Początek spotkania należał do GKS-u, który za sprawą dwóch bloków i asa serwisowego byłego zawodnika Cerrad Czarnych, Emanuela Kohuta, osiągnął trzypunktową przewagę. Została ona nieco zniwelowana dzięki Tomaszowi Fornalowi - mistrz świata juniorów zatrzymał na prawym skrzydle Karola Butryna. Właśnie blok był elementem decydującym o triumfie gości w premierowej odsłonie. Gospodarze mylili się coraz częściej, brakowało odpowiedniego tempa pomiędzy Kamilem Droszyńskim a skrzydłowymi, nie pomogły dwie przerwy na żądanie Roberta Prygla. Katowiczanie "dobili" przeciwnika, wygrywając bardzo wysoko, bo 25:15. Świetną serię w polu serwisowym zanotował Butryn.
Drugi set do stanu 13:15 przypominał sinusoidę. Podopieczni Piotra Gruszki "odskakiwali" na cztery-pięć "oczek", by po chwili zaliczkę stracić. Gdy jednak w polu zagrywki ponownie zameldował się Butryn, ostrzeliwując debiutującego w PlusLidze Kacpra Wasilewskiego, jego drużyna zbudowała tak wysoką przewagę, że nie oddała jej do końca tej partii. Na domiar złego dla kibiców zgromadzonych w Hali MOSiR, po stronie ich pupili mnożyły się błędy, skrzętnie wykorzystywane przez graczy GKS-u.
Postawa Wasilewskiego była na tyle kiepska - zaledwie 27 procent w przyjęciu - że Prygiel nie chciał ryzykować i na jego pozycję od początku trzeciej części desygnował do gry Kamila Kwasowskiego. W miejsce Michała Filipa pojawił się natomiast Jakub Ziobrowski. Wejście tych dwóch zawodników ożywiło grę Wojskowych - pierwszy z rezerwowych uspokoił defensywę, natomiast drugi skończył kilka trudnych piłek. Dodatkowo, nową energię odnalazł Wojciech Żaliński i starał się zarazić nią kolegów. W bardzo ważnym momencie zablokowany został Butryn, a po chwili trudnego serwisu Michała Ostrowskiego, który parę minut wcześniej wszedł na parkiet, nie odebrał Serhiy Kapelus. Do setbola zagrywką doprowadził Droszyński, a po kilkunastu sekundach w antenkę bezpośrednio uderzył ukraiński skrzydłowy.
O dziwo, Czarni nie rozpoczęli z animuszem kolejnej odsłony. Wyglądali na niemrawych, ponownie pozwalając przyjezdnym na zbudowanie kilkupunktowej przewagi. Potem musieli ją odrabiać, lecz nie potrafili "przełamać" GKS-u. Ekipa ze Śląska kontrolowała przebieg wydarzeń na boisku, wygrywając swoje akcje. Gdy bardzo ważną kontrę skończył Gonzalo Quiroga, a o czas poprosił Prygiel, wynik wynosił 15:19. Wydawało się, że tak wysokiego prowadzenia katowiczanie nie wypuszczą z rąk. Tymczasem momentalnie coś w ich grze się zacięło - nie potrafili przedrzeć się przez blok miejscowych, a gdy już to czynili, to piłka lądowała poza boiskiem. Radomianie zanotowali świetną serię i doprowadzili do remisu 22:22, jednak najważniejsza wymiana padła łupem gości. Trzeba jednak przyznać, że przy dużej pomocy Czarnych, po stronie których było wiele niedokładności i bałaganu.
Podopieczni Gruszki wywieźli z Radomia komplet punktów, udanie inaugurując sezon 2017/2018.
Cerrad Czarni Radom - GKS Katowice 1:3 (15:25, 16:25, 25:19, 23:25)
Czarni: Teremienko, Żaliński, Filip, Droszyński, Huber, Fornal, Wasilewski (libero) oraz Ziobrowski, Vincić, Kwasowski, Rybicki, Ostrowski.
GKS: Komenda, Butryn, Kapelus, Pietraszko, Kohut, Quiroga, Stańczak (libero) oraz Stelmach, Witczak, Fijałek.
MVP: Marcin Komenda.
ZOBACZ WIDEO Adam Warchoł ma dopiero 16 lat, a jest już wicemistrzem Polski i marzy o igrzyskach w Tokio