Ekipa ONICO AZS Politechniki Warszawskiej wygrała w pierwszym spotkaniu 3:1, ale w rewanżu w Katowicach musiała uznać wyższość rywali (również 3:1) i do rozstrzygnięcia potrzebny był "złoty set". W nim lepsi okazali się warszawiacy i ostatecznie to oni zajęli dziewiąte miejsce na koniec sezonu PlusLigi.
- Wygraliśmy tylko dzięki głowie, woli i sercu, bo na pewno nie ciałem. Kiedy grasz mecze dzień po dniu, do czego nie jesteś przyzwyczajony, to ciało bardzo szybko odmawia posłuszeństwa w tym drugim spotkaniu. I tak się stało z nami w Katowicach, po godzinie już zdychaliśmy fizycznie - przyznał po spotkaniu Guillaume Samica.
Francuz dodał, że sportowo obie drużyny mają podobny potencjał i dlatego nastawienie mentalne było decydujące. - GKS i my to dwa zespoły na bardzo podobnym poziomie sportowym, też podobnie waleczne. Wszystkie nasze cztery mecze w tym sezonie to były bitwy i tego samego spodziewaliśmy się po ostatnim. Musieliśmy chcieć bardziej niż oni.
Inżynierowie wygrali pierwszego seta w Katowicach i prowadzili w drugim i w trzecim, ostatecznie jednak przegrali 1:3. - Owszem, trzeci set nam się wymknął mimo prowadzenia, ale nie z powodu rozluźnienia i braku koncentracji. Oni zagrali bardzo dobrze, a my z każdą minutą byliśmy coraz słabsi fizycznie. To było widać po obronie, gdzie coraz mniej podbijaliśmy, bo byliśmy za wolni, ale także w bloku, gdzie też brakowało nam szybkości. Oni to doskonale wykorzystali i wygrali trzecią i czwartą odsłonę - przyznał przyjmujący, który zagrał doskonale w obu meczach z GKS Katowice. Sam przyznał, że jego motywacją był fakt, że to były ostatnie spotkania Pawła Zagumnego.
ZOBACZ WIDEO: Katarzyna Kiedrzynek: Nawet nie marzyłam o takim klubie jak PSG, to był dla mnie szok
- Paweł to mój przyjaciel na boisku i poza boiskiem, wiele sezonów razem zagraliśmy i zawsze go wspierałem. Teraz bardzo mi zależało, żeby zakończył swoją karierę w jak najlepszym stylu i zrobiłem wszystko co mogłem, żeby mu w tym pomóc - oświadczył i dodał, że wszyscy w drużynie chcieli zakończyć ten bardzo nierówny i nie do końca satysfakcjonujący sezon w dobrym stylu. - Bardzo chcieliśmy być w ósemce i to było dla nas ważne. Niestety, nasza gra bardzo falowała i przytrafiła się kontuzja Gumy, więc straciliśmy swoje szanse. Ale mimo to nadal bardzo chcieliśmy zakończyć ten sezon najlepiej jak się da i się mocno zmobilizowaliśmy w końcówce. Na pięć ostatnich kolejek przegraliśmy tylko z ZAKSĄ. Po prostu jesteśmy zespołem o piorunującej końcówce - śmiał się zadowolony Francuz.
Samica we wrześniu skończy 36 lat, ale nie chciałby jeszcze żegnać się z boiskiem. Czuje się na siłach wciąż grać, choć nie wiadomo jeszcze w jakim klubie, bo jego kontrakt z ONICO AZS PW się skończył. - W Warszawie trenerem będzie mój przyjaciel i wieloletni kolega z reprezentacji, dyrektorem sportowym będzie też mój przyjaciel, więc chyba powinienem zostać - uśmiechnął się.
- Wciąż nie podjąłem decyzji. Jeżeli nie zostanę w Warszawie, to wrócę do mojej pięknej ukochanej ojczyzny. W moim wieku oczywiście fizycznie jest trudno grać doskonale cały sezon, ale rozważamy ze Stephanem taką możliwość, żebym grał mniej i częściowo pomagał w pracy sztabowi Politechniki. Mam świadomość, że więcej mojej kariery zawodniczej jest już za mną niż przede mną. Ale chciałbym jeszcze trochę pograć i cieszyć się tymi ostatnimi momentami na boisku - zakończył doświadczony zawodnik.