Delecta Bydgoszcz - Skra Bełchatów 0:3 (20:25, 23:25, 20:25)
Składy:
Delecta Bydgoszcz: Lipiński, Cerven, Pieczonka, Kokociński, Sopko, Nowak, Dębiec (libero) oraz Krzywiecki, Konarski.
Skra Bełchatów: Wlazły, Pliński, Murek, Falasca, Antiga, Możdżonek, Gacek (libero) oraz Bąkiewicz, Kurek.
Sędziowie: Kasprzyk Wojciech (pierwszy), Szmydyński Krzysztof (drugi)
MVP: Mariusz Wlazły
- Z koniem wygrać nie można. Można się co najwyżej kopać i to nam jakoś jeszcze wychodziło - mówił po meczu Wspaniały. - Nam jeszcze sporo do klasy Skry brakuje. Możemy co najwyżej wykorzystać momenty słabości mistrzów Polski. W piątkowym spotkaniu takich momentów jednak nie było. Nie można odmówić naszym chłopakom ambicji i woli walki, ale to nie ta bajka - dodał po chwili.
I tak rzeczywiście wyglądał cały pojedynek. Bełchatowianie swoją minimalną przewagę budowali na początku każdego z setów, gdyż później umiejętnie potrafili trzymać swoich rywali na bezpiecznym dystansie. Tak też wyglądała gra niemal do połowy drugiego seta, ale wówczas dodatkową energię wykrzesali z siebie Chemicy. Po ataku Krzywieckiego mieliśmy remis 20:20, choć na początku partii mistrzowie Polski prowadzili nawet 1:6. I taka wyrównana walka trwała niemal do końca seta, ale skutecznie ataki Plińskiego (23:24) i błędy własne bydgoszczan przesądziły o sukcesie podopiecznych Daniela Castallaniego.
W trzecim secie selekcjoner reprezentacji Polski na parkiet postanowił wpuścić Bartosza Kurka, a trochę wcześniej Dawida Murka zastąpił Michał Bąkiewicz. I na początku zmiany nie przyniosły spodziewanego efektu, bowiem po bloku Cervena i skutecznej zagrywce Sopko było 8:6 dla gospodarzy. To był jednak koniec popisu Delekty, bowiem dwukrotnie z rzędu efektownie zaserwował Falasca i przyjezdni doprowadzili do remisu 8:8. Później jeszcze po ataku Kokocińskiego (12:12) bydgoszczanie odrobili straty, ale w ostatnich fragmentach na parkiecie istnieli tylko bełchatowianie. Po akcjach Murka, Wlazłego i Kurka Skra prowadziła 22:19, czym przesądziła swój awans do półfinału rozgrywek.
- Przyjechaliśmy tu po zwycięstwo, i na szczęście osiągnęliśmy zamierzony cel. Dzięki temu mamy trochę więcej czasu na przygotowanie się do dalszych spotkań, gdzie najprawdopodobniej zmierzymy się z Jastrzębskim Węglem. Popełniliśmy trochę błędów własnych, ale bardzo dobrze prezentowaliśmy się na zagrywce i w grze defensywnej - podsumował postawę swoich graczy Daniel Castellani.
- Marzę o tym, by siatkarze Skry zdobyli mistrzostwo Polski. Wszak to nie wstyd przegrać z późniejszym mistrzem. Z naszej strony zrobiliśmy wszystko, aby pojedynek ze Skrą zakończył się naszym zwycięstwem, bo na parkiecie walczyliśmy do ostatnich sił. Ja co prawda siedziałem na ławce rezerwowych, ale według mnie mecz mógł podobać się licznie przybyłej publiczności - stwierdził Krzysztof Janczak.