Najważniejsze zwycięstwo olsztynian w sezonie. "Brakowało nam radości"

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Michał Żurek (w białej koszulce)
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Michał Żurek (w białej koszulce)

Mecz w Katowicach, wygrany przez Indykpol AZS Olsztyn 3:2, mógł podobać się fanom PlusLigi, ale samym zawodnikom napsuł on nieco nerwów. - Niewiele brakowało, a bylibyśmy poza play-offami - przyznał Michał Żurek.

Gdy GKS Katowice wygrał dwie pierwsze sety spotkania z Indykpolem AZS-em Olsztyn do 20 i 22, niektórzy kibice przyjezdnych zapewne przeżywali już najgorszy możliwy scenariusz, czyli pożegnanie się akademickiej drużyny z miejscem w pierwszej szóstce tabeli PlusLigi. Gdyby AZS nie odrobił strat i przegrał za trzy punkty, podzieliłby los Jastrzębskiego Węgla, który niespodziewanie przegrał ze Stocznią Szczecin w pięciu partiach. Śląski zespół ostatecznie uległ faworytom, ale trener Piotr Gruszka umiał łatwo wskazać pozytywy w postawie swoich zawodników.

- Graliśmy naprawdę dobre zawody, zwłaszcza w dwóch pierwszych setach nieźle wyglądała zagrywka i gra blok-obrona. W trzecim secie wygraliśmy może jedną akcję po swojej zagrywce, dlatego to wyglądało, jak wyglądało. Zespół z Olsztyna dzięki swojemu doświadczeniu umiał popełniać mniej błędów, a nam "przytkało" się prawe skrzydło i zrobił się problem. Szkoda piątego seta, w którym prowadziliśmy trzema punktami, zabrakło doświadczenia i jakości w najważniejszych momentach. Ten punkt daje nam spokój, ale chcemy czegoś więcej niż bronienia się przed barażami, szukamy wciąż regularności - mówił były siatkarz i reprezentant Polski w rozmowie z klubowym portalem GieKSy.

MVP sobotniego meczu w hali na Szopienicach, libero Michał Żurek, nie krył ulgi po zwycięskim tie-breaku (15:11). - W tym roku mamy bardzo fajną PlusLigę dla kibiców, taka też jest ta kolejka meczów. Ale sportowcy lubią powtarzalność, a my zagraliśmy w dwóch pierwszych setach katastrofalnie. Zespół ze Szczecina praktycznie odebrał Jastrzębskiemu Węglowi szansę na miejsce w szóstce, a niedużo brakowało, by GKS też nas "spakował" i zabrał play-offy. Trzeba się cieszyć, to było nasze najważniejsze zwycięstwo w tym roku. Brakowało nam radości, przeżywaliśmy zbyt długo błędy, do tego nie pomagał nam uraz pleców atakującego. Ale na szczęście trener zarządził kilka dobrych zmian i ruszyło - uznał gracz olsztynian, mając na myśli przede wszystkim wejście na parkiet Daniela Plińskiego oraz Adriana Buchowskiego.

- Wyciągnęliśmy wnioski, co w sporcie jest kluczowe, a czego mistrzem w tej lidze jest ZAKSA. Ona potrafi zmienić swój sposób gry i odzyskać inicjatywę, gdy już ci się wydaje, że kontrolujesz grę. Przestaliśmy popełniać głupie błędy, Janek Hadrava zaczął bardzo mądrze atakować, a reszta zaczęła bronić i dobrze asekurować. Gratuluję rywalom punktu, ale jeszcze bardziej cieszę się w wygranej - uśmiechał się Żurek, którego zespół czeka kolejne arcyważne starcie, już ostatnie w fazie zasadniczej ekstraklasy. Warmińska drużyna podejmie u siebie MKS Będzin (15 kwietnia, godz. 14:45).

ZOBACZ WIDEO Prezes PZPS: Vital Heynen został wybrany znaczącą większością głosów

Komentarze (0)