GKS Katowice po raz drugi w tym sezonie uległ PGE Skrze Bełchatów. Tym razem po czterech setach, natomiast w potyczce ligowej nie zdołał wywalczyć ani jednej partii. - Zaprezentowaliśmy dobrą siatkówkę. Zagraliśmy bez presji i tremy, co okazało się dla nas bardzo korzystne. Grało nam się o tyle łatwiej, że nie mieliśmy nic do stracenia. Kiedy jednak gramy z drużynami, z którymi powinniśmy wygrać jak Bydgoszcz, Szczecin czy Warszawa, to są to dla nas ciężkie mecze. W Bełchatowie było dobrze i jestem z tego powodu bardzo zadowolony. Miałem naprawdę dużo radości z naszej gry. Każdy z nas pokazał, na co go stać - powiedział Marco Falaschi, kapitan katowickiego zespołu.
W grudniu beniaminek przegrał cztery spotkania, ale w nieco lepszych humorach zakończył rok, pokonując w tie-breaku Łuczniczkę Bydgoszcz. Wydaje się więc, że po tej wygranej i niezłym występie przeciw PGE Skrze, powraca na właściwe tory. - Musimy to udowodnić w kolejnych meczach. Do tej pory z moimi przeczuciami bywało różnie. Wygrywaliśmy mecze z mocnymi zespołami, a przegrywaliśmy te, których nie powinniśmy przegrać. W mojej opinii w najbliższych tygodniach możemy grać jeszcze lepiej. Nie będzie takiej dużej intensywności ligowych spotkań, więc będzie więcej czasu na treningi, a my ich bardzo potrzebujemy - dodał rozgrywający.
W niedzielę GKS zmierzy się z Indykpol AZS Olsztyn, z którym w I rundzie sezonu zasadniczego przegrał. Beniaminek postara się o rewanż. - To bardzo dobra drużyna. Musimy zagrać o wiele lepiej niż w Olsztynie. To zresztą nie będzie trudne, bo tamten mecz nam nie wyszedł i przegraliśmy 0:3. W mojej ocenie olsztynianie nie grają niewiarygodnej siatkówki, ale mają dobry system gry i popełniają mało błędów. Musimy ich zmusić, aby w niedzielę popełnili ich jak najwięcej - zakończył Falaschi.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji