Były siatkarz AZS Politechniki Warszawskiej był pod wrażeniem klimatu, jaki towarzyszy spotkaniom pomiędzy drużynami z Bełchatowa i Rzeszowa. Wskazał też element, który - jego zdaniem - zadecydował o tym, że to właśnie jego zespół zgarnął trzy punkty.
- Znakomita oprawa towarzyszyła temu meczowi. Kibice zrobili fantastyczną atmosferę, świetnie się przy niej grało. Myślę, że kluczem do wygranej z PGE Skrą była mocna zagrywka, którą potrafiliśmy odrzucić od siatki rywali. Thomas Jaeschke w końcówce pierwszej partii zrobił kilka asów i już dalej wszystko zaczęło funkcjonować - mówił po spotkaniu Aleksander Śliwka.
Nasz rozmówca pojawił się na placu gry pod koniec drugiego seta w miejsce Nikołaja Penczewa. Na trzecią i czwartą odsłonę wyszedł już od początku.
- Grałem tylko seta i troszkę, ale jak tylko mogłem, starałem się pomóc drużynie. Wszedłem w momencie, kiedy nie szło nam najlepiej. Był to już set grany bez presji i można go było po prostu dograć. Zostałem jednak na boisku na kolejne partie. Przyjęcie było dość ciężkie, bo bełchatowianie prezentowali dobrą, a przede wszystkim różnorodną zagrywkę - dużo skrótów, zmian kierunków - ocenił młodzieżowy reprezentant Polski.
Choć radość z wygranej w Bełchatowie w szeregach Asseco Resovii jest ogromna, nie ma na nią zbyt wiele czasu. Trzy dni po ostatnim gwizdku w Hali Energia mistrzowie Polski zmierzą się u siebie z Jastrzębskim Węglem.
- Wygraliśmy bardzo ważny mecz i to za trzy punkty, na wyjeździe. Oczywiście to jest rewelacyjny wynik, który nas bardzo cieszy, ale już w sobotę czeka nas nie mniej istotne spotkanie z Jastrzębskim Węglem, a w tym sezonie punkty są jeszcze ważniejsze niż w poprzednich. Musimy je regularnie zdobywać, aby znaleźć się w pierwszej dwójce po fazie zasadniczej - oznajmił przyjmujący drużyny z Rzeszowa.
Śliwka po świetnym sezonie w Warszawie został rzucony na głęboką wodę w utytułowanej ekipie, która w ubiegłym sezonie wygrała PlusLigę i grała w finale Ligi Mistrzów. Wie, że jeszcze będzie borykał się z wieloma trudnościami, gdyż jeszcze sporo nowych wydarzeń przed nim.
- Staram się wykorzystywać każdą daną mi szansę. Po dobrym secie przyszedł taki kryzys w mojej grze, ale na szczęście chłopaki to wyciągnęli i chwała im za to. Na pewno jest to dla mnie nowe wyzwanie, ale nie zamierzam się poddawać. Liczę, że to już niedługo przyniesie pozytywne efekty. Dla mnie wszystko na razie jest trudne i nowe, bo w meczach o taką stawkę jeszcze nie grałem. Można powiedzieć, że każda kolejna akcja jest dla mnie najważniejsza - powiedział.
20-latek nie jest w stanie wskazać jednego zawodnika, od którego się najwięcej uczy. Jak przyznaje, od każdego z kolegów może wyciągnąć coś użytecznego.
- Zarówno ci doświadczeni zawodnicy, jak i ci młodsi, wszyscy mają ogromne doświadczenie, a przynajmniej większe ode mnie. Radą służy Krzysiek Ignaczak, można podpatrzeć Jochena Schoepsa, ale i od Bartka Kurka, a nawet Fabiana Drzyzgi też można coś wyciągnąć. Jest to drużyna ze światowego topu, zatem naprawdę każdy może mi tutaj pomóc, w każdym elemencie, także mentalnym. To świetna sprawa dla mnie - podsumował Aleksander Śliwka.