Jadar Radom - Skra Bełchatów 0:3 (17:25, 24:26, 24:26)
Jadar Radom: Salas, Żaliński, Pawliński, Hernandez, Kosok, Terlecki, Stańczak (libero) oraz Małecki, Maciończyk, Domonik, Owczarski
Skra Bełchatów: Dobrowolski, Jarosz, Kurek, Antiga, Pliński, Heikkinen, Gacek (libero) oraz Murek, Maciejewski, Falasca, Wnuk
Drużyna Skry Bełchatów na sobotni mecz w Radomiu przyjechała bez Michała Bąkiewicza a w składzie wyjściowym nie pojawił się Mariusz Wlazły, który całe spotkanie oglądał spoza boiska. Pierwsza szóstka gości zdecydowanie różniła się od zwykle prezentowanej. Na boisku pojawili się Jakub Jarosz oraz Bartosz Kurek. W przeciwieństwie do gości gospodarze na parkiecie zameldowali się w swoim najmocniejszym składzie, z nadzieją na urwanie choćby punktu Skrze.
Pierwsza partia spotkania przebiegała pod dyktando drużyny z Bełchatowa. Goście bardzo szybko objęli prowadzenie (2:5, 3:6) w spotkaniu po prostych błędach zawodników Jadaru. Pierwsza przerwa techniczna odbyła się przy czteropunktowej przewadze siatkarzy Skry, którzy grali spokojnie swoją siatkówkę a dodatkowo przeciwnicy popełniali błędy własne, oddając im punkty. Po przerwie w polu zagrywki pojawił się Bartosz Kurek, który swoją zagrywką "rozłożył" przeciwników na łopatki. Radomianie zdecydowanie stanęli. O czas dla swojego zespołu przy stanie 6:15 dla Skry poprosił trener Jadaru Jan Such. Po przerwie co prawda radomianie próbowali jeszcze odrobić straty do rywala, lecz bełchatowianie nie dawali gospodarzom przedrzeć się przez swój szczelny blok. Bardzo dobrze na boisku po stronie Skry spisywał się rozgrywający Maciej Dobrowolski, który dokładnie rozprowadzał piłki do swoich skrzydłowych. Pierwszą partie Skra wygrała do 17.
Drugi set spotkania to zdecydowanie inne zawody w wykonaniu siatkarzy z Radomia. Pełen emocji i zwrotów akcji set pokazał charakter obu zespołów. Od samego początku partia walka toczyła się punkt za punkt. Po stronie gospodarzy świetnie spisywał się atakujący Wojciech Żaliński, który popisał się widowiskowym pojedynczym blokiem na Bartoszu Kurku. Dźwięk pierwszej przerwy technicznej rozbrzmiał przy stanie 6:8 dla Skry. Po przerwie bełchatowianie zwiększyli przewagę nad swoim rywalem 7:10, ale już chwile potem radomianie zdołali doprowadzić do remisu po 13 i dalej liczyć się w grze. Druga przerwa techniczna to dwupunktowa przewaga gospodarzy, którzy wykorzystali chwilowe zamieszanie w drużynie przeciwników. Po przerwie radomianie zdobyli kolejny punkt(17:14) i wtedy o czas poprosił trener Skry Daniel Castellani. Przerwa wziętą przez trenera przyniosła pożądany efekt, bowiem siatkarze Skry zdołali doprowadzić do remisu po 20. Radomianie popełnili kilka prostych błędów w ataku. W końcówce spotkania sędzina Katarzyna Sokół odgwizdała dwa bardzo kontrowersyjne błędy po stronie gospodarzy, którzy tą nerwową końcówkę przegrali do 24.
Trzecią partię spotkania radomianie rozpoczęli od małej rotacji w składzie. Z boiska zeszli Kubańczycy, a w ich miejsce pojawili się Jarosław Maciończyk i Konrad Małecki. Początek seta zdecydowanie do udanych mogą zaliczyć gospodarze, którzy bardzo szybko odskoczyli na cztery punkty przy pierwszej przerwie technicznej. Bardzo dobrze na boisku spisywał się atakujący Jadaru Wojciech Żaliński, który zarówno w ataku jak i w polu zagrywki prezentował się wyśmienicie. Ta przewaga jednak nie trwała długo, bowiem radomianie pod wpływem atomowych zagrywek Bartosza Kurka popełnili kilka błędów. Skra doprowadziła do remisu po 10 i stopniowo do drugiej przerwy technicznej zwiększała swoja przewagę nad gospodarzem. 16-sty punkt na koncie Skry zapisał Jakub Jarosz, który podobnie jak Bartosz Kurek może ten mecz zaliczyć do bardzo udanych. Po przerwie role odwróciły się, to goście chwilowo stanęli a siatkarze Jadru po bardzo dobrej grze w ataku doprowadzili do remisu po 20. Końcówka trzeciej partii podobnie jak w secie drugim to niesamowite nerwy, piękne wymiany piłek i kolejna gra na przewagi. Podobnie jak w poprzedniej partii siatkarskie szczęście należało do zawodników z Bełchatowa, którzy wygrali tą partię do 24, a całe spotkanie 3:0.