Liga Mistrzów. PGE Skra Bełchatów w końcu rozpoczęła od wygranej. "Punkt zwrotny"

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: David Fiel i Mariusz Wlazły (w bloku)
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: David Fiel i Mariusz Wlazły (w bloku)

Po raz pierwszy od trzech sezonów siatkarzom PGE Skry Bełchatów udało się wygrać mecz na inaugurację Ligi Mistrzów. Mistrzowie Polski we wtorek pokonali Trefla Gdańsk 3:1 w spotkaniu grupy D.

Bełchatowianie potrzebowali jednak czasu, by odpowiednio wejść w spotkanie. Pierwszą partię przegrali do 21, a w drugiej zwyciężyli po długiej walce na przewagi (35:33). Później ekipa trenera Roberto Piazzy złapała swój rytm i przejęła kontrolę nad meczem.

- Całe spotkanie graliśmy z różnym skutkiem w kluczowych momentach seta. Popełniliśmy dużo błędów w pierwszym i tego nie dało się już odrobić. W drugim podobnie, ale objęliśmy prowadzenie i to nas napędziło. Cenne zwycięstwo, bo w poprzednich latach zaczynaliśmy Ligę Mistrzów od porażek. To punkt zwrotny - uważa Mariusz Wlazły.

Podczas polskiego starcia w Champions League nie brakowało dyskusji podczas challenge'ów. W europejskich pucharach można wideoweryfikować jedynie ostatnią akcję, a gdy dostrzeże się błąd w trakcie jej trwania, należy niezwłocznie zgłosić chęć sprawdzenia jej na wideo.

- Ja bym nie chciał się wypowiadać na temat challenge’ów, bo dla nas jest normalne, by sprawdzać akcję, która się zakończy, a nie przerywać ją w trakcie. W siatkówce nie można złapać piłki i powiedzieć, że się chce wideoweryfikację. Temat jakości obrazu też pozostawię z boku - powiedział kapitan PGE Skry Bełchatów.

ZOBACZ WIDEO Adam Kszczot w nowej roli. Został wydawcą WP SportoweFakty

Okazję do pierwszego dłuższego występu w żółto-czarnych barwach otrzymał kubański środkowy David Fiel, który rozpoczął spotkanie z Treflem Gdańsk w wyjściowej szóstce.

- To jest siła naszej drużyny. Gdy brakuje jednego zawodnika, to wchodzi za niego drugi i rozgrywa bardzo dobre spotkanie. Trener dał mi możliwość gry i ją wykorzystałem. Chyba nie mogę być bardziej szczęśliwy, bo w końcu zagrałem pełne spotkanie i wygraliśmy ten mecz jako drużyna - opowiadał Kubańczyk.

Jego zdaniem trudno jest wskazać jeden konkretny element, dzięki któremu ekipie z Bełchatowa udało się rozstrzygnąć wtorkowe spotkanie na swoją korzyść.

- Był to wyrównany bój, ale w końcówkach graliśmy dużo lepiej. Zachowaliśmy więcej koncentracji i dlatego wygraliśmy. Nasza zagrywka była bardzo dobra. Każdy wykonał swoją pracę. Zaczęliśmy też słuchać trenera, jego wskazówek, które nam przekazywał o tym, jaki jest cel i taktyka na to spotkanie. To też poprowadziło nas do zwycięstwa - mówił Fiel.

Kubańczyk był pod wrażeniem publiczności w Hali Energia. - To niesamowite uczucie grając przy takich kibicach. Tak, jak wspomniałem wcześniej, nie mogę być bardziej szczęśliwy. Klub kibica PGE Skry jest najlepszy w Polsce i bardzo dziękuję za wsparcie - dodał.

Kilka dni temu w wywiadzie dla strony internetowej klubu prezes KPS Skra Bełchatów Konrad Piechocki powiedział, że "wygranie Ligi Mistrzów to niespełnione marzenie PGE Skry, ale z drugiej strony wszyscy mają świadomość, jak trudne jest to zadanie". Z drugiej strony jako cel minimum zespół ma postawione wyjście z grupy.

- Gramy w Lidze Mistrzów po to, żeby wygrywać wszystkie mecze - przyznał Mariusz Wlazły - Nie zawsze się da, nie zawsze przeciwnik będzie w naszym zasięgu, ale w każdym meczu walczymy. A to, że układa się różnie... cóż, taka jest siatkówka. To musi być system małych kroków, szczebelków. Teraz już myślami jesteśmy przy spotkaniu w Zawierciu, gdzie przegraliśmy rok temu, a później nadejdzie kolejna drabinka, czyli Klubowe Mistrzostwa Świata - zakończył.

Mecz z Aluronem Virtu Wartą Zawiercie siatkarze PGE Skry rozegrają w sobotę o 17:30, a już dwa dni później w Płocku rozpoczną Klubowe Mistrzostwa Świata. W grupie A czekają ich starcia z Zenitem Kazań, Fakiełem Nowy Urengoj i Cucine Lube Civitanova.

Komentarze (0)