ZAKSA - PGE Skra: ostatni akt walki o złoto. Doskonałe położenie obrońców tytułu

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / ZAKSA Kędzierzyn-Koźle
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

Już tylko jeden mecz dzieli nas od wyłonienia mistrza Polski w sezonie 2016/2017. Przed rewanżowym starciem ZAKSY Kędzierzyn-Koźle z PGE Skrą Bełchatów, faworytem jest zespół z Opolszczyzny.

Broniący mistrzowskiego tytułu kędzierzynianie przystąpią do meczu przed własną publicznością w możliwie najkorzystniejszym położeniu. W środę (19 kwietnia) bezdyskusyjnie pokonali bowiem PGE Skrę w Atlas Arenie 3:0, dzięki czemu od wywalczenia złotego medalu dzielą ich dwie wygrane partie w regulaminowym czasie gry bądź triumf w złotym secie.

- To są finały, zostało kilka dni do końca ligi, tutaj już nic nikogo nie wyprowadzi z równowagi. Wszyscy dobrze się czujemy, więc damy z siebie 110 procent w niedzielę - zapowiadał po zakończeniu spotkania w Łodzi Dawid Konarski, atakujący ZAKSY, a zarazem główny bohater pierwszego pojedynku finałowego.

Wywalczył w nim aż 27 punktów, kończąc akcje ofensywne z imponującą, 70-procentową skutecznością (21/30). To przede wszystkim dzięki niemu ekipa z Opolszczyzny wygrała także zaciętą końcówkę pierwszej odsłony (27:25), która w znacznym stopniu ustawiła dalszy przebieg rywalizacji.

- Nie wiem, czy ZAKSA zagrała aż tak dobrze, ale z pewnością trzeba przyznać, że Dawid Konarski miał bardzo wysoką skuteczność w ataku. Zwłaszcza w kontrze. Na prawym skrzydle naprawdę zrobił różnicę - komentował Philippe Blain, trener PGE Skry.

ZOBACZ WIDEO Real - Bayern. Monachijczycy mogą czuć się oszukani

Bardziej krytyczny wobec postawy swojego zespołu był natomiast libero Kacper Piechocki. - Nic nie zaprezentowaliśmy. Nie pokazaliśmy choć w małym stopniu tego, co potrafimy grać. To my przegraliśmy to spotkanie. ZAKSA oczywiście grała dobrze, ale gdybyśmy jej dorównali, moglibyśmy stworzyć fajne widowisko - podkreślał.

Druga potyczka finałową będzie jednocześnie piątym meczem pomiędzy obiema ekipami w sezonie 2016/2017. O ile przed kilkoma dniami i w finałowym meczu Pucharu Polski lepsi okazywali się kędzierzynianie, o tyle w fazie zasadniczej PlusLigi dwukrotnie wygrali siatkarze z Bełchatowa.

- Nie czujemy się jeszcze zwycięzcami ligi, bo do tego droga jest bardzo daleka. Tak samo możemy ze Skrą wygrać, jak i przegrać, jak to się stało w sezonie zasadniczym. Musimy wyjść na kolejne spotkanie, jakbyśmy grali od nowa - zaznaczał Paweł Zatorski, libero ZAKSY.

- Wciąż jeszcze mamy szansę na złoto, ale do Kędzierzyna-Koźla musimy zabrać naszego ducha walki. To, co zaprezentowaliśmy w Łodzi, nie wystarczy - nie miał wątpliwości Blain.

W październiku jego podopieczni potrafili zwyciężyć na Opolszczyźnie 3:1, co sprawia, że wciąż mają prawo realnie wierzyć w odwrócenie losów finałowej rywalizacji. Margines błędu będą mieć jednak kilkakrotnie mniejszy aniżeli, wspierani przez komplet kibiców, obrońcy tytułu. Nie ma wątpliwości, że przed ZAKSĄ stoi niepowtarzalna sytuacja na zgarnięcie dubletu.

Finał (2. mecz):

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - PGE Skra Bełchatów / 23.04.2017 r., niedziela, godz. 20:30, Hala Azoty w Kędzierzynie-Koźlu 

Pierwszy mecz: 3:0 dla ZAKSY

Komentarze (0)