Z pewnością nie o takich półfinałowych potyczkach Klubowych Mistrzostw Świata marzyły PGE Skra oraz Sada. Obie ekipy zostały wyeliminowane w trzech setach i teraz spotkały się w "małym finale" o brąz. Drużyny po raz ostatni po przeciwnych stronach siatki stanęły podczas KMŚ w 2012 roku. Wówczas PGE Skra po dramatycznym i pełnym emocji spotkaniu uległa ekipie z Belo Horizonte 2:3 i nie awansowała do ścisłego finału.
Podopieczni Marcelo Mendeza pewnie weszli w niedzielny pojedynek i za sprawą błędów bełchatowskiej drużyny, szybko odskoczyli na dwa "oczka" (1:3). PGE Skra starała się odpierać ataki rywali, jednak inicjatywa wciąż znajdowała się w rękach Brazylijczyków. Od początku, mocną stroną gości była zagrywka. Potężny cios Filipe Ferraza zza linii 9. metra sprawił, że na tablicy pojawił się wynik 6:9.
Ofensywa gości była nie do zatrzymania, a postrach na siatce siał rozkręcający się z minuty na minutę Leal Hidalgo Joandry (9:14). Bełchatowianie popełniając kolejne błędy w polu serwisowym, nie byli w stanie zniwelować różnicy, zaś grający dynamicznie i z dużym luzem Brazylijczycy, pewnie szli po zwycięstwo. As serwisowy Roberlandy Simona dał Sadzie siedmiopunktowe prowadzenie (13:20). Chociaż w końcówce seta siatkarze z Bełchatowa zerwali się do walki, to nie byli oni w stanie powstrzymać ekipy Marcelo Mendeza.
Podopieczni Roberto Piazzy z nadzieją przystąpili do kolejnej odsłony pojedynku, jednak po chwili sprawy w swoje ręce wzięła Sada. Brazylijczycy kontrolowali przebieg gry i ani na chwilę swojej przewagi nie oddali. Dzięki potężnej zagrywce Leala na tablicy pojawił się wynik 4:7. Liczne błędy bełchatowian były wodą na młyn dla gości, którzy z każdą akcją grali coraz lepiej. Cuda w ofensywie wyprawiał Filipe oraz Leal.
Gracze z Polski starali się przerwać dobrą passę rywali, jednak brakowało im ku temu argumentów. Przy stanie 11:17 trener Roberto Piazza starał się wybić z rytmu Sadę, prosząc o chwilę przerwy. Nie zdekoncentrowało to siatkarzy z Brazylii, którzy czy to ze skrzydła, czy ze środka siatki - rozbijali bełchatowską defensywę.
Będący na fali przyjezdni, od mocnego uderzenia rozpoczęli trzeciego seta (1:3). Nie trzeba było długo czekać na odpowiedź bełchatowian, którzy po bloku na Isacu Santosie złapali kontakt punktowy z przeciwnikami (4:4). Zawodnik natychmiast zrehabilitował się za nieudany atak i zza linii 9. metra posłał piłkę bezpośrednio w boisko (4:6). Po chwili dał o sobie znać Evandro Guerra obijając ręce siatkarzy z Polski (7:11). Podopieczni Roberto Piazzy nie wyciągnęli wniosków z poprzednich dwóch partii i popełniali sporo błędów w polu zagrywki. Mimo usilnych prób odrobienia strat przez PGE Skrę, ekipa z Brazylii nie dała sobie już wydrzeć tego zwycięstwa. Dzieło dokończył atakiem ze środka Simon.
Mecz o 3. miejsce Klubowych Mistrzostw Świata
PGE Skra Bełchatów - Sada Cruizero 0:3 (25:19, 18:25, 13:25)
PGE Skra: Łomacz, Wlazły, Bednorz, Penczew, Lisinac, Kłos, Piechocki (libero) oraz Janusz, Romać, Ebadipour.
Sada: Leal, Simon, Uriarte, Filipe, Guerra, Isac, Sergio (libero) oraz Rodrigo, Lukinhas (libero).
ZOBACZ WIDEO Obrona potężnym problemem kadry. Paweł Kapusta: Jeżeli się nie poprawimy...