Jak to zwykle bywa po skończonym meczu, dziennikarze przeprowadzają swoje rozmowy z siatkarkami i sztabem, światła w hali powoli gasną i wszyscy spokojnie rozchodzą się w swoją stronę. Po niedzielnym starciu emocje w Podpromiu tak szybko nie opadły, a wszystko za sprawą czerwonej kartki.
Pięciosetowe, zacięte spotkanie zakończyło się zwycięstwem Developresu SkyRes. Na boisku doszło jednak do prawdziwej wojny nerwów. Kumulacją negatywnych i pozytywnych emocji był czwarty set, w którym ekipa z Rzeszowa pewnie szła po wygraną. Przy wysokim prowadzeniu gospodyń (19:12) arbiter odgwizdał błąd dotknięcia siatki przez Dominikę Sobolską, z czym nie zgadzały się zawodniczki BKS-u Profi Credit. Zdenerwowane bielszczanki w kolejnej, zwycięskiej dla nich akcji nie powstrzymywały już swoich emocji, co było sygnałem dla pierwszego sędziego do reakcji. Czerwoną kartką za niesportowe zachowanie ukarana została Dominika Sobolska, co skutkowało przyznaniem punktu Developresovi SkyRes.
Po meczu doszło do niecodziennej sytuacji. Ekipa z Bielska-Białej złożyła protest w sprawie czerwonej kartki, jaką zespół został ukarany. Jak się jednak okazało, cała procedura to nie tylko wypisanie uwagi w protokole. Przyjezdne musiały wpłacić kaucję za wniesienie protestu. Po dłuższej chwili, kapitan Aleksandra Jagieło przyniosła do stolika sekretarza wskazaną kwotę i ostatecznie komisarz meczu zatwierdził protest.
Protokół wraz z wpisanym protestem trafi do wydziału sędziowskiego Ligi Siatkówki Kobiet, który po analizie materiału wideo z meczu, rozstrzygnie zaistniałą sytuację.
ZOBACZ WIDEO: Igrzyska dały w kość Kusznierewiczowi. "Fatalnie przyciąłem nogę, krew lała się po całej łódce"
Czy BKS słusznie złożył protest? 
na Instagramie 
na Facebooku 
