Już początek środowej rywalizacji w Rzeszowie zwiastował, że w ekipie gospodarzy przebudziły się ich stare demony, czyli błędy własne co szybko potwierdził wynik. Przyjezdni ekspresowo wyszli na prowadzenie 5:2, a poza punktami po błędach rywala na prowadzeniu utrzymywali się rozsądniejszą grą w ofensywie. Niemal wszystkie ataki Michała Żuka oraz Hugo de Leon Guimaraesa były celowo obijane po bloku co przynosiło efekty i pozwalało utrzymać dystans do przeciwników.
Rzeszowianom zaledwie raz w premierowej odsłonie udało się zbliżyć do Aluronu Virtu Warta. Było to efektem floatów Michała Kędzierskiego (10:9), które jednak nie zdołały przyćmić niemocy jaką Asseco Resovia miała w pierwszym uderzeniu. Po chwili asa zaserwował de Leona, a po pojedynczym bloku Davida Smitha na Bartłomieju Lemańskim goście z Zawiercia z powrotem prowadzili czterema oczkami (16:12). Gospodarzy dobiła zmiana wprowadzająca Grzegorza Boćka na atak, późniejszego lidera Aluronu (21:25).
Wraz z następującymi po zakończeniu seta zmianami stron boiska, obie ekipy zamieniły się również jakością gry. Drużyną, która popełniła rekordową liczbę pomyłek był Aluron Vitru Warta, który na przestrzeni całej partii dopuścił się ich aż 16. Stąd bez większego wysiłku rzeszowianie szybko wyszli na prowadzenie 4:1, a następnie 10:4. Korzystną różnicę utrzymywali przez cały czas, a po tym jak Marcin Możdżonek swoim serwisem ustanowił wynik 18:10, Asseco Resovia bez problemu wygrała seta (25:16).
10-minutowa przerwa dała do myślenia obu drużynom, bowiem trzecia odsłona była najbardziej wyrównaną i bogatą w ciekawe akcje. Inicjatywa nadal trzymała się strony gospodarzy, gdzie rolę lidera przejął Thibault Rossard. To właśnie za sprawą między innymi francuskiego przyjmującego rzeszowianie zrobili cztery punkty w serii i wyszli na najwyższe prowadzenie (16:11). Przyjezdni wytrwale czekali na możliwość odrobienia strat i dostali ją gdy Grzegorz Bociek został dopuszczony do kontrataku (19:18). Wówczas grając punkt za punkt po asie serwisowym Grzegorza Pająka goście zdołali wyrównać wynik (21:21). Jednak Asseco Resovię z opresji wyciągnął Rossard, który niemal w pojedynkę przeciągnął szalę zwycięstwa na stronę Pasów (25:23).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polski siatkarz zaskoczył rywali w LM. "Szalony finisz!"
Po wygranej trzeciej partii znów rzeszowianie spoczęli na laurach, a najgorzej czwartego seta wspominać będzie z pewnością rozgrywający Kędzierski. Wytrąciły go z rytmu bardzo dobre serwisy najpierw Boćka, a następnie de Leona, które poskutkowały prowadzeniem siatkarzy Emanuele Zaniniego 14:8. Obraz gry zmienił się gdy zainterweniował Roberto Serniotti, gdyż ekspresowo po wprowadzeniu na boisko Lukasa Tichacka Pasy zaczęły odrabiać starty (16:17). Złapanie kontaktu przez gospodarzy zaostrzyło wymiany, które trwały jednak bardzo krótko. Po chwili podkarpacki kolektyw zaczął pogrążać się błędami własnymi, a sygnał do tie-breaka dał Pająk blokując Dominika Depowskiego (25:20).
W piątym secie Asseco Resovia nadal nie potrafiła wyjść z impasu i z czasem poddała się, co było widać w postawie siatkarzy. Pomimo obronieniu czterech piłek meczowych przy zagrywce Możdżonka, Aluron Virtu prowadzony przez Grzegorza Boćka sensacyjnie - po tie-breaku - ograł rzeszowian w ich własnej hali.
5. kolejka PlusLiga:
Asseco Resovia Rzeszów - Aluron Virtu Warta Zawiercie 2:3 (21:25, 25:16, 25:23, 20:25, 11:15)
Asseco Resovia: Kędzierski, Lemański, Depowski, Rossard, Schoeps, Możdżonek, Masłowski (libero) oraz Krastins, Tichacek.
Aluron Vitru Warta: Żuk, Zajder, Kaczorowski, Pająk, De Leon, Smith, Koga (libero) oraz Bociek, Andrzejewski, Swodczyk.
MVP: Grzegorz Bociek (Aluron Virtu Warta Zawiercie).
Pamietam czasy Kurka lub Penczewa...
Co mecz nikt nie mogl nic ogladac bo jest mecz resovii..Gdy nie moglem spac po przegeanym dwu meczu z Modena. SCHOEP Czytaj całość