- Chcemy przejść dwie kolejne rundy w jak najlepszym stylu i jak najszybciej, żeby pojechać do Słowenii ze spokojnymi głowami - mówił przed startem fazy pucharowej mistrzostw Europy siatkarzy Michał Kubiak. Kapitan naszej siatkarskiej kadry ma pełną świadomość, że dla Biało-Czerwonych turniej na dobre zacznie się dopiero od półfinału, ale najpierw trzeba do tego półfinału bezpiecznie dotrzeć.
Hiszpanie nie zapowiadali się na rywala, który może sprawić mistrzom świata duże problemy. W grupie przegrali z Serbią i Belgią, pokonali co prawda wyżej notowanych Niemców, ale głównie dlatego, że srebrni medaliści poprzednich ME nie wykazywali w tamtym spotkaniu niemal żadnej determinacji.
Trener hiszpańskiej ekipy Fernando Munoz przed spotkaniem mówił nie o zwycięstwie, a o ciekawym sprawdzianie na tle najlepszej drużyny na świecie i o nowym doświadczeniu dla swoich graczy, którzy do tej pory nie mieli okazji grać przy pełnych trybunach.
ZOBACZ WIDEO: Mistrzostwa Europy siatkarzy. Konarski komentuje zaskakujący manewr Heynena. "Wszystko było perfekcyjnie zaplanowane"
A trybuny hali-welodromu w Apeldoorn były biało-czerwone, tak jak wcześniej w Rotterdamie i Amsterdamie. W sobotę jeszcze przed południem na drzwiach OmniSport Areny wywieszono kartki informujące o braku biletów na mecz naszej drużyny.
Czytaj także:
ME siatkarzy: Pewny awans Serbów do ćwierćfinału
ME siatkarzy: Rosjanie w najlepszej ósemce turnieju. W 1/8 finału rozbili Greków
Polscy fani ustawiali się w kolejce do wejścia już na kilka godzin przed rozpoczęciem widowiska, tworząc długiego, dwukolorowego "wężyka". Na godzinę przed spotkaniem było ich w hali już około trzech tysięcy i gdy tylko na boisko wyszli zawodnicy, rozległ się głośny, elektryzujący aplauz.
W świetnej atmosferze, którą stworzyli kibice drużyny Vitala Heynena, Polacy mieli spędzić kolejny zwykły dzień w pracy. Z kolei Hiszpanie zagrać o marzenia, które, jak napisano na stronie ich federacji, nic nie kosztują. Nasi siatkarze pokazali jednak swoim sobotnim rywalom, że jeśli "Czerwone Rysie", jak nazywają się hiszpańscy siatkarze, chcą kiedyś osiągnąć coś dużego, muszą zapłacić za to marzenie wysoką cenę w ciężkiej pracy.
Polacy szybko pokazali rywalom, że w siatkarskiej hierarchii są od nich co najmniej o klasę wyżej. Zanim mecz na dobre się zaczął, nasz zespół prowadził w pierwszym secie 6:2. I choć rywale całkiem nieźle bronili się blokiem i dobrze asekurowali swoich atakujących, nie mieli argumentów, by podjąć próbę pościgu.
Po dwóch serwisowych bombach Wilfredo Leona Biało-Czerwoni wygrywali 14:9, za chwilę Hiszpanie się zbliżyli, bo Michał Kubiak najpierw został zablokowany, a w kolejnej akcji uderzył w aut. Kontaktu między walczącymi drużynami nie było jednak nawet przez chwilę, i to mimo faktu, że hiszpańscy gracze zdobyli aż 5 punktów blokiem.
Partię zakończyła kolejna seria Leona na zagrywce - trzy kolejne potężne uderzenia, trzy akcje wygrane przez Polaków i czternasty z rzędu set wygrany więcej niż przekonująco - tym razem 25:18.
"Asa Leon, asa!" - krzyczało kilka tysięcy polskich kibiców, gdy urodzony na Kubie bombardier stał w polu zagrywki na początku drugiej odsłony. Leon raz za razem spełniał życzenie fanów. Może nie zdobywał punktów bezpośrednio (zrobił to tylko raz), ale na tyle utrudniał Hiszpanom przyjęcie, że kolejne akcje padały łupem Biało-Czerwonych. Z wyniku 3:3 zrobiło się 9:3 i w tym momencie walka o wygraną w secie się skończyła.
Gra mistrzów świata nie była może najpłynniejsza, ale wystarczająco dobra, by trzymać Hiszpanów na duży dystans i cieszyć kibiców kolejnymi efektownymi akcjami. W tych najefektowniejszych główną rolę odgrywał Leon, który wbijał potężne "gwoździe" w tę część boiska, na której stali rywale.
Gdy zawodnik z numerem 9 ponownie stanął w polu zagrywki, nasz zespół wygrywał już 22:12. Głów Leona na punkty pozostawał jednak niezaspokojony. Do swojego dorobku dołożył jeszcze dwa asy, a w ostatniej akcji seta Marcin Komenda wystawił do niego na drugą linię. Wilfredo nie zawiódł i partia zakończyła się, gdy Hiszpanie mieli na koncie zaledwie 13 "oczek".
Trzeci set był już tylko formalnością. Sponiewierani hiszpańscy gracze mieli coraz mniej ochoty do gry i odporności na polskie ciosy. Zaczęło się od 4:0, potem było 7:2, a przy wyniku 11:6 na trybunach, już po raz kolejny w tym turnieju, rozległo się ogłuszające "Gramy u siebie!".
W końcowych minutach meczu Leon dołożył jeszcze "monster block" na Andresie Villenie i usiadł na ławce rezerwowych. Heynen na ostatnie akcje wprowadził na boisko zmienników, którzy bez problemów dokończyli robotę. Wygrali 25:16 i cały mecz 3:0.
Polska drużyna w 16 kolejnych setach nie straciła więcej niż 19 punktów. Jak do tej pory nie znalazła na mistrzostwach Europy godnego siebie przeciwnika. Takim mogą okazać się dopiero Niemcy, którzy dość pewnie ograli w Apeldoorn Holendrów 3:1. Georg Grozer, Lukas Kampa czy Christian Fromm to już siatkarze wysokiej klasy. Ale w naszej drużynie grają jeszcze lepsi.
Ćwierćfinał mistrzostw Europy 2019 pomiędzy Polską a Niemcami zostanie rozegrany w poniedziałek. Początek meczu o godzinie 20:00.
Mistrzostwa Europy siatkarzy, 1/8 finału, Apeldoorn
Polska - Hiszpania 3:0 (25:18, 25:13, 25:16)
Polska: Fabian Drzyzga, Maciej Muzaj, Wilfredo Leon, Michał Kubiak, Piotr Nowakowski, Mateusz Bieniek, Paweł Zatorski (libero) oraz Dawid Konarski, Marcin Komenda, Damian Wojtaszek (libero), Artur Szalpuk, Karol Kłos, Aleksander Śliwka, Jakub Kochanowski.
Hiszpania: Angel Trinidad de Haro, Victor Rodriguez Perez, Jorge Fernandez Valcarcel, Andres Villena, Miguel Angel Fornes, Juan Manuel Gonzalez, Aaron Gamiz (libero) oraz Renato Colito, Miguel Angel de Amo Fernandez, Mario Ferrera, Jordi Ramon, Alejandro Vigil.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)