Po zdobyciu 19 punktów dla KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, Joanna Kapturska zasłużenie odebrała nagrodę MVP spotkania. Nagrodę zadedykowała wyjątkowej osobie.
- Chciałabym moją nagrodę MVP zadedykować mojej zmarłej teściowej, która niedawno od nas odeszła. Wiedziałyśmy, że będzie to ciężki mecz i taki był. Mogłyśmy wygrać za trzy punkty, ale też wiedziałyśmy, że jest to przeciwnik, z którym musimy wygrać. Wiedziałyśmy też, że nie będzie to łatwe, bo dziewczyny z Legionovii Legionowo są młode, ambitne, waleczne, nie grała w zespole gości Agata Skiba - dlaczego, nie wiem. Brawo dla dziewczyn z KSZO za wsparcie, bo bardzo mi pomagały i mamy zwycięstwo. Po ciężkim boju, ale najważniejsze są punkty - powiedziała po meczu siatkarka KSZO.
W drugim secie ostrowczanki były na najlepszej drodze do wygrania partii, jednak przy stanie 17:14 całkiem stanęły i oddały pole gry Legionovii Legionowo, która bezlitośnie wykorzystała błędy pomarańczowo-czarnych.
- W tym feralnym drugim secie prowadziłyśmy 17:14 i nagle popełniłyśmy tyle błędów, że jest to niewybaczalne. Gdzieś uciekła koncentracja, wiara we własne, siły, możliwości. Najważniejsze jednak, że po tej przerwie i wspólnej rozmowie, a nawet zdenerwowaniu, zaiskrzyło tak jak powinno i akurat dla nas te 10 minut przerwy było bardzo korzystne i pomogło w tym momencie, bo dalej grałyśmy z chłodnymi głowami, tak jak powinnyśmy - dodała Kapturska.
Przed podopiecznymi trenera Dariusza Parkitnego spotkania co trzy dni i z pewnością odejście Delicii Pierre i kontuzja Zuzanny Czyżnielewskiej oraz Magdaleny Soter nie pomogą w zdobywaniu jakże ważnych punktów w rozgrywkach Orlen Ligi. Ostrowczanki jednak nie poddają się i obiecują walkę o jak najlepsze rezultaty.
- Gramy teraz taki mały maraton z przeciwnikami, z którymi musimy wygrywać, z którymi przede wszystkim wiemy, że możemy wygrywać. Mamy okrojony skład, odeszła Delicia Pierre (zrobiła jak zrobiła, to jest jej decyzja), Magda Soter skręciła kostkę, ale nie poddajemy się i walczymy dalej - zakończyła siatkarka KSZO.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski w Borussii. Od Lewangłupskiego do Lewangolskiego