Obydwie drużyny w ostatnich tygodniach prezentują się z naprawdę dobrej strony. Będzinianie od dwóch kolejek pozostawali niepokonani, natomiast BBTS Bielsko-Biała zdobył w ostatnich meczach cenne cztery punkty do tabeli PlusLigi. I to właśnie gospodarzom środowego pojedynku bardzo zależało na zdobyciu kolejnych "oczek", które pozwolą im na ucieczkę ze strefy spadkowej.
Początek meczu należał jednak do podopiecznych Gido Vermeulena. Nowy szkoleniowiec tchnął w siatkarzy z Zagłębia Dąbrowskiego nowe życie, a oni pewnie pokazywali to, co ćwiczyli na treningach przez ostatnie tygodnie. Wypracowana już w pierwszych akcjach przewaga była nie do odrobienia przez bielszczan. MKS Będzin imponował przede wszystkim skutecznością w ataku oraz polu serwisowym. W pewnym momencie przewaga będzinian wynosiła już siedem punktów (9:16). Pomimo prób odrobienia strat, zawodnicy BBTS-u Bielsko-Biała musieli uznać wyższość rywali, przegrywając do 18.
Drugiego seta gospodarze rozpoczęli od mocnego uderzenia. Ekipa z Podbeskidzia nie przypominała drużyny, która z taką łatwością przegrała w poprzedniej odsłonie. Podopieczni Pawła Gradowskiego poprawili grę w niemal wszystkich elementach, a ponadto wykorzystywali słabości w szeregach będzinian. Prowadzenie BBTS-u utrzymywało się niemal do końca seta. Dopiero w decydujących momentach gry zawodnicy MKS-u Będzin przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę. Pomimo małego zamieszania w ostatniej akcji, sporych pretensji ze strony bielszczan, wideoweryfikacja wykazała, że punkt należał się gościom (20:25).
Gospodarze poczuli nóż na gardle, gdyż w ich sytuacji nie mogą sobie pozwolić na stratę punktów. Zwłaszcza że MKS Będzin to również drużyna walcząca o utrzymanie w PlusLidze. Trener Gradowski w przerwie powiedział zawodnikom kilka mocnych słów, co podziałało na nich motywująco. W trzeciej partii to właśnie bielszczanie wykorzystywali wszystkie słabości rywali i wygrywając 25:20 przedłużyli swoje nadzieje na triumf pod Dębowcem.
Swoją dobrą grę bielszczanie kontynuowali do stanu 9:6 w czwartym secie. Wtedy jednak jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki sytuacja odwróciła się. Będzinianie zdobyli sześć punktów z rzędu (9:12) i to oni dyktowali warunki. Wypracowana przewaga pozwoliła na spokojne kontynuowanie gry przez ekipę Vermeulena. W końcówce na boisku w hali pod Dębowcem niewiele się zmieniło, a zwycięstwo MKS-u Będzin przypieczętował Marcin Waliński, wybrany MVP spotkania (21:25).
BBTS Bielsko-Biała - MKS Będzin 1:3 (18:25, 20:25, 25:20, 21:25)
BBTS: Tarasow, Siek, Łukasik, Cedzyński, Krikun, Peacock, Jaglarski (libero) oraz Marek (libero), Macionczyk, Janeczek, Bucki.
MKS: Waliński, Ratajczak, Seif, Grzechnik, Jordanow, Araujo, Potera (libero).
MVP: Marcin Waliński (MKS)
ZOBACZ WIDEO Mistrz świaca ocenia Polaków: Trudno ich pokonać. I wiedzą, jak pić