Szeroko otwarte drzwi do kadry - rozmowa z nowym trenerem reprezentacji Polski siatkarzy, Danielem Castellanim

-Drzwi do kadry są dla wszystkich szeroko otwarte - pozwiedzał trener reprezentacji polskich siatkarzy w wywiadzie udzielonym portalowi SportoweFakty.pl. Argentyńczyk jest przekonany, że młodzi polscy zawodnicy są bardzo utalentowani i już niedługo - gdy nabiorą doświadczenia - będą tworzyć trzon reprezentacji. Na razie czeka ich ciężka praca na poligonie doświadczalnym jakim będą tegoroczne rozgrywki Ligi Światowej.

W tym artykule dowiesz się o:

Wojciech Potocki: Jeszcze kilka dni temu zdobył pan że Skrą Bełchatów kolejny tytuł mistrzowski, a już teraz czekają pana nowe wyzwania. Jak się pan czuje w tej "nowej skórze"?

Daniel Castellani: To trochę dziwne uczucie, ale prawdę mówiąc o to mi chodziło. Zawsze chciałem objąć to stanowisko, jestem więc naprawdę szczęśliwy i nie mogę się już doczekać pierwszego treningu, który odbędzie się jeszcze dziś (rozmowę przeprowadziliśmy tuz po podpisaniu przez trenera Castellaniego kontraktu – przyp. red.)

W rozgrywkach Ligi Światowej reprezentacja wystąpi w dość eksperymentalnym składzie. Nie obawia się pan o wyniki?

- Musieliśmy podjąć taką decyzję, bo uważam, że polska siatkówka potrzebuje pewnej zmiany warty. Mam tu na myśli kolejne igrzyska olimpijskie, które odbędą się już za trzy lata. Nie było więc innego wyjścia. Ci młodzi zawodnicy muszą grać, muszą nabierać doświadczenia w wielkich międzynarodowych imprezach i nie ma się czego obawiać. Moim zdaniem innej drogi po prostu nie ma.

Wielu starszych zawodników dostało teraz od pana wolne. Oni sami o to prosili, czy może pan uznał, że tak będzie lepiej?

- Od dawna obserwowałem reprezentantów i doskonale wiedziałem, że przez ostatnie trzy lata grali praktycznie bez przerwy. W związku z tym sam zadecydowałem, że trzeba im dać więcej czasu na odpoczynek. Jedynie Piotr Gacek poprosił o dłuższą przerwę.

Pierwszy poważny sprawdzian czeka pana drużynę podczas wyjazdowych pojedynków z mistrzami świata Brazylijczykami. Mocne uderzenie.

- Myślę, że to lepiej, iż zaczynamy z Brazylią. Będziemy grali w Sao Paulo przed osiemnastotysięczną widownią, a to jest coś specjalnego. Ja sam doświadczyłem tego uczucia, gdy grałem tam z reprezentacją Argentyny i szczerze mówiąc nie ważne jak się te mecze zakończą. Kto wygra. Najważniejsze dla młodych graczy będą wyniesione doświadczenia. Oni muszą poczuć tę atmosferę.

Czy jest taka jedna rzecz, którą chciałby pan wpoić zawodnikom. Coś specjalnego, co uważa pan za bardzo ważne.

- W naszej kadrze naprawdę drzemie ogromny potencjał. Oczywiście, są pewne rzeczy, które trzeba zmienić, ale są też takie elementy, które funkcjonują doskonale. Mam tu na myśli na przykład grę środkowych. Trochę gorzej wygląda sprawa z atakującymi i dlatego na tę sprawę będziemy musieli zwrócić szczególną uwagę. Musimy poprawić ich grę, tak by wyrównać poziomy.

Niektórzy twierdzą, że polskiej drużynie brakuje mentalności zwycięzców. Co pan o tym sądzi?

- Nikt się nie rodzi z mentalnością kilera i nie wydaje mi się, by brakowało jej polskim siatkarzom. To są sprawy nad którymi, tak samo jak nad techniką, będziemy pracować. Może się tak, zdarzyć że przegramy mecz. I co? Od razu ktoś nam zarzuci, że nie mamy mentalności zwycięzców? Trzeba wziąć pod uwagę, że po drugiej stronie siatki stoją ludzie, którzy mogą być akurat lepsi fizycznie, czy technicznie. Te sprawy nie mają nic wspólnego z mentalnością zwycięzcy. Ja tu nie wiedzę problemu.

Czy przed formalnym objęciem reprezentacji rozmawiał pan ze swoim rodakiem i poprzednikiem, Raulem Lozano? A może miał on dla pana jakieś interesujące rady?

- Naturalnie. Skontaktowałem się z Raulem natychmiast po otrzymaniu nominacji. Rozmawialiśmy bardzo długo, pytałem go o wiele spraw i muszę przyznać, że bardzo mi pomógł swoim doświadczeniem w pracy z waszą kadrą. Wszystkie jego uwagi będę się starał wykorzystać.

A nie powiedział przypadkiem: - Daniel uważaj na polskich działaczy!

- Ha, ha, ha. Nie, rozmawialiśmy o tych rzeczach. Interesowały mnie przede wszystkim sprawy sportowe i techniczne. To o co pan pyta, to sprawy osobiste i tu każdy ma swoje zdanie.

Którzy zawodnicy, według pana, mogą najszybciej osiągnąć wysoki, światowy poziom na pozycji atakującego? Bo tu, jak pan mówił, jest kiepsko.

- Rzeczywiście mamy tu pewne problemy. Starzy zawodnicy powoli się wykruszają, Grzegorz Szymański był operowany, inni też narzekają… Mamy jednak grupę młodych chłopaków takich jak Kuba Jarosz, Bartek Kurek czy Zbyszek Bartman, którym w najbliższym okresie będę dawał szansę. Myślę, że ja wykorzystają.

Którzy z grupy "młodych gniewnych" są, pana zdaniem najbardziej utalentowani?

- Ogromny potencjał ma na pewno Piotr Nowakowski, a dalej idą: Bartek Kurek, Zbigniew Bartman, Karol Kłos. Oni mają naprawdę olbrzymie możliwości. To wielkie talenty polskiej siatkówki.

W pana kadrze nie znalazło się miejsce dla grającego w Turcji Piotra Gruszki. Skąd taka decyzja i czy definitywnie pan z niego zrezygnował?

- Oczywiście, że nie. Drzwi do kadry są otwarte dla każdego zawodnika. Niedługo spotkam się z Piotrkiem, bo musimy sobie ustalić, na której pozycji widzi on la siebie miejsce w kadrze i gdzie byłby najlepiej wykorzystany. Jeszcze raz powtórzę nie zamykamy drzwi przed żadnym zawodnikiem.

Komentarze (0)