LŚ grupa D: Zwycięska batalia podopiecznych Castellaniego - relacja ze spotkania Wenezuela - Polska

Biało-czerwoni odnieśli swoje pierwsze zwycięstwo w tegorocznej Lidze Światowej, pokonując po tie-breaku reprezentację Wenezueli. Najwięcej punktów dla reprezentacji Polski zdobył atakujący Jakub Jarosz, zapisując na swoim koncie 25 oczek.

W tym artykule dowiesz się o:

Wenezuela - Polska 2:3 (25:21, 19:25, 25:20, 25:27, 11:15)

Wenezuela: Andy Rojas, Rodman Valera, Luis Diaz, Ivan Marquez, Thomas Ereu, Freddy Cedeno, Joel Silva (libero) oraz Juan Carlos Blanco, Carlos Luna, Ronald Mendez.

Polska: Paweł Woicki, Piotr Nowakowski, Marcin Możdżonek, Jakub Jarosz, Zbigniew Bartman, Michał Bąkiewicz, Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Bartosz Kurek, Grzegorz Łomacz, Michał Ruciak, Wojciech Grzyb.

Wyciągając wnioski z pierwszego weekendu "Światówki", który w grupie D zainaugurowało zwycięstwo Wenezuelczyków nad Finlandią, można było przypuszczać, że pojedynki Polaków z podopiecznymi Gutierreza okażą się równie trudne, jak te rozegrane tydzień temu z Brazylią w Sao Paulo. Siatkarze Daniela Castellaniego inauguracyjną partię spotkania rozpoczęli od jednopunktowej przewagi podczas pierwszej przerwy technicznej. Z upływem czasu Polacy zaczęli jednak spisywać się coraz gorzej - nerwowość w przyjęciu i wiele niewymuszonych błędów, były czynnikami, które wpłynęły na wynik w środkowej części pierwszego seta. Po asie serwisowym Ivana Marqueza o czas poprosił argentyński szkoleniowiec reprezentacji Polski, która do rywala traciła już w tej fazie meczu trzy punkty. Po wznowieniu gry Wenezuelczycy powiększyli jeszcze swoją zdobycz punktową, wyraźnie przeważając nad Polakami w bloku. Po kapitalnej obronie Bartosza Kurka, który wrócił do optymalnej dyspozycji po kontuzji odniesionej podczas pierwszego spotkania Polaków z Brazylią, desygnowanego do gry przez trenera Polski za Zbigniewa Bartmana, biało-czerwoni nie potrafili skonstruować skutecznej kontry, przegrywając już 18:22. W końcowej części tej partii na boisku pojawił się za Pawła Woickiego Grzegorz Łomacz, ale owa zmiana nie mogła wnieść nic nowego do obrazu gry Polaków, którzy przegrali pierwszego seta 21:25.

Drugą partię Daniel Castellani rozpoczął ponownie w składzie ze Zbigniewem Bartmanem oraz Pawłem Woickim. Podobnie jak w inauguracyjnej odsłonie spotkania na pierwszej przerwie technicznej drugiego seta Polacy odnotowali jednopunktową przewagę nad rywalem. Po wznowieniu gry dwoma skutecznymi zagraniami popisali się biało-czerwoni, zmuszają szkoleniowca Wenezueli do wzięcia czasu. Tuż przed drugą przerwą techniczną kapitalną serią w polu serwisowym popisał się Jakub Jarosz, wyprowadzając drużynę na czteropunktowe prowadzenie. Gdy Wenezuelczycy niebezpiecznie zbliżyli się na dwa oczka Daniel Castellani posłał do gry za Zbigniewa Bartmana, który nie mógł przełamać wenezuelskiego bloku, Michała Ruciaka. Podopieczni Gutierreza popełniali zbyt wiele błędów własnych, by móc dogonić reprezentację Polski, w której najbardziej wyróżniającą się postacią był atakujący, Jakub Jarosz. Biało-czerwoni po skutecznym bloku na Thomasie Ereu mogli cieszyć się z wygrania pierwszej partii, doprowadzając do remisu w całym spotkaniu.

W kolejnej odsłonie meczu od samego początku prym na boisku wiedli Wenezuelczycy, wypracowując szybko czteropunktową przewagę, głównie budowaną na bazie błędów biało-czerwonych przede wszystkim w polu serwisowym oraz bierności polskiego bloku. Dopiero w połowie trzeciego seta Polacy się przebudzili i postawili skuteczną ścianę przed środkowym Ivanem Marquezem, doprowadzając do remisu 12:12. Daniel Castellani, widząc bezradność Marcina Możdżonka, który miał problemy z odczytaniem zamiarów wenezuelskiego rozgrywającego, wprowadził do gry Wojciecha Grzyba, a niewiele później również Grzegorza Łomacza. Polacy w tej partii nie poszli jednak za ciosem, przegrywając ją 20:25 - zagrywka nie funkcjonowała już tak dobrze jak w drugim secie, a Luis Diaz nie miał jakichkolwiek problemów z ominięciem polskiego bloku, będąc najczęściej wykorzystywanym zawodnikiem po stronie przeciwnika.

Czwartego seta Polacy rozpoczęli w składzie z Grzegorzem Łomaczem, Bartoszem Kurkiem oraz Marcinem Możdżonkiem. Wenezuelczycy rozbili Polaków blokiem, doprowadzając do stanu 4:1. Czas, wzięty w tym momencie przez argentyńskiego szkoleniowca, podziałał jednak na biało-czerwonych mobilizująco i wyrównali szybko stan rywalizacji po skutecznym ataku Jakuba Jarosza. Z jednym oczkiem przewagi na pierwszej przerwie technicznej zameldowali się Wenezuelczycy. Potem gra obu zespołów była niezwykle wyrównana i dostarczała zgromadzonym w Caracas kibicom wiele emocji. W końcówce ów seta to Polakom towarzyszyło jednak więcej szczęścia i po walce na przewagi zwyciężyli 27:25, doprowadzając do tie-breaka.

Daniel Castellani korzystając z zasady, że wygranego składu się nie zmienia, decydującą partię spotkania rozpoczął z Grzegorzem Łomaczem na rozegraniu. Rozpędzeni Polacy szybko wypracowali dwupunktową przewagę, głównie poprzez skuteczną grę Marcina Możdżonka oraz Bartosza Kurka. Wenezuela dogoniła jednak naszą drużynę - po ataku Michała Bąkiewicza sędzia długo zwlekał z decyzją, ostatecznie uznając, że piłka wylądowała po za placem gry, czym zdenerwował impulsywnie reagującego trenera Polski, Daniela Castellaniego. Po zmianie stron to wciąż Polacy dyktowali swoje warunki, sprawiając z samego rana polskim kibicom radość z wygranego, choć w niezbyt chlubnym stylu, pierwszego spotkania w dwudziestej edycji Ligi Światowej.

Drugie spotkanie między Wenezuelą a Polską odbędzie się w niedzielę o 20:30 czasu polskiego.

Komentarze (0)