Jacek Pawłowski: Na mundialu Bartosz Kurek uciszył hejterów. Nadszedł czas, aby podbił PlusLigę (komentarz)

Newspix / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Bartosz Kurek
Newspix / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Bartosz Kurek

Kilka miesięcy temu Bartosz Kurek postanowił powrócić do PlusLigi. Podejmując tę decyzję nie spodziewał się, że już na starcie będzie jednym z najpoważniejszych kandydatów do miana gwiazdy rozgrywek. Statuetka MVP MŚ 2018 obliguje go do tej roli.

W życiu Bartosza Kurka przez ostatnie cztery lata wydarzyło się tak wiele, że śmiało można by na bazie tego napisać scenariusz do filmu, który stałby się bestsellerem. Historia etatowego reprezentanta Polski, który najpierw w jednej z reklam dumnie głosi w kierunku młodszego brata "możesz być kimkolwiek zechcesz", a kilka tygodni później nie otrzymuje powołania do drużyny narodowej, która odnosi historyczny sukces na mistrzostwach świata, wzruszyłaby pewnie wielu fanów. Być może ktoś, kiedyś, zdecyduje się na realizację tego pomysłu. Głównemu bohaterowi tej historii pozostają na razie powody do satysfakcji. Wychowanek AZS Stali Nysa przeszedł drogę z piekła do nieba, aby ostatecznie znaleźć się na szczycie, na którym do ostatniej chwili chyba nikt go nie widział.

Historia Bartosza Kurka przypomina nieco tę Mariusza Wlazłego, który po fatalnym występie na mistrzostwach świata 2010 na kilka lat zrezygnował z gry w kadrze. Po podjęciu decyzji zawodnik udzielił zresztą wywiadu, w którym wyjaśnił, dlaczego stało się tak, a nie inaczej. Spośród licznych zarzutów pod adresem działaczy, kibicom w pamięci zapadła jedynie "para skarpetek", o którą nasz atakujący nie mógł się doprosić. Ta łatka przylgnęła do niego na bardzo długi czas, "hejterzy" konsekwentnie wypominali ten aspekt przy okazji każdego artykułu dotyczącego kadry i ewentualnego powrotu Mariusza Wlazłego. Jeden z najlepszych atakujących w kraju w swoim postanowieniu trwał konsekwentnie przez lata, kiedy w końcu się przełamał, poprowadził Polaków do złota mistrzostw świata. Po zdobyciu złotego medalu po raz ostatni, definitywnie, "Szampon" pożegnał się z drużyną narodową.

Bartosz Kurek nigdy na kadrę się nie obrażał, nie krytykował w mediach selekcjonera za brak powołania na mundial w Polsce. Żal u niego był z pewnością ogromny, jednak sportowa złość, gromadzona przez długi czas, znalazła ujście cztery lata później. Była to istna droga przez piekło, bowiem wychowanka AZS Stali Nysa nikt po drodze nie żałował - dziennikarze, kibice czy inni przedstawiciele siatkarskiego środowiska. Wręcz przeciwnie. Po tym, jak Kurek w ostatniej chwili zrezygnował z wyjazdu do Japonii, a kilka tygodni później podpisał kontrakt z PGE Skrą Bełchatów, reprezentacyjny przyjmujący stał się obiektem drwin. Wiele osób wątpiło w wyjaśnienia zawodnika i bliskich z jego otoczenia o konieczności odpoczynku, zwłaszcza psychicznego. Uznano, że zachowanie 30-latka było nieprofesjonalne i świadczy wyłącznie o jego niedojrzałości.

ZOBACZ WIDEO Fabian Drzyzga z uznaniem o Bartoszu Kurku: Był nie do zatrzymania

Podpisanie kontraktu w Turcji również próbowano tłumaczyć próbą ucieczki od presji i chęcią łatwego zarabiania pieniędzy, nawet kosztem poziomu sportowego. Słabsze występy zawodnika nad Bosforem raz jeszcze stały się pożywką dla oponentów. Nie pomagały oświadczenia sztabu szkoleniowego klubu z Ankary oraz samego zainteresowanego, informacje o kontuzji i długotrwałym leczeniu, które miało znaczący wpływ na formę siatkarza. Głos w obronie swojego partnera zabrała wówczas była reprezentantka Polski Anna Grejman, ale to tylko podsyciło kolejne domysły. Bartosz Kurek wówczas wytrzymał presję, nie decydując się na wzięcie udziału w słownych przepychankach.

Na ostatnim mundialu zawodnik odpowiedział krytykom, jak przystało na sportowca, na boisku. W czternastoosobowej kadrze był jednym z trzech atakujących. Vital Heynen wypominał dziennikarzom, że w Polsce zbyt szybko skreśla się zawodników. Bartosza Kurka, jak tłumaczył, zabrał na mundial, aby ten wygrał mu jeden mecz. Jeżeli rzeczywiście taki był plan, to wypada Belgowi pogratulować umiejętności docierania do swoich podopiecznych. Grający na pozycji atakującego Kurek rzeczywiście wygrał jedno starcie, to najważniejsze, w finale z Brazylijczykami (3:0). Po drodze dołożył cegiełkę do kilku innych triumfów, także tego półfinałowego nad Amerykanami (3:2), jednak przeciwko mistrzom olimpijskim osiągnął apogeum formy. Zagraniczni trenerzy i komentatorzy piali z zachwytu nad jego grą.

Zobacz fantastyczny atak Bartosza Kurka z meczu finałowego MŚ 2018:

Kilka tygodni po mundialu Bartosz Kurek będzie miał okazję triumfalnie powrócić na polskie parkiety. Jako MVP MŚ 2018 z pewnością będzie jednym z najpopularniejszych i najbaczniej obserwowanych graczy na plusligowych parkietach. Oczekiwania wobec niego będą nieporównywalnie większe nawet do tych, jakie mieli działacze PGE Skry Bełchatów czy Asseco Resovii Rzeszów przed kilkoma laty. Wówczas jako przyjmujący, Bartosz Kurek pozostawał w cieniu innych wielkich gwiazd. Tym razem to on będzie numerem jeden.

Działacze Stoczni Szczecin dokonali prawdziwego majsterszyku, decydując się na ten transfer. Sprowadzając tak utytułowanych zawodników, jak Matej Kazijski, Łukasz Żygadło czy trener Radostin Stojczew nie liczyli chyba na to, że to Bartosz Kurek będzie największą gwiazdą. Tym bardziej że w kadrze znaleźli się także inni reprezentanci kraju: Simon Van De Voorde czy Nikołaj Penczew. Konstelacja gwiazd została jednak nieco przyćmiona przez MVP ostatniego mundialu.

W Stoczni Szczecin nikt nie mówi głośno o dominacji w PlusLidze. Mówi się o walce o medale, ale wiadomo, że po przeprowadzeniu tak spektakularnych transferów, celem musi być walka o krajowy prymat. Oczekiwania wobec Bartosza Kurka będą więc odwrotnie proporcjonalne do tych przed mundialem. 30-latek ma szansę udowodnić, że po wielu latach w końcu dojrzał do tego, aby wziąć na swoje barki ciężar odpowiedzialności za wynik całego zespołu, tak jak uczynił to niedawno w kadrze. Ewentualny sukces byłby olbrzymim osiągnięciem nie tylko dla klubu, ale przede wszystkim samego zawodnika. W Polsce wiele osób, które doceniają wyczyn Bartosza Kurka z mistrzostw świata 2018, wciąż powątpiewa w jego predyspozycje do bycia liderem. Nadchodzący sezon jest dla niego okazją do przekonania tych, którzy wciąż jeszcze powątpiewają w jego zdolności przywódcze. Koledzy z kadry już się o nich przekonali, czas na kibiców.

Jacek Pawłowski

Źródło artykułu: