Stawką sobotniego meczu na Dolnym Śląsku będą po prostu honor i zwycięstwo. I Cuprum Lubin, i AZS Częstochowa znają już bowiem lokaty, jakie zajmą na koniec rundy zasadniczej w PlusLidze. Ostatnia kolejka niczego w klasyfikacji już nie zmieni.
Podopieczni trenera Gheorghe Cretu plasują się na pozycji szóstej i mimo medalowych ambicji o miejsce na podium nie zagrają. To prawo przysługuje jedynie czterem najlepszym drużynom w ligowej stawce. O mistrzostwo Polski zawalczą ZAKSA, Asseco Resovia, PGE Skra oraz Indykpol AZS lub Jastrzębski Węgiel.
- To nie zmienia naszej postawy. Myślimy o tym, żeby jak najlepiej grać, wykonywać swoją pracę i wygrywać. Troszeczkę to zabija tę rywalizację o miejsca w dolnych rejonach - przyznał szczerze w rozmowie z WP SportoweFakty, Grzegorz Łomacz.
Ewentualna, sensacyjna wygrana w Lubinie ekipy szkoleniowca Michała Bąkiewicza również nic nie da. Częstochowianie zamykają tabelę i mają na swoim koncie zaledwie trzynaście punktów, a do wyżej notowanej Łuczniczki Bydgoszcz tracą aż siedem "oczek".
Ostatnia pozycja nie oznacza definitywnego spadku do pierwszej ligi, tak więc siatkarze spod Jasnej Góry mają jeszcze o co walczyć. Po zakończeniu rundy AZS rozegra dwumecz, którego stawką będzie piętnaste miejsce. A do takiej rywalizacji warto podejść podbudowanym dobrym spotkaniem przeciwko mocnej drużynie. Takim zespołem bez wątpienia jest faworyt sobotniego starcia, Cuprum Lubin.
Cuprum Lubin - AZS Częstochowa / 1.04, godz. 17.00.
ZOBACZ WIDEO Piotr Zieliński: Wszyscy musimy ciągnąć ten wózek