Liga Mistrzów, gr.G: Niepokonani mistrzowie Polski dopełnili formalności

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Darek Delmanowicz
PAP / Darek Delmanowicz
zdjęcie autora artykułu

Mistrzowie Polski nie zawiedli w 6. kolejce Ligi Mistrzów. Zawodnicy Asseco Resovii Rzeszów pewnym zwycięstwem 3:0 z Dragons Lugano zakończyli grupowe zmagania siatkarskiej Champions League.

Pewni pozycji lidera grupy G Ligi Mistrzów, siatkarze Asseco Resovii do szwajcarskiej miejscowości Lugano pojechali jedynie by dopełnić formalności. Klarowna pozycja w tabeli sprawiła, że bardziej niż na wyniku meczu skupiono się na sprawdzeniu dyspozycji tych, którzy ostatnio dostawali mniej szans do gry.

Stąd w Polsce pozostał między innymi Bartosz Kurek, Lukas Tichacek, Thomas Jaeschke oraz Dmytro Paszycki. Choć partia inauguracyjna nie do końca na to wskazywała, powołani do gry zmiennicy wywiązywali się z zadania śpiewająco.

Wspomniany początek dla podopiecznych Andrzeja Kowala był trudny. Gra przez skrzydła nie do końca dostarczała zamierzonych efektów, a gra w defensywie nie przynosiła zbyt wiele dobrego. Przez to szwajcarskie Smoki dyktowały warunki gry do pierwszej przerwy technicznej (8:6). Sytuacja zmieniła się w momencie gdy Fabian Drzyzga skutecznie uruchomił środek siatki, tym samym wyrównując stan seta. Wówczas gra obu zespołów, choć w dalszym ciągu pozostawiała wiele do życzenia, nieco się zaostrzyła. Wtedy z bardzo dobrej strony pokazał się Aleksander Śliwka. Dzięki niemu oraz niewykorzystanym akcjom w ofensywie rywala, ekipie znad Wisłoka udało się wygrać wymianę do 23 po kończącym ataku z wysokiej piłki Dominika Witczaka.

W drugiej części spotkania sytuacja zmieniła się diametralnie i mistrzowie Polski już od samego początku przejęli kontrolę nad wynikiem (8:2). Ciągłe prowadzenie ataku z pipe'a przez Drzyzgę zwiększało duże dysproporcje w obu ekipach, a fatalna gra Mattiego Hietanena oraz Andrei Radziuka jedynie w tym pomagały. Choć przy samym finiszu seta, rzeszowianom zdarzyło się popełnić parę błędów własnych, bez większych problemów zdołali doprowadzić do korzystnego zakończenia drugiej partii (25:17).

W trzecim secie przyjezdni z Polski kontynuowali dobrą grę, a okazję do zaprezentowania się w dłuższym wymiarze czasu dostali Nikołaj Penczew oraz Krzysztof Ignaczak. Pierwszy na przyjęciu zastąpił Śliwkę, który został przesunięty na atak za Dominika Witczaka. Zaproponowana koncepcja Kowala sprawdziła się i podobnie jak w poprzedniej partii pozwoliła na spokojne prowadzenie gry (16:10). Co więcej dała możliwość wprowadzenia na boisko Marcina Karakuły, debiutanta w prestiżowych rozgrywkach Starego Kontynentu. 18-latek był współautorem dwóch ostatnich akcji meczu, które po kończących atakach Śliwki pozwoliły na pozostanie niepokonanym w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów (18:25).

Mecz z Dragons Lugano był jedynie formalnością dla mistrzów Polski, którzy kompletnie zdominowali swoich grupowych rywali. Prawdziwa rozgrywka toczy się o organizację tegorocznego Final Four, w której rzeszowianie są jednym z głównych pretendentów. Wszystko stanie się jasne już w najbliższych dniach. Europejska Konfederacja Siatkówki CEV decyzję o powierzeniu organizacji finałów prestiżowych rozgrywek Ligi Mistrzów ogłosi w czwartek, przed oficjalnym losowaniem par play-off.

Dragons Lugano - Asseco Resovia Rzeszów 0:3 (23:25, 17:25, 18:25)

Dragons: Marcelinho, Radziuk, Todorow, Andrić, Hietanen, Valsecchi, Rosić (libero) oraz Pokersnik, Gelasio, Tomsia.

Asseco Resovia: Drzyzga, Lyneel, Dryja, Witczak, Śliwka, Holmes, Wojtaszek (libero) oraz Penczew, Perłowski, Ignaczak (libero), Karakuła.

Końcowa tabela grupy G:

#DrużynaMeczeBilansSetyPunkty
1.Asseco Resovia Rzeszów66-018:118
2.Volley Asse-Lennik64-213:1010
3.#Dragons Lugano62-48:127
4.Tomis Constanta*60-62:181
Źródło artykułu: