Sebastian Świderski: Marzy mi się główna wygrana

Do Final Four Ligi Mistrzów nie zakwalifikowała się żadna polska drużyna. Na pocieszenie zostało nam kibicowanie trzem reprezentantom Polski. Niestety, finał z udziałem obu drużyn naszych rodaków nie jest możliwy. Lube Banca Marche Macerata Sebastiana Świderskiego zmierzy się bowiem z Itasem Diatec Trentino Michała Winiarskiego i Łukasza Żygadły w sobotnim półfinale.

- No to przynajmniej możemy być pewni, że Polak zagra w finale - komentuje Sebastian Świderski.

Spotkanie z Itasem nie jest jednak dla Maceraty szczytem marzeń. - U nas mówi się, że to taki przedwczesny finał, bo przecież spotykają się dwa zespoły z Serie A, uważanej przez wielu za najsilniejszą na świecie. Ten rywal nie ma słabych punktów, to jest zespół kompletny. O zwycięstwie zdecydują detale, dyspozycja poszczególnych zawodników w dniu meczu, dyscyplina taktyczna a może także odrobina szczęścia. Niczym nie damy rady się nawzajem zaskoczyć, bo znamy się doskonale. Siły naszych zespołów są mniej więcej równe. W półfinale wygra więc drużyna, która lepiej zrealizuje założenia taktyczne. Zakładam, że będziemy to my - mówi przyjmujący Maceraty.

Dla Świderskiego nie jest to pierwszy występ w Lidze Mistrzów. W 2002 i 2003 roku z Mostostalem Kędzierzyn-Koźle zajmował w niej 4. i 3. miejsce. - Do tej pory poprawiałem się z miejsca na miejsce, teraz jednak nie myślę wcale o drugiej lokacie. Marzy mi się główna wygrana - mówi siatkarz. - Chcemy podwójnej, a nawet potrójnej korony, bo przecież zdobyliśmy już Puchar Włoch. W tej chwili najważniejszy jest Final Four - podkreśla Świderski.

Włosi cenią jednak przede wszystkim mistrzostwo kraju. Niemniej polski siatkarz zaznacza, że opłaca się walczyć i w Lidze Mistrzów. - Można wypromować swoje nazwisko, dobrą grą zapracować na wyższy kontrakt w następnym sezonie. A w Lube nie muszę się martwić o premie. Wiem, że choć formalnie nie mam tego w kontrakcie, nasz prezes po triumfie sięgnie głęboko do kieszeni i godziwie nas wynagrodzi - kończy Świderski.

Źródło artykułu: