Trener Taurona MKS-u o trudnej sytuacji: Kryzys rodzi nowe pomysły

Wygrana w 1/8 Pucharu Polski z Pałacem Bydgoszcz (3:0) to dla Taurona MKS-u Dąbrowa Górnicza niewielkie pocieszenie wobec wielu problemów trapiących ten zespół. Juan Manuel Serramalera mimo to zachowuje chłodną głowę.

Zawodniczki Taurona MKS-u Dąbrowa Górnicza spokojnie rozprawiły się z Pałacem Bydgoszcz w swoim pierwszym meczu tegorocznej edycji Pucharu Polski kobiet (3:0). Jedynie w drugim secie rezerwowy skład przyjezdnych potrafił narzucić silniejszemu rywalowi swój styl gry, reszta spotkania należała do Zagłębianek.

- Wygrana była obowiązkiem? To nie jest dla mnie uczciwe postawienie sprawy. Przypominam, że obecnie gramy najwięcej ze wszystkich kobiecych drużyn w Polsce! Przeszliśmy w ostatnim czasie przez tyle trudnych sytuacji, ale niezależnie od tego dawaliśmy z siebie wszystko. Nie wiedzieliśmy, że nasz rywal w Pucharze Polski przyjedzie w osłabionym składzie. Przygotowywaliśmy się do tego spotkania z taką samą intensywnością i koncentracją jak zawsze. Szybko znaleźliśmy odpowiedni system gry i dzięki temu po raz kolejny zagraliśmy dobry mecz z Pałacem na swoim boisku. Jesteśmy w ćwierćfinale Pucharu Polski i cieszy nas wynik oraz postęp, jaki zrobiliśmy mimo wszystkich przeszkód - ocenił Juan Manuel Serramalera, szkoleniowiec dąbrowskiej ekipy.

Argentyńczyk od pewnego czasu dysponuje jedynie jedenastoma siatkarkami, a na głowie ma występy w Orlen Lidze, krajowy puchar i Ligę Mistrzyń. Wielu kibiców zadaje sobie pytanie: jak długo Zagłębianki wytrzymają kondycyjnie, trzymając trzy sroki za ogon? - Póki co staramy się i dajemy radę, a do którego momentu? Naszym głównym założeniem jest poświęcenie w każdym spotkaniu, niezależnie od rodzaju rozgrywek. Obecnie szukamy zagranicznej przyjmującej, ale w tym okresie sezonu jest to trudne zadanie. Powiedziałem swoim zawodniczkom: nikt nie powiedział, że wszystko będzie łatwe i tym bardziej trzeba doceniać to, co nam wychodzi. Widać było, że drużyna odzyskała balans w grze: świetnie spisywała się Kaliszuk, swoje zadanie wykonała też Marta (Ciesiulewicz - przyp.red.) - stwierdził zagraniczny trener.

W obecnej sytuacji kadrowej Taurona MKS-u każda, nawet najkrótsza absencja zawodniczki to olbrzymi problem dla sztabu trenerskiego. W spotkaniu Ligi Mistrzyń do gry musiała zostać zgłoszona Magdalena Śliwa, druga trener zespołu z Dębowego Miasta, pech nie opuszczał drużyny Serramalery także w ostatnim, przegranym starciu ligowym z ŁKS-em Commercecon Łódź (1:3). - Marta nie była nawet w składzie na mecz w Łodzi z powodu grypy, ale okazało się, że Darię Paszek zaskoczyła grypa jelitowa i musieliśmy ściągać Ciesiulewicz prosto z łóżka. I ona, wciąż na antybiotykach i mocno osłabiona, weszła na parkiet i zagrała najlepiej, jak umiała! Pocieszam się tym, że nie jestem jedyny w takiej sytuacji, na przykład w drużynie koszykarzy z Dąbrowy Górniczej aż dziewięciu zawodników było ostatnio chorych - powiedział trener, przypominając, że także w innych zespołach Orlen Ligi okres przeziębień zebrał swoje żniwo.

- Jest to trudny sezon, chyba jeden z najtrudniejszych w mojej karierze, bo jeszcze nigdy nie piętrzyło się przede mną tyle trudności i problemów. Ale powtarzam sobie i innym, że w kryzysie rodzą się nowe pomysły i możliwości, dlatego trzeba mimo wszystko dawać z siebie jak najwięcej. Mamy określone zadania do wykonania i wierzymy, że im podołamy - Serramalera zdawał się być absolutnie przekonany, że on i jego podopieczne przezwyciężą wszystko, co stanie im na drodze.

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Najważniejsze będą mistrzostwa Europy

Źródło artykułu: