Gdyby Tauron MKS Dąbrowa Górnicza potrafił wykorzystać swoją oczywistą przewagę w drugim secie, gdyby Magdalena Damaske przy stanie 22:20 dla gospodyń trzykrotnie nie zmusiła swoją zagrywką do błędu Dejy McClendon i Katarzyny Urban, gdyby Karolina Różycka nie poderwała swoich koleżanek do walki w bardzo niekorzystnej sytuacji w czwartym secie, gdyby Rebecca Pavan miała nieco więcej pewności siebie w ostatnich wymianach tie-breaka i nie wybiła prostej piłki dwa metry za linię boczną... Po tak szalonym spotkaniu można znaleźć wiele pretekstów do gdybania, za to jedna rzecz jest pewna: było to chyba najciekawsze widowisko w dąbrowskiej Hali Centrum w obecnym sezonie, a wszystko rozstrzygnęło się w pojedynczych aktach odwagi lub bojaźni.
Zagłębiowski zespół poza trzecim setem stanowił dla rywala żądnego rewanżu za spotkanie w Elblągu godnego oponenta i nawet jeżeli nie zawsze Sanja Popović (19 punktów w trzech setach) potrafiła znaleźć sposób na przebicie się przez blok Atomówek, to siatkarki Taurona MKS-u radziły sobie z nadzwyczaj aktywną obroną wicemistrza kraju sprytem. Karolina Różycka (10 pkt., 33 proc. skuteczności) preferowała obijanie bloku lub znajdowanie luk między nim a antenką, natomiast Micha Hancock zaskarbiła sobie sympatię kibiców brawurą w przepychankach na siatce. Jedna z nich zakończyła się zaskoczeniem Brittnee Cooper i triumfem w pierwszym, chyba najlepszym sportowo secie tego meczu.
Same statystyki podpowiadają, że w sobotę wygrała drużyna dokładniejsza, przede wszystkim w serwisach. Proporcja zagrywek zepsutych i punktowych po stronie kadry Juana Manuela Serramalery wygląda mizernie, natomiast Atomówki aż siedmiokrotnie zmusiły swoją byłą koleżankę klubową McClendon do kapitulacji po zagraniach Klaudii Kaczorowskiej, Zuzanny Efimienko i wspomnianej Damaske (po 3 asy). Co z tego, że w drugiej partii dąbrowianki wręcz miażdżyły przeciwnika w ataku (45 do 19 procent!), skoro oddały mu jednocześnie za darmo aż 10 punktów, a w całym meczu aż 36.
Nie był to mecz bloków: najlepsze środkowe obu ekip, Maja Tokarska i Kamila Ganszczyk nie odgrywały kluczowych ról na parkiecie, w przeciwieństwie do MVP Katarzyny Zaroślińskiej (28 pkt., 41 proc., skuteczności, 2 asy i 2 bloki). Jej występ najlepiej określa widowisko w Dąbrowie Górniczej: było ono ofensywne, dynamiczne, nastawione na ryzyko i dlatego atrakcyjne dla obserwatorów.
Porównanie elementów:
Tauron MKS Dąbrowa Górnicza | Element | PGE Atom Trefl Sopot |
---|---|---|
6 | Asy serwisowe | 12 |
16 | Błędy przy zagrywce | 12 |
33 proc. (12 błędów) | Przyjęcie pozytywne | 41 proc. (6 błędów) |
39 proc. | Skuteczność w ataku | 36 proc. |
11 | Błędy w ataku | 8 |
8 | Bloki | 7 |