Liga Narodów. Andrzej Wrona: Wiedzieliśmy o wyjeździe Heynena. Niepotrzebna burza w szklance wody

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Andrzej Wrona
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Andrzej Wrona

Andrzej Wrona do Chicago leciał ze świadomością, że wejdzie na boisko tylko wtedy, kiedy będzie to naprawdę konieczne. Wraz z kadrą wywalczył brązowy medal w Final Six Ligi Narodów.

Kontuzja Michała Szalachy, a następnie podział całej kadry zawodników na dwie grupy: tych, którzy pojadą do Zakopanego, żeby przygotowywać się do kwalifikacji do igrzysk olimpijskich, a także tych, którzy polecą do Chicago na Final Six. Dodatkowo doszła jeszcze Uniwersjada i fakt, że trzech zawodników z kadry Vitala Heynena, było również wśród powołanych na rozgrywki akademickie.

Ostatecznie do Neapolu poleciał Bartosz Filipiak, a także Jędrzej Gruszczyński na trzy mecze, natomiast Piotr Łukasik udał się do Chicago.

Czytaj też:
-> Liga Narodów. Jacek Kasprzyk: To nie była druga reprezentacja Polski
-> Liga Narodów. Kasprzyk nie będzie rozmawiał z Heynenem. Koniec awantury o Chicago

W całej układance brakowało tylko środkowego, wybór padł więc na Andrzeja Wronę, który był pierwszym rezerwowym i już wcześniej rozmawiał na ten temat z belgijskim szkoleniowcem.

Wrona od razu zgodził się pomóc, choć jeszcze kilka dni wcześniej spędzał wakacje na Bali. Zawodnik był zaskoczony. - Trochę tak, bo inaczej się umawialiśmy z Vitalem. Mówił, że jeżeli będzie mnie potrzebował, to ewentualnie tylko na kwalifikacje do igrzysk olimpijskich. Zadzwonił wcześniej, bo sam się chyba nie spodziewał tego, że awansujemy do Final Six. A ja dla reprezentacji jestem zawsze - nawet na wakacjach. Być może moja forma siatkarska nie była najlepsza, ale mogłem pomóc dobrą radą chłopakom, którzy grali - wyjawił Wrona w rozmowie z TVP Sport.

Ostatecznie siatkarz wraz z kadrą sięgnął po brązowy medal w Final Six Ligi Narodów, choć nie pojawiał się na boisku. Część zespołu swoje zdjęcia z Chicago określiła mianem "lotu skazańców". Dlaczego? - Gadaliśmy z Kubą Bednarukiem przy jakimś posiłku, że to taki lot skazańców, bo to ci, którzy w większości nie łapią się na kadrę A i że będziemy skazani na pożarcie w Chicago. A wywieźliśmy medal - tłumaczył środkowy.

Heynen zdecydował się wrócić przed starciem o brąz do Zakopanego. Ekspertów stacji telewizyjnych zachowanie Belga oburzyło, choć sam o tym mówił przed wylotem do USA. Potwierdził to również uczestnik turnieju. - Od początku trener mówił, że wyjeżdża po dwóch meczach, później tylko ze względu na nasz dobry wynik przedłużył swój pobyt na kolejny mecz. Taka była umowa - my o tym wiedzieliśmy. Burza w szklance wody. Niepotrzebnie - zakończył Wrona.

ZOBACZ WIDEO Michał Kubiak nie ma wątpliwości. "Musimy zakwalifikować się na igrzyska i odegrać na nich kluczową rolę"

Źródło artykułu: