Marian Kardas: Powinniśmy pozwolić dokończyć sezon trenerowi Makowskiemu

Łuczniczka Bydgoszcz w sezonie 2016/2017 miała trzech trenerów, a ostatecznie będzie bić się o utrzymanie w PlusLidze z AZS-em Częstochowa.

Łuczniczka Bydgoszcz nie zdołała powtórzyć wyniku z poprzedniego sezonu i powalczyć o miejsce w środku stawki. Ostatecznie po fazie zasadniczej zajęła 15. pozycję i będzie mierzyć się w dwumeczu z AZS-em Częstochowa. Przegrany będzie musiał drżeć o swój ligowy byt, stając na przeciw najlepszej drużyny I ligi.

Trener Marian Kardas spodziewał się, że bydgoszczanie osiągną lepszy wynik. - Mogło być lepiej, myśleliśmy, że będzie lepiej. Sporo złego wyrządziły nam tie-breaki, które przegraliśmy. Na dziewięć pięciosetowych meczów, aż siedem zakończyło się naszą porażką. W siedmiu spotkaniach prowadziliśmy 2:1 i tego najbardziej żal. Gdybyśmy zdołali przechylić je na swoją korzyść, na pewno bylibyśmy wyżej w tabeli - wyjaśnił.

Zespół w trakcie sezonu prowadziło trzech szkoleniowców. Najpierw Piotr Makowski, a kiedy rozwiązano z nim umowę, to obowiązki przejął jego asystent, czyli Marian Kardas. Włodarze zatrudnili jeszcze Dragana Mihailovicia. - Każdy z trenerów zrobił wszystko co mógł i najlepiej jak potrafił. Efekt końcowy jest słaby, ale na to wpłynęło dużo czynników. Nie szukałbym jednak winy w kimkolwiek. Po części zabrakło trochę szczęścia, trochę też byliśmy słabsi, kilka razy nie wykorzystaliśmy dogodnych sytuacji - to wszystko złożyło się na piętnastą lokatę w tabeli. Czy mam żal? Przede wszystkim powinniśmy pozwolić dokończyć sezon trenerowi Makowskiemu - przyznał Kardas.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: ratował życie piłkarza. Dramatyczne sceny z meczu

Kiedy Łuczniczka będzie grać o utrzymanie, ciekawie zapowiadają się półfinały. - Z perspektywy całego sezonu uważam, że w półfinale zagrają cztery najlepsze zespoły - to przede wszystkim. Niektórych może zaskoczyć obecność w czwórce Jastrzębskiego Węgla, ale trzeba przypomnieć, że oni bardzo dobrze spisali się w konfrontacjach z tymi najlepszymi - ZAKSĄ, Skrą i Resovią i tym pokonali Olsztyn. W moim odczuciu niezwykle istotną rolę pełni w śląskiej ekipie Lukas Kampa, który rozgrywa znakomity sezon. Ale trzeba podkreślić, że cały zespół w rundzie zasadniczej zagrał świetnie. Na początku rozgrywek wygrali kilka meczów i uwierzyli, że mogą zdziałać coś fajnego - podkreślił trener.

- W lidze rozegrali z ZAKSĄ dwa tie breaki, szczególnie blisko zwycięstwa byli w Kędzierzynie-Koźlu i moim zdaniem, w najbliższy piątek może być różnie. Pamiętajmy, że ZAKSA straciła Kevina Tillie, który był bardzo ważnym zawodnikiem i myślę, że to może mieć istotne znaczenie w półfinale. Jeśli chodzi o drugą parę, szanse oceniam na 50:50. Ja osobiście bardziej będę kibicował Skrze Bełchatów, bo mamy tam swoich ludzi - Roberta Kaźmierczaka i Wojciecha Janasa i ta drużyna jest bliższa mojemu sercu - zakończył Kardas.

Komentarze (0)