Muszyna nie oddała korony - podsumowanie sezonu 2008/2009 w PlusLidze Kobiet

Kolejny sezon w PlusLidze Kobiet dobieg końca. Kibice mogą się czuć nieco zawiedzeni, a to, dlatego, że mistrz został wyłoniony już po trzech spotkaniach finałowych. Fani się smucili, ale na pewno siatkarki były w zupełnie innych nastrojach, bo przynajmniej kadrowiczki mogły się udać na trochę dłuższe wakacje.

W tym artykule dowiesz się o:

Niespodzianek jak na lekarstwo

Dokładnie 18 października dziesięć zespołów z PlusLigi Kobiet rozpoczęło bój o 73. Mistrzostwo Polski. Większość obserwatorów kobiecych rozgrywek przed sezonem przewidywała, że walka o najcenniejszy krążek rozstrzygnie się pomiędzy dwoma potentatami - BKS Aluprofem Bielsko-Biała oraz Muszynianką Muszyna.

Pierwsza runda przebiegła zgodnie z planem. Na czele utrzymywał się zespół znad Białej. Siatkarki dowodzone przez Igora Prielożnego po dziewięciu meczach miały na swoim koncie 26 punktów. Kroku dzielnie dotrzymywały im siatkarki z Muszyny - traciły do rywalek zaledwie dwa oczka. Dalsza część tabeli była przewidywalna. Ostatnie miejsce zajmowały zawodniczki z Żukowa. Przed rozpoczęciem rozgrywek włodarze tego klubu mieli niesamowite problemy z zamknięciem budżetu, dlatego zdecydowali się postawić na bardzo ryzykowny wariant. Skompletowali zespół najmłodszy w lidze, który w głównej mierze był oparty o wychowanki i niestety, po dziewięciu bojach żukowianki miały na koncie dziewięć porażek. Początek sezonu nie był również zbyt udany w wykonaniu Farmutilu Piła, który sensacyjnie poległ w pierwszym meczu z Białymstokiem. Mimo, że przed sezonem pilanki sięgnęły po Super Puchar Polski, to przynajmniej na początku rozgrywek wydawało się, jakby zadowoliły się tym trofeum. W lidze przegrały trzy mecze z rzędu i dopiero później zabrały się za odrabianie dystansu, który dzielił je od czołówki.

Druga faza rundy zasadniczej nadal przebiegała pod dyktando ekipy z Bielska, która pierwszą porażkę w lidze zanotowała dopiero w ostatniej kolejce z Gedanią Żukowo. Siatkarki z północy Polski zanotowały wyśmienitą końcówkę sezonu i sprawiały sensację za sensacją. Po rozegraniu kolejnych dziewięciu pojedynków do swojego konta dorzuciły aż 17 oczek, co było wręcz niewyobrażalnym wynikiem. - Dla mnie wielkim odkryciem jest cały zespół z Żukowa. Przed sezonem wielu trenerów skazywało ten team na spadek. Gedania miała słaby początek, ale w drugiej części trener Wróbel dobrze poukładał ten zespół mentalnie i dzięki tej wytężonej pracy na treningach jego dziewczyny grały bardzo ofiarnie - mówiła Małgorzata Niemczyk.

Czas na prawdziwy egzamin - play-offy

Sporą zagadką przedplayoffową było to, z którego miejsca do walki o medale przystąpi Farmutil Piła. Siatkarki Jerzego Matlaka prezentowały solidną siatkówkę i przed ostatnią kolejką zajmowały trzecie miejsce, jednak czwarty w tabeli Centrostal miał o zaledwie punkt mniej od pilanek. A warto dodać, że oba zespoły spotkały się w ostatnim meczu rundy zasadniczej. Farmutil był faworytem tej rywalizacji, ale wielu zadawało sobie pytanie, czy podopieczne Jerzego Matlaka nie będą chciały wybrać sobie rywala w półfinale. Nikt nie zakładał, że nie poradzą sobie w pierwszej rundzie. Wygrana z bydgoszczankami powodowała, że na drodze do złota stanie Muszynianka Muszyna, a przegrana splatała zespół z Piły z BKS-em Bielsko-Biała. Ostatecznie zawodniczki znad Gwdy utrzymały się na trzeciej pozycji.

W pierwszej rundzie play-off obyło się bez sensacji. Do kolejnej fazy awansowały: BKS Aluprof, Muszynianka, Farmutil i Centrostal. W pierwszym półfinale bielszczanki nie zostały zmuszone do zbyt wielkiego wysiłku przez rywalki z Bydgoszczy. Drużyna Igora Prielożnego wygrała pewnie trzy spotkania i to bez straty seta. Zupełnie inaczej przebiegała rywalizacja Muszynianki Muszyna z Farmutilem Piła. W tym sezonie tak się utarło, że większość konfrontacji między tymi ekipami kończyła się w tie-breaku. Nie inaczej było w pierwszych dwóch meczach rozegranych w Muszynie. Gospodynie odniosły tylko jedno zwycięstwo, a to stawiało pilanki w uprzywilejowanej sytuacji, bo kolejne dwa mecze miały odbyć się w Wielkopolsce. Drużyna z grodu Staszica jednak bardzo szybko utraciła handicap - przegrała pierwsze spotkanie i w kolejnym musiała już bić się o przetrwanie. - Ja chcę walczyć, ale muszę mieć za sobą drużynę, a tak w tym meczu nie było - grzmiał Jerzy Matlak. Czwarte starcie było niesamowicie ekscytujące, bo po pierwszych dwóch setach pilanki prowadziły 2:0. Zapowiadało się, że rywalizacja wróci do Muszyny, lecz tak się jednak nie stało. Podopieczne Bogdana Serwińskiego zagrały ambitnie i doprowadziły do tie-breaka, w którym musiały bronić kilka piłek meczowych. Zrobiły to na tyle dobrze, że wygrały całe spotkanie i powtórzyły sukces z poprzedniego sezonu, awansując do finału. Ku niezadowoleniu sporej liczby kibiców walka o złoty medal zakończyła się bardzo szybko - w trzech spotkaniach. - Najtrudniejszymi meczami w drodze o złoto będą mecze półfinałowe - zapowiadał Bogdan Serwiński. - Musimy pokonać Farmutil, a później nasza dyspozycja będzie już tylko rosnąć. Trener Muszynianki nie rzucał słów na wiatr. Jego siatkarki były w wyraźnym gazie i najpierw pokonały rywalki dwa razy w Bielsku-Białej, a następnie podtrzymały dobrą passę na własnym parkiecie. Dzięki temu obroniły tytuł. - Siatkarki z Muszyny zawsze są wtedy, kiedy trzeba. Ten zespół dysponuje indywidualnościami, które już z niejednego siatkarskiego pieca chleb jadły - mówiła Małgorzata Niemczyk. Brązowe krążki przypadły Farmutilowi Piła.

O krok od Final Four Ligi Mistrzyń

- Poziom polskiej siatkówki podnosi się z roku na rok. Od momentu, gdy wróciłam do kraju, mogę potwierdzić, że naprawdę z sezonu na sezon rozgrywki wyglądają coraz lepiej - oceniła Mistrzyni Europy z 2003 roku. Nie sposób się nie zgodzić z wielokrotną reprezentantką Polski. Siatkarki Muszynianki Muszyna i Farmutilu Piła nie tylko w polskiej lidze utrzymywały się w czołówce, ale również w elitarnej Lidze Mistrzyń. Pilanki wyszły z bardzo trudnej grupy. Wielkopolanki za rywalki miały tak renomowane firmy jak Sirio Perugia, Zariecze Odincowo i Delę Martinus Amstelveen. Mimo tego, że miały rywalki z najwyższej półki, to zdołały po razie ograć każdy z tych zespołów i awansować do kolejnego etapu. Lecz tam nie sprostały Voleyowi Bergamo.

Muszynianka natomiast w fazie grupowej grała ze zmiennym szczęściem. Potrafiła przegrać z co najwyżej solidnym Metalem Galati, aby w kolejnej rundzie pokonać Voley Bergamo. Jednak w wyniku tej gry w kratkę Mineralne musiały skorzystać z prezentu i do drugiej rundy awansowały, jako jedna z dwóch drużyn z trzeciego miejsca. W 1/12 dwa razy pokonały RC Cannes i już tylko krok dzielił je od upragnionego Final Four, ale żeby tam pojechać trzeba było pokonać Eczacibasi Stambuł. Niestety to zadanie dla siatkarek Bogdana Serwińskiego okazało się niewykonalne, a drużyna z Muszyny uplasowała się w gronie sześciu najlepszy zespołów w Europie.

Objawienia

Na pewno kolejną dobrą rzeczą jest to, że w tym sezonie pojawiło się ponownie kilka młodych zawodniczek, które w bardzo krótkim czasie mogą zrobić olbrzymie kariery. W poprzednich rozgrywkach talentem błysnęły m.in. Ewelina Sieczka, Krystyna Tkaczewska i Klaudia Kaczorowska. Teraz liga odkryła kolejne siatkarki. - W tym roku pokazało się kilka nowych zawodniczek. Na pewno warto zwrócić uwagę na dwie środkowe Maję Tokarską oraz Zuzannę Efimienko, a z młodzieży na przyjęciu jest jeszcze Bogusia Barańska - uważa Niemczyk. Dobra postawa tych zawodniczek nie umknęła uwadze również trenerowi reprezentacji Polski - Jerzemu Matlakowi, który powołał całą trójkę do szerokiej kadry.

Brązowe medalistki w pierwszej lidze

Sporym zaskoczeniem tegorocznych rozgrywek była bardzo słaba postawa brązowych medalistek z ubiegłego sezonu - Calisi Kalisz. W tym zespole zaszło prawdziwe trzęsienie ziemi, lecz mimo wszystko potencjał kaliskiej ekipy pozawalał realnie myśleć o utrzymaniu. Jednak tak się nie stało, a brak tego utytułowanego klubu może być bardzo znaczący. Los nie oszczędzał drużyny Mariusza Pieczonki. Szkoleniowiec kaliszanek z rzadka miał do dyspozycji pełen skład. Liderka zespołu Anna Woźniakowska robiła wszystko, co było w jej mocy, aby pokonać w play-out Stal Mielec, jednak ta sztuka jej się nie udała. Mielczanki potrzebowały zaledwie pięciu meczów (rywalizacja toczyła się do czterech zwycięstw), aby udowodnić swoją wyższość nad przeciwniczkami. W pojedynkach barażowych zespół z Podkarpacia okazał się lepszy od Piasta Szczecin i zachował miejsce w elicie.

Źródło artykułu: