Rusza PlusLiga. 10 mistrzów świata, pełne hale i presja, od której chcą uciec najlepsi

Newspix / Wojciech Rejdych / Na zdjęciu: siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle
Newspix / Wojciech Rejdych / Na zdjęciu: siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle

Mamy trzecią najsilniejszą ligę w Europie, w której gra aż dziesięciu mistrzów świata. W sobotę startuje nowy sezon PlusLigi. Kibice lubią siatkówkę, wypełniają hale, nasze topowe kluby biją się o europejskie puchary.

Żaden inny sport drużynowy w Polsce nie ma tak silnej ligi jak siatkówka. Konkurować może jedynie żużel, który nawet chwali się hasłem, że ma "najlepszą ligę świata", ale konkurencja nie jest zbyt duża, gdyż czarny sport na świecie uprawia się w dwudziestu krajach, a tylko kilka z nich ma ligi. Fani w Polsce kochają siatkówkę nie tylko w wydaniu reprezentacyjnym, ale też klubowym. Co tydzień wypełniają po brzegi hale, by oglądać kolejne mecze.

W sobotę zainaugurowane zostaną rozgrywki PlusLigi. Wystąpi w nich czternaście drużyn. Tytułu bronić będzie Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, która w tym sezonie zdobyła już Superpuchar Polski. W lidze zagra też absolutny debiutant - MKS Malow Ślepsk Suwałki. Na Podlasiu już nie mogą się doczekać siatkówki na najwyższym poziomie. Tak samo było dwa lata temu w Zawierciu.

W Zawierciu kochają siatkówkę

W 2017 roku Aluron Virtu CMC Warta Zawiercie w barażach o awans do PlusLigi pokonała legendarny AZS Częstochowa. Wtedy działacze obawiali się, czy klubowi z 50-tysięcznego Zawiercia dać szansę gry w elicie. Szybko okazało się, że to był strzał w dziesiątkę. W żadnej innej hali kibice nie potrafią stworzyć takiej atmosfery, jak właśnie w Zawierciu. - Emocje w hali zawsze były niesamowite. Zawiercie ma jeden z najlepszych klubów kibica w Polsce. Bardzo trudno się tutaj gra rywalom - mówił Nikołaj Penczew, który w tym sezonie będzie zawodnikiem Aluronu Virtu CMC.

ZOBACZ WIDEO: Bartosz Kwolek wspomina finały Ligi Narodów. "Zebraliśmy się jak chłopacy z SKS-u i dwa razy pokonaliśmy Brazylię"

W poprzednim sezonie mecze PlusLigi obejrzało łącznie 323 232 widzów. Najwięcej fanów na trybuny przyciągnęły mecze ONICO Warszawa. Z kolei na każdym spotkaniu Aluronu oraz Cerrad Enea Czarnych Radom był komplet 1 500 fanów. Wypełnieniem hali w stu procentach nie mogły pochwalić się żadne inne kluby. Zapotrzebowanie na bilety zarówno w Zawierciu, jak i Radomiu jest jednak znacznie większe niż pojemność hal. To wkrótce ma się zmienić. Nowy obiekt w Radomiu jest już wybudowany, ale jego otwarcie przedłuża się już o kilka miesięcy, a w Zawierciu taki może powstać za kilka lat.

Hali spełniającej wymogi gry w PlusLidze nie ma za to w Będzinie. Tamtejszy MKS swoje mecze w roli gospodarza rozgrywa w sąsiednim Sosnowcu. Kibicom to nie przeszkadza, tłumnie jeżdżą na mecze siatkówki, ale faktem jest, że MKS miał najmniejszą frekwencję w kraju. Spowodowane było to głównie poziomem, jaki w zeszłym sezonie prezentował zagłębiowski zespół. Wygrał tylko dwa mecze. Dodajmy, że władze Będzina starają się, by powstała nowa hala w mieście.

Dziesięciu mistrzów świata

W PlusLidze grać będzie aż dziesięciu mistrzów świata z 2018 roku. Po trzech czempionów mają Projekt Warszawa (Piotr Nowakowski, Damian Wojtaszek, Bartosz Kwolek) oraz PGE Skra Bełchatów (Jakub Kochanowski, Artur Szalpuk, Grzegorz Łomacz), dwóch mistrzów jest w kadrze ZAKSY (Paweł Zatorski i Aleksander Śliwka), a po jednym gra w Asseco Resovii Rzeszów (Damian Schulz) i Jastrzębskim Węglu (Dawid Konarski). To imponująca liczba, którą nie może pochwalić się żadna inna liga na świecie.

Polskiej lidze wciąż jednak daleko do potentatów europejskiej siatkówki. W Rosji są gigantyczne pieniądze, którymi gwiazdy są kuszone nawet do gry na mroźnej Syberii. Zawodnikiem Lokomotiwu Nowosybirsk jest przecież Fabian Drzyzga. Z kolei Wilfredo Leon większość swojej kariery spędził w Zenicie Kazań. Duże pieniądze są też we Włoszech. Leon to teraz zawodnik Sir Safety Conad Perugia, a w Serie A grają też Bartosz Kurek, Mateusz Bieniek czy Bartosz Bednorz.

Pod względem finansowym żaden polski klub nie jest w stanie konkurować z drużynami z Włoch i Rosji. Od sezonu 2000/2001, czyli od momentu powstania siatkarskiej Ligi Mistrzów, tylko trzykrotnie kluby spoza tych krajów zdobyły tytuł. Były to francuskie Paris Volley, Tours VB oraz niemiecki VfB Friedrichshafen. W siatkówce o sukcesie decydują niestety pieniądze.

Niewyobrażalna presja

PlusLiga to nie tylko sportowe emocje z udziałem mistrzów świata i gwiazd siatkówki. To także niewyobrażalna presja, która co tydzień dotyka zawodników. Po wygranych meczach są chwaleni przez kibiców, którzy tłumnie robią sobie z nimi zdjęcia. W przypadku najlepszych drużyn, zejście do szatni trwa czasem nawet kilkanaście minut. To, że siatkarz może odmówić zdjęcia, często nie mieści się w głowie fanom.

Niektórzy mają dość tego, że siatkarz w Polsce nie ma nawet chwili prywatności. Część z zawodników decyduje się na przenosiny za granicę, by odpocząć od tego zgiełku. Tak było choćby w przypadku Drzyzgi, który zanim trafił do Rosji, grał w Grecji. Pieniądze były tam większe niż w Polsce, ale poziom sportowy już niekoniecznie. Polscy kibice nie widzieli jego gry i nie mogli jej oceniać. A częściej niż pochwały, zdarzały się słowa krytyki.

W Polsce czołowi siatkarze są rozpoznawalni na każdym kroku. Popularnością dorównują piłkarzom. Dlatego część z zawodników w kuluarach powtarza, że lepiej im się gra poza Polską. Tam mają większy spokój i mogą się skupić tylko na siatkówce. Zainteresowanie dyscypliną to oczywiście nic złego, ale każdy czasem ma dość bycia na świeczniku.

Pieniądze

O ile budżety sięgające nawet 10 milionów złotych w Polsce pozwalają odnosić sukcesy, o tyle w Europie to zbyt mało. Tu Polska ma jeszcze sporo do nadrobienia. Zwłaszcza, że są w lidze kluby, które ledwo wiążą koniec z końcem lub nawet mają pokaźne długi. Normalnym rozwiązaniem jest podpisywanie ugód z zawodnikami, co pozwala na otrzymanie licencji.

Siatkarze w Polsce na zarobki narzekać nie mogą. Ci, którzy dopiero zaczynają kariery mogą liczyć na kilka tysięcy złotych, opłacone mieszkanie, a nawet służbowy samochód. Im lepszy zawodnik i większa jego rola w zespole, tym większe zarobki. Gwiazdy mogą liczyć na pensje sięgające nawet stu tysięcy złotych za miesiąc. Pod tym względem najlepsze polskie kluby nie są jednak w stanie konkurować z najsilniejszymi na kontynencie.

Finansowa strona PlusLigi ma dwa oblicza. Kluby wspieranie przez spółki skarbu państwa stanowią o sile ligi. Dorównać im chcą drużyny wspierane przez wielkie firmy, które chcą zainwestować w siatkówkę. Lokalny biznes nie garnie się do finansowania tej dyscypliny sportu. Najlepszym przykładem jest Warszawa. Po likwidacji firmy ONICO, tamtejszy zespół długo nie mógł znaleźć sponsora, a była to drużyna z trzema mistrzami świata w składzie, rywalizująca w lidze, której każdy mecz jest transmitowany w telewizji. Dopiero na tydzień przed startem ligi Projekt dostał licencję, a zawodnicy nie kryli radości z tego, że udało się uratować klub przed upadkiem.

Zobacz także:
Budowanie zespołów to nie taka prosta sprawa, czyli sezon transferowy PlusLigi w pigułce
PlusLiga. Projekt Warszawa z licencją warunkową. Jeśli coś będzie nie tak, to będą punkty karne

Komentarze (0)