Zagubiona tożsamość Budowlanych z Łodzi. "Każdy musi rozumieć swoje zadania"

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: trener Błażej Krzyształowicz
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: trener Błażej Krzyształowicz

Grot Budowlani Łódź po 14. kolejce zmagań spadli na piąte miejsce w tabeli Ligi Siatkówki Kobiet. To efekt porażki z BKS-em Profi Credit Bielsko-Biała. Nastroje w łódzkim zespole są kiepskie.

Grot Budowlani Łódź nie mają na swoim koncie zwycięstwa odniesionego w 2018 roku. Już w końcówce poprzedniego nie wszystko szło tak, jak trzeba. Wszystko zaczęło się od porażki z ŁKS-em Commercecon Łódź, następnie udało się pokonać Pałac Bydgoszcz, by przegrać kolejno z Chemikiem Police, Legionovią Legionowo i BKS-em Profi Credit Bielsko-Biała.

Szczególnie styl ostatniej porażki był, delikatnie mówiąc - zły. - Ten mecz nas jeszcze bardziej rozwalił, jeśli chodzi o mental, głowę. Nie dość, że przegrywamy, to robimy to do zera. Dziewczyny już tracą wiedzę, jak grać, żeby wygrać. Gramy kiepsko, ale mamy swoją szansę w końcówce seta, nie wykorzystujemy jej, a piłka jest cały czas przy nas - tłumaczył Błażej Krzyształowicz. - Boli też to, że mamy piłkę na rękach, w bloku, w obronie i ta piłka się ślizga po nas, przeciwnicy zdobywają punkt. Brak jest napięcia w moich zawodniczkach w poszczególnych rzeczach, w technice i indywidualnie - wyjaśnił szkoleniowiec.

Przed rokiem Budowlani zajęli drugie miejsce w ligowych rozgrywkach. Po przystąpieniu do nowego sezonu, oczekiwania były więc podobne. - Ten zespół potrzebuje jeszcze więcej doświadczenia. Natomiast problemem są porażki w lidze, które już się kumulują. To odbiera odwagę dziewczynom, żeby luźniej funkcjonować na boisku. Raz jest spokojniej, raz bardziej nerwowo, to na pewno nie pomaga w utrzymaniu jednego poziomu agresji, koncentracji - podkreślił Krzyształowicz.

Sporo zmieniło się w składzie łódzkiego klubu w porównaniu do sezonu 2016/17. Z zespołem pożegnały się m.in. Sylwia Pycia (koniec kariery), Heike Beier i Paulina Maj-Erwardt (urlop macierzyński). - To były dziewczyny, które miały mnóstwo medali na swoich szyjach, zarówno krajowych, jak i międzynarodowych. Każda z nich ma jakiegokolwiek koloru medal mistrzostw Europy. Przegrały wiele meczów bardzo ważnych i przez bardzo długi czas swojej kariery, to one decydowały w swoich zespołach o jakości gry, o mentalu, praktycznie - o wszystkim. W tamtym sezonie te zawodniczki, które grały z nimi, miały w nich oparcie. W gorszych momentach mogły ogrzać się w ich cieple, schować w ich cieniu - nazywając to metaforycznie - wyjaśniał sytuację Krzyształowicz.

- W tym momencie siatkarki muszą stanowić o sile tego zespołu, muszą wziąć na siebie ciężar presji, jakości - wszystkiego. W ważnym momencie, nie przy idealnej piłce, ale w tych złych sytuacjach, muszą po prostu dobrze jakościowo zakończyć akcję. I teraz tego nam najbardziej brakuje, żeby w trudnych chwilach tak było. Nie można mówić o jednej liderce, wszystkie muszą sobie zdać sprawę z tego, że w danym momencie, każda musi być liderką. Wydaje mi się, że nie wykreujemy teraz jednej takiej zawodniczki, która będzie w stanie robić robotę przez cały ten sezon do jego końca. Wszystkie dziewczyny muszą uświadomić sobie, że muszą brać na siebie bardzo dużą odpowiedzialność w każdym momencie seta. Nie możemy liczyć na końcówkę, musimy od samego początku zdecydowanie mocniej atakować, wywierać na nich presję i grać jakościowo ok - dodał.

Trochę ożywienia na parkiet w starciu z BKS-em wniosły zmienniczki. Szkoleniowiec nie chciał jednak tłumaczyć indywidualnych występów swoich podopiecznych. - Problemem jest mieszanie składem. Cały czas namawiam dziewczyny do większej systematyczności w poszczególnych zagraniach, żebyśmy szli schematem. Każda z nich musi sobie uświadomić, że na niektórych z nich spoczywa więcej zadań ofensywnych, a na niektórych - defensywnych. To muszą rozumieć wszystkie zawodniczki na wszystkich pozycjach. Musimy wiedzieć, jakim stylem gramy. Natomiast to nie zwalnia z tego, żeby gubić blok, grać na podwójnym bloku, wykorzystywać sytuacje - podkreślił.

Grot Budowlane nie mają jednak czasu na rozpamiętywanie porażki. Już we wtorek (23.01) rozegrają mecz w Lidze Mistrzyń. Trudno będzie jednak wyrzucić całkowicie z głowy wynik z BKS-em. - Wydaje mi się, że to nie będzie takie łatwe. To nawet nie chodzi o samą presję, jakim zespołem jest Galatasaray, tylko o panikę, która jest u dziewczyn i niemożności znalezienia rozwiązania dla tej sytuacji, żeby w końcu wygrać. Zagrać na punkty, wygrać set, a dalej mecz. To na razie wisi nad nami, jak kat - zakończył trener.

ZOBACZ WIDEO Świetny powrót "Lewego" - skrót meczu Bayern - Werder [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 2]

Źródło artykułu: