Maja Tokarska: Nie grałyśmy jakoś porywająco

Po długim i zaciętym meczu PGE Atom Trefl Sopot wygrał w Łodzi z Budowlanymi 3:1 w 19. kolejce Orlen Ligi. Jednak ten pojedynek kosztował wicemistrzynie Polski sporo sił.

W pierwszych trzech setach inicjatywę od początku przejmowały łodzianki, a ekipa z Sopotu musiała gonić rezultat. Nie udało jej się to w premierowej odsłonie, ale w kolejnych Atomówki rozstrzygały zacięte końcówki na swoją korzyść.

- Ciężko było je przełamać, bo dobrze broniły. Przełamaliśmy je chyba sercem i duchem walki, bo nie grałyśmy jakoś porywająco. Myślę, że zadziałał też nasz charakter - oceniła środkowa sopockiej drużyny, Maja Tokarska.

Tego dnia zawodniczka PGE Atomu Trefla Sopot miała sporo pracy na środku, gdyż po drugiej stronie wiele kłopotów sprawiały Gabriela Polańska i Sylwia Pycia. W całym meczu Budowlane aż 18 punktów zdobyły blokiem.

- Na pewno to są bardzo dobre środkowe, rzeczywiście czujemy przed nimi respekt, ale na innych pozycjach Budowlane też są silne. Kłopoty sprawiała nam choćby Heike Beier na przyjęciu i w ataku. Łodzianki mają naprawdę dobre zawodniczki - chwaliła przeciwniczki nasza rozmówczyni.

Ogromny wkład w zwycięstwo sopocianek miała Maret Balkestein-Grothues. Holenderska przyjmująca była liderką swojej ekipy - zdobyła 23 punkty, a po spotkaniu zasłużenie odebrała tytuł dla najlepszej zawodniczki meczu.

- Maret miała naprawdę dobry dzień i bardzo dobrze, że mieliśmy ją w niedzielę po swojej stronie. To dużo dawało w tych decydujących momentach, gdy brała ciężar gry na siebie - skomentowała Tokarska.

Maja Tokarska miała w niedzielę sporo pracy przy siatce na przeciwko Gabrieli Polańskiej i Sylwii Pyci
Maja Tokarska miała w niedzielę sporo pracy przy siatce na przeciwko Gabrieli Polańskiej i Sylwii Pyci

Po meczu PGE Atom Trefl udał się do Legionowa, by w poniedziałek wylecieć z Modlina do Piacenzy, gdzie w środę czeka je chyba najważniejsze jak dotąd spotkanie sezonu - rewanżowy pojedynek w Lidze Mistrzów z Nordmeccanicą. Czy mecz w Łodzi był więc dobrym przetarciem przed nim?

- Na pewno spotkanie w Piacenzy jest najważniejsze, ale nie można było niedzielnego meczu traktować jak przystanek, bo byłyśmy blisko tie-breaka i przegranej. Był to przystanek w pewnym sensie, bo te odległości między meczami są niewielkie i ten środowy mecz jest ważniejszy, ale to nie znaczy, że spotkanie w Łodzi nie było ważne - podsumowała środkowa drużyny z Trójmiasta.

Rewanż we Włoszech Atomówki rozegrają w środę, 24 marca o godz. 20:30. Pierwsze spotkanie wygrały u siebie 3:2, więc do awansu do najlepszej szóstki Champions League wystarczy im wygranie dwóch setów.

Źródło artykułu: