Turczynki już po raz drugi z rzędu będą organizatorem turnieju kwalifikacyjnego. Przed czterema laty gospodynie wykorzystały atut własnego parkietu, wygrywając wszystkie 5 spotkań. W finale zawodniczki znad Bosforu rozprawiły się z reprezentacją Polski w trzech setach. Historia może się powtórzyć już za kilkanaście dni. Podopieczne Ferhata Akbasa, podobnie jak Biało-Czerwone, w styczniu 2016 roku przystąpią bowiem do rywalizacji o olimpijską przepustkę.
- Mam nadzieję, że uda nam się spełnić nasze wielkie marzenie. Baskent Volleyball Hall była już świadkiem wielkich triumfów tureckiej siatkówki. W 2012 roku udało nam się awansować na igrzyska olimpijskie po raz pierwszy w historii. Zrobimy wszystko, aby powtórzyć nasz sukces sprzed czterech lat - cytuje słowa tureckiego szkoleniowca serwis ankara2016eq.com.
O występie w Rio de Janeiro marzą również same zawodniczki. Dla wielu z nich może to być bowiem ostatnia szansa w karierze, na zdobycie olimpijskiego krążka. Jedną z nich jest Neslihan Demir-Guler, która powraca do drużyny narodowej po dłuższej przerwie. - To może być ostatnia olimpiada dla mnie i innych doświadczonych zawodniczek. Wygrałyśmy kwalifikacje ostatnim razem, więc możemy również teraz. Mam nadzieję, że znajdziemy się w gronie triumfatorów i wywalczymy bilety do Rio. Europejskie eliminacje są zawsze bardzo trudne, obsadzone silnymi zespołami. Musimy więc koncentrować się na każdym meczu tak, jakby miał być ostatni - przyznała kapitan tureckiej ekipy.