Spotkanie Polska - Australia przypominało występy Biało-Czerwonych w fazie grupowej ostatnich mistrzostw Europy. Podopieczni Vitala Heynena pokonywali kolejnych rywali w bardzo krótkim czasie. Mecz z Australijczykami potrwał łącznie 67 minut.
- Dobra gra zawsze cieszy. Tutaj kibiców nie ma jakoś bardzo dużo, nie ma polskich kibiców, więc musimy sobie sami budować atmosferę. Najlepiej robi się to dobrym graniem z ciekawymi, fajnymi akcjami - powiedział Karol Kłos w rozmowie z TVP Sport.
Czytaj także: Polacy rozbili Australijczyków i... poszli poćwiczyć na siłownię
Niezwykle ważny dla układu tabeli był czwartkowy mecz Brazylii ze Stanami Zjednoczonymi. "Canarinhos" zwyciężyli 3:0, czym mocno przybliżyli się do końcowego triumfu.
- Oglądaliśmy i liczyliśmy na to, że Stany Zjednoczone troszeczkę powalczą. Oni cisnęli, ale było widać, że Brazylia była na tyle mocna, że wygrała. Nawet Stany poddały się w trzecim secie. Trener nas uczula na to, że każdy mecz to inna historia i tak staramy się przejść przez ten turniej - skomentował Kłos.
Czytaj także: Zaskakująca reakcja Vitala Heynena. W szatni nie powiedział ani słowa
Najbliższym rywalem Biało-Czerwonych będą właśnie Brazylijczycy, z którymi Polacy zmierzą się w niedzielę - po dniu przerwy. Zdaniem Karola Kłosa reprezentacja naszego kraju jest w stanie sprawić niespodziankę.
- Myślę, że Vital Heynen to podkreślał, że to ostatni taki turniej przed igrzyskami i mamy coś do udowodnienia. Chcemy ładnie spiąć klamrą ten udany sezon. Myślę, że możemy jeszcze jakąś niespodziankę sprawić, chociażby w meczu z Brazylią - zakończył reprezentant Polski.
ZOBACZ WIDEO: El. ME 2020. Łotwa - Polska. Kamil Glik: Jestem "zagrzany". Każdy grał pod siebie. Powiedziałem to w szatni
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)