Przed ostatnią kolejką PlusLigi Trefl Gdańsk był już pewny zakończenia fazy zasadniczej na trzeciej lokacie, ale nie znał jeszcze ćwierćfinałowego rywala. Okazało się, że będzie nim Jastrzębski Węgiel. Gdańszczanie zaprzeczają jednak, jakoby z zapartym tchem obserwowali poczynania przeciwników i zastanawiali się wcześniej nad tym, z kim chcieliby się spotkać.
- Teoretycznie najprościej w tym sezonie było nam grać z Asseco Resovią Rzeszów, ale to tylko teoretycznie. W różnych momentach sezonu zespoły różnie grają. Play-offy to nowa historia - podkreślał Mateusz Mika, kapitan zespołu. - Z jastrzębianami wprawdzie dwukrotnie w rundzie zasadniczej, ale za każdym razem po ciężkiej, pięciosetowej walce. Wcale nie będziemy zdecydowanym faworytem. Powiedziałbym, że 51 procent szans na wygraną daję nam, 49 procent rywalom - studził emocje zawodnik.
- To będzie też trudne starcie pod względem psychologicznym - zauważył gdański przyjmujący. Play-offy to mecze o być albo nie być, a i my, i jastrzębianie, chcemy dalej w tym sezonie grać i osiągnąć jak najwięcej. Nie bójmy się mówić o tym, że każdy po cichu liczy, że praca, którą wykonaliśmy, przyniesie wymierny efekt w postaci medali. Ale przy takich spotkaniach są też duże emocje i wszystko może się wydarzyć - uprzedził.
Nie da się jednak ukryć, że gdańszczanie powinni przystąpić do tego spotkania w wyjątkowo dobrych humorach. Kończą bowiem fazę zasadniczą trzynastoma zwycięstwami z rzędu!
- Na pewno lepiej się wygrywa niż przegrywa, ale w tym sezonie widzieliśmy już drużynę, która miała kilkanaście zwycięstw z rzędu, a w play-offach jej nie ma. Na podsumowującej sezon zasadniczy konferencji prasowej można było zobaczyć takie ładne statystyki, jak to nam się wiele udało, ale przecież jeśli przegramy w ćwierćfinałach, nikt nie będzie o tym pamiętał - racjonalizował znów Mika. - Oczywiście, udało się zdobyć Puchar Polski, ale mamy w tym sezonie apetyt na więcej. Zachłyśnięcie się pewnością siebie nic nam nie da. Nową fazę ligi zaczynamy z czystą kartą - stwierdził rozsądnie gracz.
ZOBACZ WIDEO Heynen nawiąże współpracę z Zagumnym? "Jeszcze nie jest gotów, ale będzie dobrym trenerem"
Ćwierćfinały Trefl rozegra nie tradycyjnie w Ergo Arenie, lecz w Gdynia Arenie. Nowoczesna hala na granicy Gdańska i Sopotu będzie bowiem gościła wówczas spektakle Cirgue du Soleil. - Na pewno lepiej byłoby grać na Ergo Arenie, bo to tam trenowaliśmy przez cały sezon, ale jeśli nie ma wolnego termin, to trudno. Zagramy w Gdyni Arenie. Boisko wszędzie jest takie samo - skwitował Mika.
Za większy problem uznał za to zmianę hali szkoleniowiec Gdańskich Lwów, Andrea Anastasi. - Nie jest to dobra sytuacja - zmiana hali w tak ważnym momencie. W ogóle nie graliśmy w niej w tym sezonie. Będę mówił grzecznie, ale myślę o tym ostrzej. To trochę brak szacunku do całego naszego sezonu i pracy, którą w nim wykonaliśmy - opowiadał wzburzony. Ale Gdynia Arena to dobra hala. Mamy szczęście, bo w Trójmieście naprawdę jest gdzie grać.
W kwestii rywala Anastasi był umiarkowanie optymistyczny: - Wiemy, że nie będzie łatwo. Jastrzębianie to dobry zespół. Mają świetnych zawodników i świetnego trenera. Ale myślę pozytywnie, bo nasza drużyna jest w formie. No, może Daniel McDonnel wciąż dochodzi do siebie po problemach z kostką, ale reszta zawodników jest też w pełni zdrowa - przyznał zadowolony szkoleniowiec.
Trefl Gdańsk rozpocznie ćwierćfinały od meczu o 20:00 w środę, 19 kwietnia. Zakończy je zaś w Gdynia Arenie 21 lub 22 kwietnia (gra się do dwóch wygranych, nie wiadomo więc, czy trzeci pojedynek będzie potrzebny). Również "domowe" mecze odbędą się o 20.