Jeszcze dwa miesiące temu nikt nie spodziewałby się tego, że mecz PGE Skry Bełchatów z Cerradem Czarnymi Radom będzie okrzyknięty mianem hitu kolejki PlusLigi. Pozycja w tabeli, o dziwo przede wszystkim podopiecznych Roberta Prygla, jak najbardziej jednak do tego uprawnia. Zajmują oni drugie miejsce z dorobkiem 21. punktów. Mistrzowie Polski są na szóstej lokacie z 15. "oczkami".
- Co do najbliższego meczu w Bełchatowie, jedziemy tam walczyć o kolejne ligowe zwycięstwo. Myślę, że nie brakuje nam niczego, aby ten cel osiągnąć - zapowiada Michał Filip. - Gramy na terenie mistrza Polski, ale w zeszłym sezonie dwukrotnie nasze pojedynki kończył się po pięciosetowych bojach - przypomina rezerwowy atakujący Wojskowych.
Z kolei w Hali Sportowo-Widowiskowej "Urania" w Olsztynie miejscowy Indykpol AZS podejmie Cuprum Lubin. Faworytem pojedynku są gospodarze, którzy zajmują wyższą, dziewiątą pozycję w tabeli, a kilka dni temu awansowali do kolejnej rundy Pucharu CEV, eliminując PAOK Saloniki. - Jako sztab jesteśmy tak samo zmęczeni, jak zawodnicy, tylko u nas polega to na zmęczeniu psychicznym. Nie ma jednak czasu na rozpamiętywanie tego. Musimy wracać do pracy i patrzeć na to, co jest przed nami - mówi Marcin Mierzejewski, drugi trener Akademików.
Miedziowi nie radzą sobie póki co najlepiej. Znajdują się na dwunastej lokacie z zaledwie dwoma zwycięstwami na koncie. - Grają nierówno, trudno ocenić, co przyniesie im dany dzień. Należy się spodziewać, że ich forma w tym meczu będzie falować - stwierdza asystent Roberto Santillego. - Trzy punkty są absolutnie w naszym zasięgu, ale nie będą zdobyte łatwo - dodaje drugi szkoleniowiec.
Niedzielne mecze dziesiątej kolejki PlusLigi:
PGE Skra Bełchatów - Cerrad Czarni Radom, godz. 14:45
Indykpol AZS Olsztyn - Cuprum Lubin, godz. 17:30
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 92. Fabian Drzyzga o Vitalu Heynenie: Ten gościu jest z kompletnie innej bajki