Przed rozpoczęciem ligowego sezonu siatkarze Chemika Bydgoszcz skazywani byli na walkę o utrzymanie. Podopieczni Jakuba Bednaruka nie przejęli się jednak prognozami ekspertów, skupiając się wyłącznie na jak najlepszej grze. Dzięki temu, przed ostatnią kolejką I części fazy zasadniczej, wciąż mieli realne szanse na miejsce w czołowej szóstce PlusLigi i grę w ćwierćfinale Pucharu Polski. Konieczna była jednak wygrana za trzy punkty w starciu z ONICO Warszawa i korzystny wynik sobotniego meczu w Bełchatowie.
Początek meczu nie mógł podobać się kibicom zgromadzonym w hali Łuczniczka. Oba zespoły popełniały bowiem sporo błędów, zarówno w polu zagrywki, jak i w ataku. Problem ze wstrzeleniem się mieli Bartosz Filipiak i Rafael Araujo. Najlepsze wrażenie od pierwszych minut sprawiali Bartłomiej Lipiński i Bartosz Kwolek. Ze sporym wyzwaniem musieli mierzyć się rozgrywający, doskonale funkcjonował bowiem blok po zarówno gospodarzy, jak i gości (14:14).
Do końca seta poziom emocji nawet na moment nie zmalał, zawodnicy z czasem wyraźnie się rozkręcili. Doskonale spisywał się Bartosz Filipiak, po długim czasie przebudził się Nikola Kovacević, dzięki czemu to miejscowi przejęli inicjatywę. Nie pomogły atomowe zagrywki Bartosza Kwolka i doskonałe rozegranie Antoine'a Brizarda. Decydujące ciosy w końcówce zadali środkowi Chemika Michał Szalacha i Maksim Morozow.
Podrażnieni goście, z dużym animuszem przystąpili do gry w drugim secie. Doskonale spisywali się skrzydłowi Piotr Łukasik i Rafael Araujo, skutecznością na środku siatki imponował także Graham Vigrass. Bydgoszczanie zmuszeni byli odrabiać straty od samego początku. Nie było to jednak łatwe, bowiem ataki Bartłomieja Lipińskiego i Bartosza Filipiaka, często były podbijane przez warszawian (9:14).
ZOBACZ WIDEO Kto sportowcem roku w Polsce? "Stoch zrobił tyle, że więcej się nie da. A może nie wygrać"
Druga część seta toczyła się zdecydowanie pod dyktando przyjezdnych, którzy dzięki skutecznej zagrywce powiększyli przewagę. Miejscowi mieli problemy w przyjęciu, co uniemożliwiało grę środkiem. W ataku dwoił się i troił Bartłomiej Lipiński, jednak sam nie był w stanie odwrócić losów seta.
Trzeci set również toczył się pod dyktando przyjezdnych. Problemem Chemika była przede wszystkim skuteczność w ataku. Dobrze funkcjonował blok ONICO, w którym prym wiódł Graham Vigrass. Kanadyjczyk nie ograniczał się jedynie do defensywy, wspierając również zespół atakami ze środka. Gospodarze nie mieli argumentów, żeby odpowiedzieć, ONICO utrzymywało bezpieczną, kilkupunktową przewagę (9:13).
Podopieczni Jakuba Bednaruka kilkakrotnie podrywali się do odrabiania strat. Po nieudanym ataku Rafaela Araujo różnica wynosiła zaledwie jeden punkt na korzyść stołecznej ekipy (17:16). Seria błędów gospodarzy sprawiła jednak, że dystans błyskawicznie wzrósł. Podopieczni Stephane'a Antigi w końcówce nie pozwolili sobie na chwilę rozluźnienia, szczelnym blokiem rozstrzygnęli losy trzeciej partii.
Przyjezdni nie zamierzali zwalniać tempa. Dobra gra Rafaela Araujo i atomowe zagrywki Bartosza Kwolka pozwoliły kontrolować sytuację także w czwartym secie. Ze sporym wyczuciem grą gości kierował Antoine Brizard, przez co bydgoski blok praktycznie nie istniał. Coraz mniej widoczni byli również skrzydłowi gospodarzy, choć Bartosz Filipiak robił, co mógł, aby poderwać kolegów do walki (6:10).
ONICO podobnie jak w poprzednich dwóch wygranych setach, po wypracowaniu kilkupunktowej przewagi kontrolowało wynik, nie pozwalając rywalom nabrać wiatru w żagle. W ekipie ze stolicy kraju nie było właściwie słabego ogniwa, które mogliby wykorzystać Chemicy. W tej sytuacji bydgoszczanom trudno było myśleć o odwróceniu losów pojedynku, a nawet doprowadzeniu do tie-breaka.
Chemik Bydgoszcz - ONICO Warszawa 1:3 (25:22, 18:25, 19:25, 19:25)
Chemik: Lipiński, Margarido, Kovacević, Szalacha, Filipiak, Morozow, Kowalski (libero) oraz Gryc, Lesiuk.
ONICO: Kwolek, Brizard, Łukasik, Wrona, Vigrass, Araujo, Wojtaszek (libero) oraz Nowakowski.
MVP: Piotr Łukasik (ONICO).