Maret Balkestein rozkwita w Fenerbahce. "Mamy wiele do wygrania"

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Maret Balkestein-Grothues
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Maret Balkestein-Grothues

Gwiazda reprezentacji Holandii zapewniała, że w Stambule czuje się bezpiecznie i myśli tam wyłącznie o trofeach, które ma szansę zdobyć ekipa Fenerbahce w tym sezonie.

WP SportoweFakty: Jakie uczucie towarzyszyły pani podczas pobytu w Dąbrowie Górniczej i powrotu do Polski po kilku miesiącach przerwy?

Maret Balkestein: Czułam się tu dobrze i nigdy nie ukrywałam, że Polska zawsze będzie mi się kojarzyła z dobrymi warunkami do życia i bardzo wysokim poziomem ligi. Spędziłem wspaniały rok w Sopocie, miałam okazję grać dla tysięcy świetnych kibiców. Widać, że jest tutaj niezły klimat do sportu.

[b]

Wygrałyście z Tauronem MKS Dąbrowa Górnicza w czterech setach, ale chyba zgodzi się pani z tym, że tylu błędów dotknięcia siatki lub niedokładności w ataku mogłyście uniknąć. [/b]

- Tak, zrobiłyśmy dość sporo błędów, natomiast nie ukrywam, że ostatni czas jest dla mojej drużyny bardzo męczący ze względu na terminarz i natłok spotkań. Mecz w Dąbrowie był dla nas pewnym wyzwaniem i chyba najważniejsze jest końcowe zwycięstwo. Cały czas musimy robić postępy, niezależnie od przeciwnika. Na pewno możemy grać lepiej, ale sezon jest długi i mamy czas na poprawę.

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji


Jaka jest pani rola w taktyce drużyny? Nominalnie jest pani atakującą, ale w ostatnich meczach odciążała pani Kim Yeon-Koung od przyjmowania zagrywki. 

- To zawsze trener decyduje, w jakim ustawieniu zagra zespół i kto wystąpi w pierwszym składzie. Ja staram się pokazać z jak najlepszej strony i dawać z siebie wszystko, i tak w ostatecznym rozrachunku najważniejszy jest wysiłek całej drużyny i wynik na koniec sezonu. Mam szansę gry głównie w Lidze Mistrzyń, występuję jako atakująca, natomiast mam obowiązki w przyjęciu i myślę, że to jest dobre rozwiązanie. W sumie nie jest aż tak ważne, na jakiej pozycji gram, byle drużyna miała z tego korzyść. Pozycja atakującej wymaga szybkości i dobrego odnajdywania się na skrzydle, a że lubię szybką grę, to nie miałam większych trudności z adaptacją.

Jest w stanie pani grać na sto procent możliwości po miesiącach leczenia urazu kostki z czasów igrzysk w Rio?

- Moja kontuzja kostki była dosyć poważna, natomiast leczenie poszło sprawnie i teraz nie odczuwam żadnego bólu i jestem w stu procentach gotowa do kolejnych wyzwań. Dobrze, że tak się to potoczyło.

Domyślam się, że walka o miano najlepszego klubu w Europie wywołuje sporo emocji i dodatkowo mobilizuje mimo sporej konkurencji.  

- Oczywiście, możliwość gry o najwyższe cele i złoto Ligi Mistrzyń to zawsze ogromna sprawa i każdego to ekscytuje. Grałam w tych rozgrywkach w barwach RC Cannes i Atomu, natomiast wydaje mi się, że Fenerbahce ma szczególnie duże szanse na miejsce w Final Four, a może nawet na końcowy triumf. Nie możemy jednak zapominać, że kandydatów do pierwszego miejsca w Lidze Mistrzyń jest sporo, dlatego duże znaczenie będzie miało rozstawienie par w fazie play-off. Naszym celem jest sukces w Europie, ale to ciągle daleka perspektywa.

Fenerbahce to prawdopodobnie największy klub w pani karierze. Ogrom całego klubu z tyloma uznanymi sekcjami może przytłaczać?

- Czuję się nie tyle przytłoczona, co po prostu szczęśliwa z faktu, że mam wokół siebie tyle wspaniałych siatkarek i mogę z nimi występować w jednym zespole. Lubię grać z wyrównanych ekipach, gdzie poziom na każdej pozycji jest możliwie jak najwyższy. Wszystko jest tutaj dopięte na ostatni guzik, organizacja całego klubu i jego siatkarskiej części to klasa światowa.

Niedawno w wielkim stylu pokonałyście Vakifbank Stambuł w finale Pucharu Turcji, rzadko komu udaje się tak wyraźnie rozprawić się z tak utytułowaną drużyną.

- To wielka sprawa, natomiast nie zwalnia nas to z obowiązku poprawiania swojej gry. Mamy jeszcze wiele do wygrania w tym sezonie, choćby w lidze, która jest bardzo wymagająca ze względu na poziom, i nie mówię tylko o wielkich klubach ze Stambułu. Każdy chce zdobyć mistrzostwo kraju i nikt się nie oszczędza.

Z kim najszybciej nawiązała pani kontakt w nowym zespole?

- Najlepiej się dogaduję z Natalią, Kim i Sarą (Nootsarą Tomkom, tajską rozgrywającą - przyp.red.), co jest dość oczywiste, bo jesteśmy obcokrajowcami w tureckiej drużynie. Ale nie mamy problemu z dogadaniem się z resztą składu, dziewczyny z Turcji są bardzo pomocne i wszyscy w klubie starają się, żebyśmy czuły się jak najlepiej.

[b]

Podczas meczu w Dąbrowie widać było, że Kim Yeon-Koung jest wyraźną liderką całego Fenerbahce. Nie musi używać wielu słów, by zebrać wokół siebie drużynę.[/b]

- Kim to wyjątkowa postać i powie to każdy w Fenerbahce. Prawdziwy duch zespołu, zarówno na parkiecie i poza nim. To bardzo miła, zabawna dziewczyna, szybko łapie się z nią dobry kontakt. A że jest w tym klubie od wielu lat i dobrze się orientuje w tureckich zwyczajach, do tego nieźle zna tutejszy język, bardzo pomaga tym siatkarkom, które tak jak ja są w Stambule od niedawna. To przyjemność i zaszczyt z nią grać.

Stambuł od jakiegoś czasu nie jest najbezpieczniejszym miastem na świecie i wielu sportowców opuszcza je z obawy przed kolejnymi zamachami...

- Zdaje sobie z tego sprawę, ale w tym wypadku nie mam na co narzekać, czuję się tutaj bezpiecznie. Wychodzę normalnie na ulicę, do sklepów, spotykam się z ludźmi i nie myślę zbyt często o zagrożeniach. Wielu ludzi zadaje mi pytanie, czy w Stambule czuję się bezpiecznie, ale zapewniam, że nie ma powodów do paniki.

Nie mogę nie zapytać o decyzję Giovanniego Guidettiego, który zdecydował się opuścić Oranje na rzecz reprezentacji Turcji.

- Wykonaliśmy z kadrą narodową kawał naprawdę dobrej pracy i trudno się dziwić, że decyzja Giovanniego nas mocno rozczarowała. Starałam się go przekonać do jej zmiany, w końcu mieliśmy do wykonania czteroletni projekt nastawiony na dobry wynik w kolejnych mistrzostwach Europy i świata. A porzucenie takiego planu w połowie drogi było dla nas bardzo smutne. Ale pozostaje mi szanować jego decyzję i życzyć mi powodzenia.

Czeka pani teraz na mecz Holandia - Turcja i kolejne spotkanie z Guidettim?

- Przede wszystkim oczekuję na kolejne turnieje z udziałem Holandii pod wodzą nowego trenera. Niezależnie od tego, kto to będzie, jestem przekonana, że zrobimy jeszcze większy postęp niż w ostatnich latach i będziemy podążali wyznaczoną wcześniej drogą do sukcesów.

Rozmawiał Michał Kaczmarczyk  

Źródło artykułu: