrą jest z każdym rokiem lepiej. Tym bardziej zaskoczyły doniesienia dotyczące listu skierowanego do PZPS. Listu, którego istnienie siatkarska centrala potwierdziła.

Próbujemy oczywiście skontaktować się ze szkoleniowcem. Na razie bezskutecznie.

Źródło artykułu: