PGE Skra - BBTS: bełchatowianie przerwali złą passę. Zmiennicy stanęli na wysokości zadania

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / PGE Skra Bełchatów
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / PGE Skra Bełchatów

PGE Skra Bełchatów, mimo absencji trzech zawodników, pokonała BBTS Bielsko-Biała w trzech setach i w dobrych nastrojach spędzi przerwę świąteczną.

Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania było wiadomo, że PGE Skra Bełchatów jest nieco osłabiona. W meczowym składzie nie było Mariusza Wlazłego, który problemy z kręgosłupem miał jeszcze przed starciem w Lidze Mistrzów. Roberto Piazza nie mógł również skorzystać z pomocy Milada Ebadipoura oraz Kacpra Piechockiego (uraz pachwiny).

Bełchatowianie jednak szybko poradzili sobie z tą sytuacją. Wszyscy trzej siatkarze, którzy zastąpili nieobecnych, mieli już okazję nie tylko grać w tym sezonie, ale i wygrywać. Oczywiście ograniczało to pole manewru włoskiemu szkoleniowcowi.

W wyjściowej szóstce BBTS-u brakowało Krikuna i Tarasowa, ale nie było ich także w ostatnich spotkaniach. Drużyna Pawła Gradowskiego przyjechała za to do Bełchatowa z kilkuosobowym wsparciem w postaci kibiców.

Premierowy set to ogrom błędów bielszczan w polu zagrywki i problemy w przyjęciu. Na nic się nie zdała dobra skuteczność w ataku Jakuba Buckiego i Piotra Łukasika, jeżeli oddane za darmo punkty oddalały gości od nawiązania walki. PGE Skra grała pewnie i konsekwentnie, tylko na chwilę tracąc koncentrację, a tych kilka minut nie pozbawiło ich zwycięstwa w pierwszej partii do 20.

ZOBACZ WIDEO: Wilfredo Leon już chce mówić po polsku. "Wywiadem w naszym języku zaskoczył wszystkich"

W drugiej odsłonie BBTS nadal szukał swojej szansy, ryzykując zagrywką. Na niewiele się to zdało. Czujący się bardzo dobrze w swojej hali bełchatowianie mieli więcej szczęścia w tym elemencie. Cała drużyna prezentowała się na tyle dobrze, by odskoczyć rywalom. Bielszczanie rzucili się jednak w pogoń i doprowadzili do nerwowej końcówki. Różnicę zrobił Srećko Lisinac, który skończył dwie ostatnie piłki.

Swoją klasę pokazał Szymon Romać, po 10-minutowej przerwie do czterech wcześniej zdobytych asów serwisowych, dołożył trzy kolejne. Swoje punkty w ofensywie dołożyli środkowi i przewaga na parkiecie była już na tyle spora, by BBTS nie był w stanie odrobić strat.

Ku uciesze Stefana Veljković , która na trybunach wspierała swojego wybranka, Lisinac otrzymał statuetkę MVP. Serb zdobył w sumie 15 punktów, najwięcej w zwycięskiej drużynie.

PGE Skra Bełchatów - BBTS Bielsko-Biała 3:0 (25:20, 26:24, 25:21)

PGE Skra: Lisinac, Kłos, Bednorz, Romać, Penczew, Łomacz, Milczarek (libero) oraz Czarnowski.

BBTS: Łukasik, Peacock, Bucki, Janeczek, Gaca, Cedzyński, Czauderna (libero) oraz Macionczyk, Piotrowski, Siek, Jaglarski (libero), Tarasow.

MVP: Lisinac (Skra)

Komentarze (5)
marcela.maz
22.12.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gołym okiem widoczne, że Lisinac przeskoczył resztę o kilka poziomów. a najważniejsze piłki idą do niego. marnuje się tu chłopak.. 
avatar
Kris73
22.12.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jakie odbjanie się od dna autorka zobaczyła w tym meczu. W Pluslidze Skra radzi sobie b.dobrze, Bielsko jest nisko. Mimo osłabienia Skra ma większy potencjał. Skra ma problem z europejską i świ Czytaj całość
avatar
Janusz 7777
22.12.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jaki pogrom? Coraz bardziej zrażam się do WP 
avatar
Błażej Mania
22.12.2017
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Na tak płytkiej wodzie to nie trzeba się odbijać, żeby być na powierzchni. Ile jeszcze będzie trwało robienie z naszych ligowych miernot "tuzów" na plecach takich BBTS-ów? A w Europie jak był t Czytaj całość