W piątek reprezentacja USA była krok od awansu do wielkiego finału, jednak ostatecznie to Włosi okazali się lepsi po tie-breaku. Rozczarowani po ostatnim meczu byli także Rosjanie, którzy przegrywając z Brazylią stracili szansę na obronę olimpijskiego złota, zdobytego przed czterema laty w Londynie. Dla obu ekip mecz o brązowy medal igrzysk olimpijskich był więc klasycznym finałem pocieszenia.
Pierwszą partię lepiej rozpoczęli Amerykanie, którzy swoje akcje rozgrywali szybko i dokładnie. Tego początkowo brakowało nieco ospałym Rosjanom. Sborna szybko jednak się pozbierała, niwelując straty dzięki dobrej grze Artema Wolwicza i Maksima Michaiłowa (8:8). Przypomniał o sobie także rozgrywający ostatni mecz w barwach drużyny narodowej Siergiej Tietiuchin. Po asie serwisowym w wykonaniu 41-letniego przyjmującego podopieczni Władimira Alekny przejęli inicjatywę (11:8).
Siatkarze zza oceanu próbowali odpowiedzieć, brakowało jednak skuteczności w ataku i na zagrywce. Trener John Speraw starał się odmienić losy seta dokonując zmian. Na boisku pojawił się William Priddy. Doświadczony przyjmujący nie zdołał jednak poderwać swoich kolegów do walki. Fantastycznie broniący Rosjanie dowieźli przewagę do końca.
Drugą odsłonę Amerykanie rozpoczęli z Williamem Priddym, który w wyjściowej szóstce zastąpił Aarona Russella. Ciężar zdobywania punktów spoczął jednak na barkach Maxwella Holta i Matthew Andersona. Dobra postawa wspomnianego duetu pozwoliła graczom zza oceanu przejąć inicjatywę (8:5). Rosjanie, podobnie jak w pierwszej partii, po niemrawym początku rozkręcali się z każdą kolejną akcją i dzięki skutecznej grze blokiem szybko zniwelowali straty (10:10).
Niezadowolony z postawy swoich graczy w przyjęciu trener Speraw postanowił dokonać kolejnej zmiany, zastępując Taylora Sandera Thomasem Jaeschke. To nie przyniosło jednak oczekiwanego efektu i jeszcze przed końcem drugiej odsłony selekcjoner Amerykanów powrócił do wcześniejszego ustawienia. Z dużo większym spokojem na grę swoich podopiecznych spoglądał Władimir Alekno. W bloku znakomicie radził sobie Artem Wolwicz, z kolei na skrzydle nie do zatrzymania był Konstantin Bakun, który poprowadził kolegów do kolejnego triumfu.
Po porażce w drugiej odsłonie, żarty dla Amerykanów się skończyły. Gracze zza oceanu nie mogli pozwolić już sobie na kolejne potknięcia. Rosjanie nie zamierzali jednak ułatwiać zadania przeciwnikom. Rywalizacja punkt za punkt toczyła się więc przez dłuższy czas. Jako pierwsi przerwali ją podopieczni Johna Speraw'a, wykorzystując błędy przeciwnika (12:10).
Władimir Alekno cierpliwie czekał, aż jego podopieczni się przebudzą. Nie wytrzymał jednak po punktowej zagrywce Taylora Sandera. Doświadczony szkoleniowiec wezwał zespół do siebie, aby przedstawić założenia taktyczne na końcówkę seta. To nie pomogło, podobnie jak zmiana Siergieja Tietiuchina na Dmitrija Wołkowa. Rozpędzeni Amerykanie do końca kontrolowali sytuację. Zwycięstwo w secie asem serwisowym przypieczętował Micah Christenson.
Porażka w trzeciej odsłonie najwyraźniej zdenerwowała Rosjan, którzy od początku trzeciej partii zaczęli popełniać proste błędy. Mylił się nawet dobrze radzący sobie dotychczas na rozegraniu Siergiej Grankin. Przy stanie 3:6 wściekły na swoich podopiecznych trener Władimir Alekno poprosił o przerwę.
Po powrocie na parkiet Sborna postawiła na agresywną zagrywkę. Amerykanie mieli jednak w swoich szeregach znakomicie dysponowanego Williama Priddy'ego, który nie mylił się nawet w najtrudniejszych sytuacjach. W ekipie zza oceanu dobrze funkcjonowała także serwis, co pozwalało w pełni kontrolować sytuację na boisku (15:9). W końcówce selekcjoner Rosjan postanowił zagrać va banque, posyłając do gry na przyjęciu... Maksima Michaiłowa, ale na odrabianie strat było już za późno.
Rosjanie, którzy po dwóch setach byli krok od zdobycia medalu, na tie-breaka wyszli szczególnie mocno zmotywowani. Siergiej Grankin od początku zaufaniem obdarzył skrzydłowych, korzystając w ataku głównie z usług Jegora Kliuki i Aleksandra Butki. Amerykanie mieli jednak w swoich szeregach fantastycznie dysponowanego Williama Priddiego, który w kluczowych momentach nie zwykł się mylić (11:9). Zdezorientowany Władimir Alekno dokonywał zmian i prosił o czas, chcąc wytracić z rytmu rywali. Bez skutku, siatkarze zza oceanu wytrzymali presję i w wielkim stylu sięgnęli po brązowy medal.
USA - Rosja 3:2 (23:25, 21:25, 25:19, 25:19, 15:13)
USA: Anderson, Russel, Sander, Lee, Christenson, Holt, Shoji (libero) oraz Priddy, Jeaschke
Rosja: Grankin, Michaiłow, Kliuka, Wolwicz, A. Wołkow, Tietuchin, Werbow (libero) oraz Bakun, Jermakow, D. Wołkow, Kobzar
ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": jak miasto odnajdzie się po igrzyskach? (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Przyznaję, że ja też zakładałem, że Rosjanie to "dowiozą". A USA pokazała charakter.