Po tym jak Jastrzębski Węgiel przegrał rywalizację z Treflem Gdańsk 1:2, a Asseco Resovia z Indykpolem AZS-em Olsztyn również 1:2, obu drużynom przyszło powalczyć na pocieszenie o 5. miejsce w lidze. Pierwszy z meczów miał miejsce w Jastrzębiu i początkowo nie szedł po myśli gospodarzy, choć zakończył się dla nich korzystnie.
Na samym początku to rzeszowianie nadawali rytm akcjom, a błędy własne podopiecznych jedynie ułatwiały im zadanie (4:6). Pierwszą serię punktową Pasy zrobiły przy serwisie (12:5) czym poniekąd zamknęły rywalizację w partii inauguracyjnej. Pojedyncze zbicia nie pozwoliły jastrzębianom na postawienie się w jakikolwiek sposób dobrze funkcjonującej maszynie z na czele. Set w niespełna 20 minut zamknęła Asseco Resovia dziewięciopunktową przewagą (25:16).
W drugiej partii gra jastrzębian wygląda nieco lepiej, jednak nadal bazowała na niedokładności (7:8). Do punktującego Kanadyjczyka dołączył Salvador Hidalgo Oliva, lecz gdy Jakub Jarosz wszedł na linie 9. metra Pomarańczowi stanęli ze swoją grą (9:14). Niedokładności nie ustrzegli się także przyjezdni. Ich problemy w defensywie dały niejedną kontrę przeciwnikowi, a pomyłki pozwoliły trzymać wynik w okolicach remisu (13:15, 15:17, 19:20). Ostatecznie grany do znudzenia pipe Śliwki dał rozstrzygniecie partii (25:21).
10-minutowa przerwa pozwoliła siatkarzom z Jastrzębia Zdrój na nowo ułożyć swoją grę. Pierwsze minuty to dobre serwisy Wojciecha Sobali (5:2), ale też rozrzucona pierwsza linia rywala przez Lukasa Kampę (8:4) i udane kontry DeRocco (10:5). Gdy przewaga gospodarzy sięgała już 8 oczek (15:7), Andrzej Kowal próbował ratować wynik Dominikiem Depowskim, Lukasem Tichackiem i Jochenem Schoepsem. Wspomniana trójka zamiast poprawić jakość gry, bardziej obnażyła mankamenty Pasów. Jastrzębianie po tym jak osiągnęli już nawet 11 "oczek" przewagi nie dali przyjezdnym nawet na chwilę poczuć nadziei na odwrócenie losów seta (20:9). Wygrali pewnie do 16.
Wygrana dodała im pewności siebie co sprawiło, że do gry z powodzeniem włączył się Maciej Muzaj (6:2). Dobra dyspozycja atakującego w połączeniu z niekończącymi się błędami własnymi ekipy znad Wisłoka dały "powtórkę z rozrywki", jednak wtedy prym w ofensywie przejął od DeRocco Oliva, wspierany przez wspomnianego Muzaja, ale i środkowych (11:7, 14:9). Warunki dyktowane przez śląską drużynę pozwoliły wytrącić z równowagi podkarpacki zespół. Ten pogrążył się dyskusjami z sędziami (13:18) i tym razem już Kowal nie widział sensu rotowania składem, jastrzębianie znów pewnie pokonali Pasy do 18.
W tie-breaku obie drużyny postawiły wszystko na jedną kartę. Choć wiele wskazywało, że Oliva w pojedynkę będzie chciał rozstrzygnąć jego losy (5:2), rzeszowianie wyrównali (8:8, 9:8), a następnie sprawy w swoje ręce wziął Grzegorz Kosok, którego floaty z pewnością zapadną w pamięć Thibault Rossardowi (13:9, 15:10).
W efekcie środowego zwycięstwa Jastrzębski Węgiel okazję do wywalczenia 5. miejsca w krajowych mistrzostwach będzie miał w najbliższą sobotę 28 kwietnia w Rzeszowie. W przypadku wygranej Asseco Resovii, decydujące trzecie starcie odbędzie się dzień później w hali Podpromie.
I mecz o 5. miejsce PlusLigi:
Jastrzębski Węgiel - Asseco Resovia Rzeszów 3:2 (16:25, 21:25, 25:16, 25:18, 15:10)
Jastrzębski: Kosok, DeRocco, Kampa, Muzaj, Oliva, Sobala, Popiwczak (libero) oraz Boruch, Quiroga, Ernastowicz.
Resovia: Śliwka, Jarosz, Kędzierski, Dryja, Perłowski, Rossard, Masłowski (libero) oraz Schoeps, Depowski, Tichacek.
MVP: Jason DeRocco (Jastrzębski Węgiel).
Stan rywalizacji: 1:0 dla Jastrzębskiego Węgla (do dwóch zwycięstw).
ZOBACZ WIDEO PSG idzie na "setkę". Arbiter "znokautował" piłkarza Bordeaux [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]