Kiedy dwa sezony temu Tauron AZS Częstochowa spadł z PlusLigi, można było odnieść wrażenie, że kończy się pewna era. Walka o to, by zespół jednak pozostał w najwyższej klasie rozgrywkowej trwała bardzo długo, ale zakończyła się fiaskiem, gdy w barażach o miejsce w elicie częstochowianie przegrali z Aluronem Virtu Wartą Zawiercie. To poniosło za sobą kolejne zmiany. Odszedł cały zarząd, wymieniono niemal wszystkich zawodników, a klub musi odbudowywać swoją markę w I lidze.
- To nie jest projekt na jeden rok, a na dwa-trzy lata. To nie jest łatwe, że pstrykniemy palcem i będziemy w PlusLidze. Zdajemy sobie sprawę z tego, że zaczynamy od zera. Fajnie by było, jakby się udało wrócić po roku do elity, ale wiemy, że nie będzie łatwo i wesoło. Musimy się na PlusLigę przygotować sportowo, organizacyjnie i finansowo, by nie było jak wcześniej - mówił jesienią 2017 roku Krzysztof Stelmach, były gracz AZS-u, który w poprzednim sezonie prowadził drużynę na zapleczu PlusLigi.
Trzeba niestety ze smutkiem przyznać, że w Częstochowie można było zaobserwować odwracanie się kibiców od siatkówki. Ostatnie mecze Akademików na poziomie PlusLigi oglądało po zaledwie kilkaset osób. Taka liczba w nowej hali przy ul. Żużlowej po prostu ginie na tle kolorowych krzesełek. Dlatego Częstochowie potrzebny jest klub na solidnych fundamentach
- Jesteśmy z Częstochowy i od najmłodszych lat kibicujemy AZS-owi. Pomysł na to, by włączyć się w odbudowę wielkiego AZS-u pojawił się w momencie, gdy klubowi było ciężko. Serce bolało, gdy się na to patrzyło. Stwierdziliśmy, że to dobry moment, by przyjechać do Częstochowy z poczuciem misji i walki o odbudowę AZS-u - tłumaczył Kamil Filipski, prezes klubu.
Już w maju pojawiła się realna szansa na to, by klub spod Jasnej Góry wrócił do PlusLigi bo wygrał rozgrywki I ligi, ale przegrał po barażach z Chemikiem Bydgoszcz. Mimo tego przez wiele miesięcy trwała walka o to, by AZS otrzymał licencję na grę na zapleczu ekstraklasy ze względu na problemy finansowe.
- Wszyscy chyba słyszeli o kłopotach naszego klubu, więc nie ma sensu się powtarzać. To wszystko jest u nas w tej chwili trochę na ostatnią chwilę, lecz najważniejsza pozytywna informacja jest taka, że AZS zagra w 1. lidze. Władze klubu zrobiły wszystko, żeby dostać licencję na grę, a ja wierzę, że z czasem to wszystko będzie dobrze wyglądać - powiedział Dawid Murek, który zdecydował, że powróci do Częstochowy, by pomóc Tauronowi AZS-owi wrócić do PlusLigi.
Trzykrotny mistrz Polski w swojej karierze zaliczył już dwa długie epizody w tym klubie. Nie ukrywa, że jest bardzo związany z Częstochową.
- To ta sama, rodzinna Częstochowa, z naszym domem. W ostatnich sezonach, gdy grałem w Bydgoszczy czy Szczecinie, w wakacje wracaliśmy pod Jasną Górę, do siebie. Teraz wróciliśmy już na dobre. AZS był, jest i będzie w moim sercu, czuję olbrzymi sentyment wobec tej drużyny. Dlatego gdy przyszła propozycja z klubu, nawet chwili się nie zastanawiałem. Najpierw mówiliśmy o libero, teraz może będzie to przyjęcie z atakiem. Zobaczymy, dam z siebie tyle, na ile pozwala mi zdrowie. Mam świadomość, że nie jestem już tym samym Dawidem Murkiem co kiedyś. Po drodze było trochę kontuzji, a uraz z Kędzierzyna-Koźla zabrał mi bardzo wiele. Siatkówka nadal jednak mnie cieszy, wywołuje uśmiech na mojej twarzy, więc będę się nią bawił - podkreślił.
Jednak dość niedawno Tauronowi AZS-owi urósł nowy konkurent i to w tym samym mieście. W I lidze występuje bowiem Exact Systems Norwid, klub prowadzony przy IX Liceum Ogólnokształcącym w Częstochowie, który do niedawna oparty był na wychowankach, a teraz sytuacja nieco się zmieniła. Zespół prowadzi trener Radosław Panas.
- Nie zapominamy o pracy z młodzieżą i naszych wychowankach. Mamy kilku chłopaków ze Spały, z reprezentacji Polski. Oczywiście zaczęli z nami przygotowania również najlepsi chłopcy z trzeciej klasy liceum, z naszej szkoły. Chcemy ich również wprowadzać. Będzie jedno, dwa miejsca w czternastce, być może któryś z nich się załapie do głównego zespołu. Chcemy się rozwijać, ale nie zapominamy, skąd wyrośliśmy - podkreślił szkoleniowiec siódmej drużyny I ligi ubiegłego sezonu.
Krzysztof Ignaczak, ambasador KMŚ, niedawno również przypomniał, jak bardzo Częstochowa tęskni za wielką siatkówką. Ta zawita pod Jasną Górę już 1 i 2 grudnia pod postacią Klubowych Mistrzostwa Świata siatkarzy. Oby to okazało się kolejnym bodźcem, który na nowo wzbudzi popyt na siatkówkę w tym mieście.
ZOBACZ WIDEO: Paweł Fajdek napisał książkę "Petarda". "Śmiałem się i mówiłem: Boże, co sobie ludzie pomyślą?"