Po blisko jednej trzeciej fazy zasadniczej kielczanie mają na koncie wygrane spotkania z Łuczniczką Bydgoszcz, GKS-em Katowice i Cerradem Czarnymi Radom, w których pokazali swoje waleczne oblicze.
W ostatnim meczu zostali pokonani przez Indykpol AZS Olsztyn, nie ugrywając ani jednego seta (3:0). Od początku było wiadomo, że faworytami są olsztynianie, jednak gospodarze nie lekceważyli przeciwników, biorąc pod uwagę ich dotychczasowe dokonania. Mimo to błędy popełniane przez kielczan przyczyniły się do zwycięstwa akademików. - Można powiedzieć, że podawaliśmy rękę drużynie z Olsztyna w niektórych momentach. Jakieś proste błędy się pojawiały w końcówkach i dlatego przegrywaliśmy - przyznał kapitan Effectora Kielce, Maciej Pawliński.
Do połowy każdej odsłony walka była wyrównana, a podopiecznym Dariusza Daszkiewicza udawało się kilka razy obejmować prowadzenie. W końcówkach scenariusz się zmieniał i pałeczkę lidera przejmował AZS, a Effector traciły kolejne punkty w zagrywce. - To wynika z naszych słabości, które musimy poprawić. Nie jesteśmy taką drużyną, która od początku do końca, z takimi dobrymi przeciwnikami jest w stanie prowadzić i wygrywać. Zdarzają nam się przestoje i pracujemy, żeby było ich jak najmniej. Mam nadzieje, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej - mówił Pawliński.
W spotkaniu 8. kolejki, w której Effector Kielce będzie gospodarzem, po drugiej stronie siatki stanie AZS Częstochowa. Jest to drużyna tak samo nieprzewidywalna, dlatego przed podopiecznymi Daszkiewicza kolejny, niełatwy sprawdzian - Będziemy grać u siebie. To będzie trudny mecz dla nas. Spotkają się dwie nieobliczalne drużyny. Potyczka będzie ważna dla obu ekip i tak samo ciężka jak każda inna - zakończył przyjmujący.
ZOBACZ WIDEO Legia - Real. Michał Pazdan, koszmar Cristiano Ronaldo powrócił