Droga Polek do Tokio stała się wąska. Jacek Nawrocki: Nie będziemy dyskutować, tylko walczyć

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: trener Jacek Nawrocki
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: trener Jacek Nawrocki

Kadrze polskich siatkarek zabrakło punktu w rankingu FIVB, by znaleźć się w gronie drużyn walczących o igrzyska w Tokio w turnieju interkontynentalnym. Jackowi Nawrockiemu i jego drużynie pozostaje jak najlepiej grać w 2019 roku.

Gdyby reprezentacja Polski kobiet awansowała w zeszłym roku na mistrzostwa świata lub chociaż trafiła do ostatniej rundy eliminacji strefy CEV i zebrała kilka punktów więcej, uplasowałaby się na wyższym miejscu w ostatnim rankingu FIVB i walczyłaby w turnieju interkontynentalnym o awans na igrzyska w Tokio. Ale tak się nie stało i Biało-Czerwone znalazły się na 26. pozycji, punkt za Kubą, ostatnią drużyną, która zakwalifikowała się do przyszłorocznych eliminacji olimpijskich. Jacek Nawrocki nie był najszczęśliwszą osobą na świecie, kiedy pytaliśmy o go najświeższy ranking FIVB.

- Kryteria, które przyjęła FIVB w doborze turniejów liczonych do nowego rankingu, sprowadziły się do podniesienia pozycji drużyn, które wystąpiły na ostatnim siatkarskim mundialu. Może z wyjątkiem Belgii, która nie wystąpiła w tym turnieju, ale zdobyła punkty w ostatniej edycji World Grand Prix. Wygrywaliśmy, niekiedy bardzo wyraźnie, z wieloma reprezentacjami, które są od nas wyżej w rankingu, ale niestety, system przyjęty przez federację nie pozwala nam na pierwszą kwalifikację - stwierdził z żalem selekcjoner kadry naszych siatkarek.

Tym samym brak awansu na ostatnie mistrzostwa świata w Japonii odbił się naszej reprezentacji czkawką. Udział w MŚ pomógł choćby przeciętnym kadrom Kamerunu, Kanady, Kenii czy Meksyku, które wystąpią w zawodach interkontynentalnych. - Dawno mówiłem, że kiedy walczyliśmy o udział w mistrzostwach świata, byliśmy zupełnie inną reprezentacją niż nawet w końcówce tego samego sezonu. Wtedy, bezpośrednio po lidze, nasza drużyna nie grała na tyle dobrze, by wywalczyć awans - przyznał Nawrocki.

Polki dzięki pozycji w rankingu Europejskiej Konfederacji Siatkówki (CEV) mogą się znaleźć w eliminacjach kontynentalnych, zaplanowanych na styczeń 2020 r., ale tam czeka je misja prawie niemożliwa. Wielu kibiców wierzyło, że w pierwszej turze kwalifikacji olimpijskich awansuje sporo ekip z Europy i to uprości zadanie naszych siatkarek, ale już teraz możemy stwierdzić, że tak się nie stanie. Z grupy B (Chiny, Turcja, Niemcy, Czechy) najpewniej awansują wicemistrzynie świata, a w grupie F (Holandia, Włochy, Belgia, Kenia) awansu nie uzyskają na pewno dwie mocne drużyny ze Starego Kontynentu. Innymi słowy, kwalifikacje europejskie będą szalenie wymagające, a do Tokio poleci tylko ich zwycięzca.

- Z taką formą kwalifikacji nie możemy dyskutować, można tylko walczyć. W turnieju europejskim z pewnością będziemy grać z drużynami, które są od nas wyżej notowane. Jeżeli weźmiemy pod uwagę siłę Europy, która ma obecnie pięć bardzo mocnych reprezentacji - czyli Serbię, Włochy, Turcję, Holandię i Rosję - to każda z wymienionych ekip staje się natychmiast faworytem turnieju kontynentalnego, jeżeli nie zakwalifikuje się na igrzyska w pierwszej próbie - mówił były trener bełchatowskiej Skry.

Czy Jacek Nawrocki pozostaje mimo wszystko cichym optymistą? Tego się nie dowiedzieliśmy, trener kobiecej kadry na razie nie zaprząta sobie głowy tym, co nie jest od niego zależne. - W tej chwili zastanawiam się bardziej nad najbliższym sezonem. Nasze cele są jasne: jak najlepsza selekcja i jak najlepsza gra. Idziemy swoją drogą, która okazała się dobra i skuteczna. Robimy wszystko, że ta drużyna narodowa jak najszybciej dołączyła do europejskiej i światowej czołówki, ale to nie jest kwestia jednego meczu lub sezonu, a cały proces. W przyszłym roku mamy Ligę Narodów oraz mistrzostwa Europy, które są dla nas imprezą docelową. One są celem samym w sobie, w końcu gramy część turnieju u siebie, dlatego liczymy na jak najlepszy występ. Tak naprawdę formy kwalifikacji do igrzysk są nam dość mgliście przedstawiane i na tę chwilę nie wiemy nawet, ile drużyn w nich weźmie udział - ocenił szkoleniowiec. Według wstępnych ustaleń format kwalifikacji olimpijskich strefy CEV ma być ten sam, co cztery lata temu w Berlinie i Ankarze.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 92. Fabian Drzyzga przerywa milczenie. "Długo gryzłem się w język. Tym ludziom powinno być wstyd i głupio" [cały odcinek]

Komentarze (0)