Zarówno w Turcji, jak i we Wrocławiu, turecki zespół Galatasaray Stambuł pokonał Impel Wrocław 3:1. W stolicy Dolnego Śląska zawodniczki Jacka Grabowskiego wygrały pierwszego seta, lecz potem lepsze były już ich rywalki.
- Na pewno pierwsza odsłona spotkania dawała dużą nadzieję. Byłem optymistą przed tym meczem. Cały czas wierzyłem w to, że nasz zespół stać na to, żeby awansować do dalszej rundy, do półfinału Pucharu CEV. Byliśmy w stanie wygrać. Ten mecz we Wrocławiu pokazał, szczególnie pierwszy set, że jesteśmy w stanie grać dobrą siatkówkę przeciwko temu trudnemu przeciwnikowi. Szkoda końcówki drugiej partii, szkoda przede wszystkim trzeciego seta, gdzie nasza przewaga była już dość znaczna. Niestety rywal przejął inicjatywę - mówił po meczu WP SportoweFakty trener Impela.
W trzecim secie wrocławianki były blisko zwycięstwa. Ostatecznie jednak tę odsłonę spotkania przegrały 22:25. - Przede wszystkim przeciwnik niestety zagrał dobrze i jakby nie chciał nam pomóc, nie chciał się pomylić. Wiele czynników złożyło się na to, że tego trzeciego seta nie wygraliśmy - zaznaczył trener, który komplementował turecką drużynę.
- Trzeba oddać przeciwnikowi, że grał bardzo dobrze, bronił bardzo dobrze. To jest właśnie siła tego zespołu. To bardzo niewygodny przeciwnik, który gra taką siatkówką trudną, która polega na dobrej zagrywce, dobrej obronie, dobrym przyjęciu. Jego pozycja w tabeli w lidze tureckiej mówi sama za siebie. Tam jest naprawdę z kim grać. Wiedzieliśmy, że to jest trudny przeciwnik, ale morale zespołu przed meczem było wysokie. Szkoda, że się tego nie udało zakończyć pozytywnie - podsumował szkoleniowiec.