Stefana Veljković: Język polski brzmi jak dziwna wersja serbskiego

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Stefana Veljković
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Stefana Veljković

Najlepsza środkowa Orlen Ligi, Stefana Veljković, znów ma okazję wystąpić w Polsce. Tym razem jednak w barwach reprezentacji Serbii walczącej o awans na przyszłoroczne mistrzostwa świata podczas turnieju kwalifikacyjnego w Warszawie.

W pierwszym spotkaniu Serbki pokonały Islandię 3:0. Nie ma się co oszukiwać, że drużyna znad Morza Arktycznego to egzotyczna nacja w świecie światowej lub nawet europejskiej siatkówki.

- Zawsze jest mała niepewność, co stanie się w meczu z takim przeciwnikiem. Ale z drugiej strony to też nowe wyzwanie. Lubimy poznawać nowe strony w siatkówce, choć nie możemy zapominać o tym, o co z nimi walczymy - przestrzegała Stefana Veljković.

Do stolicy Polski trener Zoran Terzić nie zabrał kilku siatkarek, które w sierpniu zdobyły srebro na igrzyskach w Rio, m.in. Jovany Brakocević, Mileny Rasić czy Mai Ognjenović. Mimo to, Serbki uchodzą za zdecydowane faworytki turnieju.

- I tak mamy w kadrze zawodniczki, które znają smak gry o najwyższe cele. Rzeczywiście nastąpiły u nas małe zmiany, ale i tak poprzeczkę mamy zawieszoną wysoko, bo tytuł wicemistrzyń olimpijskich zobowiązuje - powiedziała środkowa Chemika Police.

ZOBACZ WIDEO Kochanowski jak Milik. "Naszym celem jest złoto MŚ juniorów"

Aspiracje na występ na mundialu w Japonii mają też siatkarki reprezentacji Polski, które uchodzą za główne rywalki Serbek w Warszawie. Bezpośrednie starcie tych ekip odbędzie się na sam koniec turnieju kwalifikacyjnego. - Mimo to wiemy, że wcześniej nie może nam się powinąć noga. Każde nasze potknięcie może zepsuć nam cały plan na ten turniej - zaznaczyła nasza rozmówczyni.

Veljković ma za sobą już trzeci sezon w Orlen Lidze. Zdołała już odrobinę nauczyć się języka polskiego, choć nadal w oficjalnych wypowiedziach woli pozostać przy angielskim.

- Wiele rozumiem po polsku, ale ten język brzmi dla mnie jak jakaś dziwna wersja serbskiego. To znaczy wiem, co się do mnie mówi, ale miałabym już problem z odpowiadaniem. Wystarcza to jednak na treningach czy nawet do prostej komunikacji z koleżankami. Na poważniejsze rozmowy z dziennikarzami to na razie nie wystarcza - dodała reprezentantka Serbii.

Źródło artykułu: