Pająk postanowił przejść z zespołu mistrza Polski, ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, do beniaminka PlusLigi z Zawiercia. Drużyna Aluronu Virtu Warty zbudowała ciekawy skład, a w nadchodzącym sezonie ekstraklasy może sprawić kilka niespodzianek.
Rozgrywający dołączył do Warty, by mieć więcej okazji do gry. - Miałem jeszcze podpisany kontrakt w Kędzierzynie. Jednak kiedy po dwóch latach pojawiła się taka możliwość, gdy zacząłem się nad tym zastanawiać i rozmawiać, doszedłem do wniosku, że to najlepsza decyzja, jaką mogę podjąć, żeby odejść z mistrza Polski i spróbować swoich sił, bo ambicję do tego, żeby grać - a nie okupować pozycję rezerwowego - nadal mam. Poza tym lubię wyzwania, więc na pewno ten sezon będzie dla mnie i dla całej drużyny niezwykle interesujący - powiedział Grzegorz Pająk.
Okazuje się, że Pająk mógł nie zostać siatkarzem. W dzieciństwie wolał bowiem grę w piłkę nożną, a przy siatkówce pozostał, dzięki mamie.
- Chciałem się wypisać, kiedy mój trener siatkówki dowiedział się, że chodzę na ranny trening, potem idę do niego na zajęcia popołudniem, a po tym treningu jeszcze szybko biegłem na Stal (Stalowa Wola - przyp. red.) i trenowałem przez półtorej godziny jako bramkarz - wspomina.
- Wtedy nie dopuszczałem do siebie myśli, że będę musiał zrezygnować z piłki nożnej. Przez jakieś dwa tygodnie praktycznie błagałem mamę, żeby wypisała mnie z siatkówki, bo chcę trenować piłkę. A mama powiedziała, że nie będzie chodziła i robiła zamieszania u dyrektora. Skoro chciałem iść do klasy sportowej o profilu siatkarskim, to po kilku tygodniach nie będzie wszystkiego odkręcała. Wtedy było to chyba trochę na siłę, ale jak już mi przeszło to po jakimś czasie zacząłem cieszyć się siatkówką - gdy już nauczyłem się w nią troszeczkę grać, czyli po około półtora roku - przyznał.
ZOBACZ WIDEO: Polski skialpinista chce wrócić na K2. Ma nowy pomysł, jak zjechać ze szczytu
5.Polska,Belgia,Niem Czytaj całość