W sobotę bełchatowianie pokonali we własnej hali AZS Politechnikę Warszawską 3:0. W rozmowie z portalem WP SportoweFakty Nicolas Marechal podkreśla, jak ważne było zwycięstwo w pierwszej partii tego spotkania.
- Najważniejszy był pierwszy set. Mieliśmy w nim sporo kłopotów z regularnością. Na szczęście udało nam się go rozstrzygnąć na przewagi, bo gdybyśmy go przegrali, cały mecz mógłby potoczyć się kompletnie inaczej. Później już w miarę go sobie ułożyliśmy, choć rzeczywiście w trzecim secie znów przez chwilę zrobiło się niebezpiecznie - opowiadał Francuz.
Trudno jest jednoznacznie ocenić podopiecznych Miguela Falaski jeśli chodzi o zagrywkę. Z jednej strony aż 7 asów posłał sam Facundo Conte, z drugiej zaś aż 18 "oczek" gospodarze oddali w prezencie po zepsutych serwisach.
- W sobotę strasznie dużo punktów oddawaliśmy psując zagrywkę, ale podejmowaliśmy na niej ryzyko i w ten sposób wywarliśmy presję na rywalach zmuszając ich do spowolnienia akcji poprzez granie wyższych piłek - tłumaczył przyjmujący drużyny z Bełchatowa.
Marechal bardzo pozytywnie ocenia postawę warszawskiego zespołu. Nie tylko biorąc pod uwagę mecz w Hali Energia, ale wszystkie dotychczasowe występy w sezonie.
- Politechnika Warszawska to ekipa, która może wywołać zamieszanie w lidze. Nie grało nam się z nimi łatwo. Mają kilku doświadczonych graczy, w tym Pawła Zagumnego, czy Guillaume Samicę, który w moim odczuciu jest zawodnikiem kompletnym - chwalił reprezentant Francji.
We wtorek siatkarzy PGE Skry czeka wyjazdowe spotkanie z Knack Roeselare w czwartej kolejce Ligi Mistrzów. Przed dwoma tygodniami w Atlas Arenie triumfowali 3:0, ale Marechal podkreśla, jak istotne będzie powtórzenie tego rezultatu.
- Musimy pojechać i wygrać za trzy punkty. Mamy świadomość, że nie wszystkie zespoły, które znajdą się na drugim miejscu z grupie Ligi Mistrzów wyjdą z niej, więc tym bardziej nie możemy sobie pozwolić na żadną wpadkę. Musimy podejść do meczu maksymalnie skoncentrowani i nie myśleć o tym, że dwa tygodnie temu ich pokonaliśmy. W tamtym meczu też mieliśmy przecież trochę kłopotów - analizował nasz rozmówca.
Ostatnim meczem bełchatowian przed przerwą świąteczno-reprezentacyjną będzie pojedynek z Cerrad Czarnymi w Radomiu. Nikogo po stronie Pszczół nie trzeba motywować na ten mecz.
- Nie da się ukryć, że też już myślimy o meczu w Radomiu. Tu będziemy się musieli skoncentrować jeszcze bardziej, bo wszystko będzie przeciwko nam. Święta za pasem, znakomity zespół po drugiej stronie siatki, mała hala ze złotym sufitem i kibice, którzy będą chcieli sprawić, by grało nam się jak najtrudniej. Ale ja lubię taką atmosferę - oznajmił Francuz.
Nicolas Marechal ma także już z tyłu głowy myśli o kwalifikacjach olimpijskich. Ujawnił nam, że trener Laurent Tillie ma już określony program, a także wie nad czym będzie musiał popracować przyjmujący PGE Skry.
- Oczywiście, że o tym myślę, nie da się o tym zapomnieć. Już wiem, że w tym okresie świąteczno-noworocznym czeka naszą reprezentację sporo pracy. Sam muszę się wzmocnić pod kątem fizycznym. Wierzę, że będziemy w stanie wygrać w Berlinie i nie będziemy musieli walczyć dodatkowo w maju - zakończył reprezentant Trójkolorowych.