Terence Martin w sezonie 2008/2009 debiutował na parkietach PlusLigi. Kanadyjczyk miał pojęcie o tym, jak traktuje się siatkówkę w Polsce. Ponadto jest zaskoczony miłym zachowaniem ludzi. - To była dla mnie największa niespodzianka. Przed przyjazdem tutaj wiedziałem co nie co na temat rozgrywek w Polsce, że są one na wysokim poziomie, z dobrymi klubami i rzeszą kibiców przychodzących na mecze. Nie zdawałem sobie jednak sprawy, że życie tu jest takie dobre i ludzie są tak przyjaźni. To było największą niespodzianką dla mnie i całej mojej rodziny. Jeszcze przed wylotem do Kanady nie wiedzieliśmy dokładnie, czy jeszcze tu wrócimy, dlatego trudno było nam się żegnać z przyjaciółmi, których tutaj poznaliśmy - opowiada portalowi plusliga.pl.
Kanadyjczyk zdaje sobie sprawę, że rozgrywki mogły zakończyć się jeszcze lepszym wynikiem. - Na pewno mógł być jeszcze lepszy, ale nie ma co ukrywać, że zakończyliśmy go sukcesem. Zrobiliśmy to, co było do zrobienia, co założyliśmy przed sezonem, czyli poprawiliśmy lokatę z ubiegłego roku. Oczywiście dla mnie nie zakończył on się najlepiej - kontuzja i operacja, a co za tym idzie utrata gry w najważniejszych meczach o brązowy medal - twierdzi.
Przez długi czas ZAKSA była rewelacją rozgrywek, wyprzedzając nawet wielokrotnych mistrzów z Bełchatowa. Przed sezonem nikt nie stawiał na to, że klub z Kędzierzyna znajdzie się w czołowej czwórce kosztem ekip z Częstochowy i Olsztyna. Sam siatkarz jest świadom, że jego ekipa nie była stawiana jako faworyt. - Drużyna zbudowana przez klub nie składała się z wybitnych indywidualności, mieliśmy skład może na szóste miejsce. Jednak dzięki ludziom, którzy pracują w klubie, zawodnikom i wzajemnej pomocy zakończyliśmy ten sezon na czwartym miejscu. Nie ma co ukrywać mogło być jeszcze lepiej, bo gdyby nie pech to może i skończylibyśmy go z drugą lokatą - dodaje.
Okres po sezonie jest dobrym czasem na wspominanie. Również sympatyczny Kanadyjczyk rozpamiętuje występy na polskich parkietach w zakończonym sezonie. A więc który z pojedynków zapadł mu najbardziej w pamięci? - Hmm... Może rozgrywany mecz u nas z Bełchatowem. Przegrywaliśmy w nim 2:0, a zdołaliśmy wygrać 3:2. Było to dla mnie i jak myślę dla całej drużyny szczególne zwycięstwo. Wiadomo, że nasz zespół nie był złożony z żadnych gwiazd PlusLigi, a za taką z kolei uchodzi Skra Bełchatów. Ten mecz pokazał, że mieliśmy naprawdę dobrą drużynę, w której współpraca układała się poprawnie - kończy.